Od marca 2018 stawki płac w Lidlu wzrastają o 9,3 proc. w stosunku do poziomu wynagrodzeń z roku ubiegłego. Pracownicy Lidla mają zarabiać od 2800 zł do 3550 zł brutto na początku zatrudnienia. Po roku pracy pracodawca gwarantuje wzrost płacy do poziomu – 2950 zł do 3750 zł brutto, a po dwóch latach stażu pracy od 3 150 zł do 4 050 zł brutto.

Po policyjnych forach krąży plotka, że już jutro w większości jednostek ma zostać ogłoszony alarm, a policjanci zostaną skoszarowani. Do domów mogą wrócić za tydzień czy półtora, a w długi weekend 11 listopada zostaną wysłani m.in. do zabezpieczania stolicy w Święto Niepodległości, czy do Łodzi, którą odwiedzi Donald Tusk.

Z powodu podwyższonej absencji policjantów na ulice wysłano kursantów. Choć nie ukończyli jeszcze policyjnego szkolenia podstawowego, chodzą po Łodzi z bronią i ostrą amunicją, bez opieki doświadczonego funkcjonariusza.

Kierując się dobrem wszystkich policjantów, a także troską o bezpieczeństwo naszych Rodaków, apeluję do Pana o natychmiastowe spotkanie - napisał Rafał Jankowski, szef NSZZ Policjantów w liście skierowanym do ministra Joachima Brudzińskiego.

Już w całej Polsce policjanci masowo biorą zwolnienia lekarskie w proteście przeciwko niskim płacom. - Skala akcji zagraża bezpieczeństwu obywateli. W niektórych miastach dzisiejszej nocy nie pojawi się ani jeden patrol - komentuje Rafał Jankowski, przewodniczący NSZZ Policjantów.

Rafał Jankowski, przewodniczący Zarządu Głównego NSZZ Policjantów opublikował list do Joachima Brudzińskiego, szefa MSWiA. Apeluje w nim o natychmiastowe spotkanie. "Wytrzymałość policjantów właśnie się wyczerpała" - czytamy na stronie NSZZ Policjantów.

Fala zwolnień rozpoczęła się tuż przed dniem Wszystkich Świętych i Dniem Zadusznym, kiedy trwa policyjna akcja „Znicz”.Jak zapewnia Krzysztof Balcer z NSZZ Policjantów w Łodzi, który był gościem Radia Łódź, nagłe zwolnienia nie są związane z protestem, który trwa od czerwca.

Policjanci z całego regionu masowo zgłaszają niezdolność do pracy i zwolnienia lekarskie.