Rząd przegrał w starciu z działającymi w służbach mundurowych związkami i w sensie finansowym drogo za to zapłacił. Gdybyśmy mieli pluralizm i „Solidarność”, dobrego porozumienia podpisać by się nie udało - uważa Sławomir Koniuszy, wiceprzewodniczący Zarządu Głównego NSZZ Policjantów.
Paweł Żebrowski: Czy związkowcy przewidują protest po podpisaniu ustawy, która wprowadza pluralizm związkowy?
Sławomir Koniuszy: Nam strajkować nie wolno. I to ograniczenie jakoś nie uwiera Pana Prezydenta, chociaż w swojej nowelizacji z ograniczeniami praw związkowych postanowił się rozprawić. A protestować będziemy wówczas, kiedy główny beneficjent tej nowelizacji – sprzyjająca obecnym władzom „Solidarność” – zacznie korzystać z pluralizmu w taki sposób, przed którym w tej chwili ostrzegamy.
Jak zmieni się policja po wprowadzeniu tych rozwiązań?
Pojawienie się „Solidarności” i być może innych politycznie zaangażowanych organizacji związkowych z całą pewnością utrudni realizację podstawowych zadań statutowych, a więc w pierwszej kolejności – obronę interesów policjantów, emerytów policyjnych i członków ich rodzin. Sukces, jaki udało nam się osiągnąć w ubiegłym roku dzięki integracji całego środowiska i przede wszystkim dzięki temu, że nie daliśmy się wciągnąć w politykę będzie prawdopodobnie ostatnim tego typu sukcesem. Protest środowiska nauczycieli – grupy zawodowej znacznie liczniejszej od służb mundurowych i posiadającej prawo do strajku, a także poparcie społeczne – spalił na panewce, bo w to wszystko zaangażowała się „Solidarność”.
Kto będzie musiał się pożegnać ze stanowiskami? Ile to jest osób, ktoś już to wyliczył?
Wyłączenie pewnej kategorii stanowisk z możliwości angażowania się w działalność związkową (pełnienie funkcji z wyboru) stoi w jaskrawej sprzeczności nawet z tym, co Prezydent podniósł w uzasadnieniu swojej własnej nowelizacji. Wygląda to dość dziwacznie, bo Pan Prezydent, powołując się na Konstytucję i normy prawa międzynarodowego, jedno ograniczenie znosi a drugi ustanawia, przy czym ograniczenie ustanowione idzie znacznie dalej niż ograniczenie zniesione. Na kopalni na przykład, stanowisku naczelnika odpowiada stanowisko sztygara, i sztygarom nikt tej możliwości nie ograniczył.
Wprowadzone ograniczenie ma osłabić NSZZ Policjantów w sposób dwojaki. Uniemożliwić działalność dla osób aktualnie sprawujących swoje funkcje, a w przyszłości nie dopuścić, by osoby z większym doświadczeniem i nieco wyższymi kwalifikacjami zawodowymi takich funkcji pełnić nie mogły. Chodzi też chyba o to, żeby taki naczelnik pozostał obojętny wobec spraw związkowych, albo nawet zaczął zwalczać tego typu aktywność.
Jako związkowcy będziecie państwo odwoływać się do europejskich instytucji?
W świetle opinii, które przygotowali nam prawnicy, mamy wystarczające podstawy, by z tego prawa skorzystać. Inicjatywa Prezydenta naruszyła podstawowe zasady dialogu społecznego. Pan Prezydent nie zasięgnął opinii Rady Dialogu Społecznego, chociaż jest najważniejszym jej ogniwem. Odmówił uczciwej debaty na temat modelu związków działających w mundurówce, chociaż przepchnięta przez niego nowelizacja niesie za sobą nieodwracalne skutki. Innymi słowy, wypowiedział się w imieniu środowiska służb mundurowych, chociaż opinią tego środowiska wcale nie był zainteresowany. Główny zarzut polega jednak na tym, że jako najwyższy organ państwa, Pan Prezydent naruszył niezależność legalnie działających związków, osłabiając ich pozycję poprzez wprowadzenie rozwiązań służących ich rozdrobnieniu.
Zgadza się pan z argumentami Kancelarii Prezydenta, że pluralizm jest potrzebny w policji?
Pluralizm potrzebny jest policji jak przysłowiowej świni siodło. Jak już wspomniałem, pan prezydent nie zapytał o to policjantów i nie miał też żadnych innych obiektywnych argumentów, by zmieniać model, który funkcjonował przez ostatnie 30 lat bez najmniejszych zastrzeżeń. Wsłuchując się w podszepty „Solidarności” mógł przynajmniej zapytać, kto te ograniczenia ustanowił? A ustanowił je nie kto inny, jak ówczesna „Solidarność” przed zakusami takich ludzi, jak chociażby Czesław Kiszczak, który jako pierwszy chciał nam wprowadzić pluralizm, ponieważ NSZZ Policjantów od samego początku zaangażował się w dezubekizację i w odpolitycznianie organizującej się wówczas policji.
Biorąc się za naprawianie demokracji należy pamiętać, że nie każde ograniczenie demokracji szkodzi i nie każde poszerzenie jej służy. Wszystko zależy od kontekstu. Pluralizm sam w sobie nie stanowi zagrożenia. Zagrożenie wynika z instrumentalnego podejścia do tej instytucji. Obawiamy się, że w taki właśnie sposób do pluralizmu podejdzie „Solidarność”, podporządkowując problemy naszego środowiska politycznym ambicjom swoich liderów. W taki też sposób Policja i policjanci wciągani będą w politykę. Dzisiejsza „Solidarność” angażuje się w działalność polityczną bez żadnego kamuflażu. Już sam sposób wprowadzenia pluralizmu pokazuje, że jeden wpływowy polityk przyszedł do drugiego ważnego polityka (Pan Przewodniczący do Pana Prezydenta) i nie pytając o zdanie osób najbardziej tym zainteresowanych (funkcjonariuszy), zmieniono fundament systemu, który działał bez najmniejszych zastrzeżeń.
Czy na wprowadzenie pluralizmu mogły mieć wpływ ubiegłoroczne protesty w policji?
Takie mamy podejrzenia. Rząd przegrał w starciu z działającymi w służbach mundurowych związkami i w sensie finansowym drogo za to zapłacił. W skoncentrowanym na programach społecznych budżecie musiały znaleźć się dodatkowe pieniądze. Gdybyśmy mieli pluralizm i „Solidarność”, dobrego porozumienia podpisać by się nie udało.
źródło: prawo.pl