W ostatnich dniach pojawiły się głosy krytyki wobec policji po serii aktów dywersji na liniach kolejowych. Komentujący zarzucają funkcjonariuszom zbyt wolną reakcję i brak odpowiedniego rozpoznania zagrożenia. "Fakt" rozmawiał z Rafałem Jankowskim, przewodniczącym NSZZ Policjantów, który zdecydowanie odpiera te zarzuty. — Absurd totalny. Ci, którzy sugerują, że policja powinna rozpracowywać tego typu grupy dywersyjne, nie mają pojęcia o pracy służb — stwierdza stanowczo.

Na trasie Warszawa – Dorohusk doszło w ostatni weekend do aktów dywersji. W miejscowości Mika (woj. mazowieckie, pow. garwoliński) eksplozja ładunku wybuchowego zniszczyła tor kolejowy. W innym miejscu, niedaleko stacji kolejowej Gołąb (pow. puławski, woj. lubelskie), w niedzielę pociąg z 475 pasażerami musiał nagle hamować z powodu uszkodzonej linii kolejowej.

Akty dywersji na kolei. "Służby z pewnością będą reagować szerzej"

Tuż po tych zdarzeniach w sieci szybko rozgorzała krytyka policji — zarzucano jej opieszałość i brak odpowiedniej reakcji na pierwsze zgłoszenie o "głośnym huku".

W środę (19 listopada) policja opublikowała szczegółowe oświadczenie, w którym odniosła się do wątpliwości dotyczących działań policjantów z Garwolina. Przebieg interwencji został przeanalizowany na polecenie komendanta wojewódzkiego w Radomiu.

Biorąc pod uwagę treść zgłoszenia oraz poczynione w trakcie interwencji ustalenia, działania podjęte przez policjantów skierowanych do obsługi zdarzenia były właściwe

— podkreśliła policja.

Jak czytamy dalej, o godz. 21.43 dyżurny KPP Garwolin otrzymał zgłoszenie telefoniczne od kobiety, która około 40 minut wcześniej słyszała huk w kierunku miejscowości Podebłocie. Już dwie minuty później — o 21.45 — patrol dwuosobowy został skierowany na miejsce. Policjanci po drodze sprawdzili dodatkowo miejsce zamieszkania starszej kobiety, której rodzina informowała, że nikt nic nie słyszał.

"Policjanci przejechali m.in. przez przejazd kolejowy PKP Mika, gdzie nie było żadnych osób i nic nie wzbudziło ich niepokoju" — wyjaśniła policja.

Do nieprzychylnych komentarzy skierowanych w stronę funkcjonariuszy odniósł się w rozmowie z "Faktem" Rafał Jankowski. — Krytyka policji? Absurd totalny. Ci, którzy sugerują, że powinna ona rozpracowywać tego typu grupy dywersyjne, nie mają pojęcia o pracy służb — stwierdza przewodniczący NSZZ Policjantów.

Jankowski przypomina, że funkcjonariusze otrzymali zgłoszenie od mieszkanki o tajemniczej eksplozji i w tej sytuacji zrobili, co mogli. — Trudno obciążać patrol za to, że nie wykrył wyrwy w torach. Funkcjonariusze musieliby spenetrować kilometry torowiska, to niemożliwe. Informacja była na tyle nieprecyzyjna, że można było nie nabrać podejrzeń, że mamy do czynienia z aktem terroru. Codziennie słyszymy o różnego typu wybuchach — zauważa szef związku.

Podkreśla jednocześnie, że "obecnie wszyscy uczymy się nowej sytuacji w kontekście bezpieczeństwa". — Po tym akcie terroru służby z pewnością będą reagować szerzej. Niestety, należy zakładać, że takich zdarzeń w przyszłości może być więcej — ocenia Jankowski.

Zaznacza też dobitnie: "zarzuty wobec policji, że nie podjęła właściwych działań, to wyłącznie zła wola". — Anonimowi "eksperci", którzy twierdzą, że policja zawiodła i nie rozpracowała terrorystów zadaniowych rosyjskich służb specjalnych, to zwyczajni idioci — podsumowuje przewodniczący NSZZ Policjantów.

źródło: fakt.pl