Podczas codziennej gonitwy i w natłoku obowiązków, rozważania o emeryturze wywołują u wielu mundurowych różne pozytywne skojarzenia. „Nareszcie odpocznę!”, „W końcu spokojnie zrobię to, na co ciągle brakowało czasu..” to tylko przykłady rozważań, jakie pojawiają się na myśl o spokojnej jesieni życia. Czy faktycznie emerytura dla mundurowego jest wybawieniem?
Trudna praca służb mundurowych
Znakiem rozpoznawczym pracy w służbach mundurowych jest dynamika, połączona z dużym stresem. Grafiki i harmonogramy są na bieżąco zmieniane, pojawiają się nagłe przypadki, alarmy, interwencje… Ciężko przewidzieć, jak będzie wyglądał kolejny dzień. Bardzo dużą rolę w życiu zawodowym mundurowych odgrywają: dyspozycyjność, wzmożona czujność i umiejętność szybkiego dostosowywania się do okoliczności.
O problemach, z jakimi zmagają się mundurowi, było głośno podczas niedawnych protestów: nierówne traktowanie, niesprawiedliwości w służbach, niskie zarobki w stosunku do ryzyka utraty życia i zdrowia, szalone ilości nadgodzin… Zmęczenie oraz brak energii, w połączeniu z obciążeniem psychicznym, mogą być naprawdę wyczerpujące. Zostaje tylko krok do zawodowego wypalenia i marzenia o jak najszybszym końcu kariery.
Problem polega na tym, że traktowanie pracownika wewnątrz instytucji budzi dość wcześnie chęć, by jak najszybciej odsłużyć swoje i uciekać jak najdalej. Często jestem świadkiem komentarzy: „Oby do emerytury”, „Już nie mogę się doczekać, by uwolnić się od tego wszystkiego”… Jeden znajomy wie, że zostało mu dokładnie 3252 dni, inny – odlicza dni do końca, wykreślając je w kalendarzu. W pełni rozumiem to, dlaczego mundurowi mówią: „Dość!”. Przyczyną często jest brak odpowiedniego traktowania i szacunku.
Bez wątpienia mundurowi mają ciężką pracę – podobnie jak bliskie ich sercu niewiasty. Kobiety słuchają, doradzają, wspierają, pomagają przetrwać ciężkie chwile… Niestety, często też widzą, jak ich wybranek z biegiem czasu się zmienia, coraz bardziej tracąc radość.
Jednak, choć jedni marzą o emeryturze, inni mogą wcale jej nie chcieć i mimo zasłużonego wieku dalej są w mundurze. Bo na przykład odnaleźli się na stanowisku i wszystko im pasuje. Albo nie zdecydowali się na prowadzenie rodzinnego wątku w swoim życiu, więc po co mieliby siedzieć w domu?
Ciepłe kapcie? Nie dla każdego!
W każdej profesji jest chyba podobnie: jedni, jakiej pracy by nie mieli, chcą jak najszybciej udać się na zasłużony odpoczynek, a inni nie wyobrażają sobie, by przestać być czynnym zawodowo.
Zarówno w Służbie Więziennej, Wojsku, Policji, Straży Granicznej, jak i w Straży Pożarnej – myślę, że najtrudniej pożegnać się ze stanowiskiem i odejść na emeryturę osobom, które wydają rozkazy i są wysoko stopniem.
Mimo, że kwoty emerytur będą całkiem przyzwoite, może przecież brakować tego „bycia kimś”… Utrata władzy i przejście z trybu rozkazującego do mało emocjonującej codzienności wyobrażam sobie jako naprawdę wymagające doświadczenie.
Na emeryturze, zamiast kwestii ratowania świata, pojawią się sprawy bardzo przyziemne: trzeba będzie tylko wstać rano i niespiesznie skonsumować śniadanie. Potem prysznic, gazetka, spacer, obiad, drzemka… Czasem mocniejsze emocje podczas sensacyjnego seansu przed TV lub w trakcie cotygodniowej partyjki w szachy z sąsiadem. No a latem – uprawa działki: pomidory w siedmiu odmianach i bielenie jabłonek…
Nie za bardzo jestem w stanie w tę wizję uwierzyć! Mundurowy wysokiego szczebla to człowiek dyscypliny – i moim zdaniem na zawsze taki pozostanie. Dlatego, nawet jako przykładny emeryt, pewnie prędzej czy później wprowadzi własne porządki w domu i gospodarstwie:)
Jak nie zgnuśnieć na emeryturze?
Gdy nadchodzi czas emerytury, myślę, że w pierwszej kolejności wypada się nim porządnie nacieszyć i nadrobić ile się da. Dla każdego może to oznaczać coś innego: wyspać się, posiedzieć z wędką nad rzeką, spotkać się z przyjaciółmi, wyjechać na wymarzone wakacje. Może to już czas, by poświęcić więcej uwagi własnemu hobby, np. w końcu naprawić motocykl? Albo nareszcie zacząć wytwarzać sery i miody:)?
Na pewno jest to dobra pora na wzmacnianie więzi z dziećmi i wnukami, pokazywanie im świata, dzielenie się wiedzą. A jeśli okaże się, że te wszystkie zajęcia są „zbyt spokojne” – zawsze można podjąć pracę dodatkową i dorobić parę groszy.
Gdy jednak w głowie zacznie natarczywie krążyć myśl „co dalej?”, warto byłoby zastanowić się nad planem na kolejne lata. Określenie celów, stworzenie harmonogramu, wypisanie wszystkich rzeczy do zrobienia – to działania, które pozwolą wprowadzić w codzienne życie znaną i lubianą DYSCYPLINĘ. Tym razem może to być jednak dyscyplina pełna przyjemnych zwyczajów, na które zawsze brakowało czasu i energii.
Na co zdecyduje się mój mąż po odejściu ze służby? Nie mam pojęcia – ale na tym chyba polega urok życia:)