Policyjni związkowcy rozpoczęli na Śląsku kampanię społeczną, która ma poprawić wizerunek funkcjonariuszy, ale też wskazać na ich problemy. Na billboardach widać zamaskowanych kiboli i hasło: Kto Was obroni, gdy przyjdą oni?
Kilka dni temu pierwsze związkowe billboardy pojawiły się na ulicach Warszawy. Przedstawiają gotowego do starcia z tłumem funkcjonariusza oddziałów prewencji i są opatrzone hasłem „Policjant za narażenie życia w Twojej obronie otrzymuje 2400 zł. Za ile naraziłbyś swoje?”.
Akcja billboardowa rozpoczęła się wczoraj na Śląsku. I plakaty są jeszcze mocniejsze w wymowie. Widać na nich zamaskowanych kiboli stojących z racami. I hasło: Kto Was obroni, gdy przyjdą oni? Brak chętnych do służby w policji”. Pierwszy plakat rano zawisł na ulicy Piotra Skargi w Katowicach, tuż obok Supersamu.
Poważny problem z kibolami
Pomysłodawcą akcji jest NSZZ Policjantów. – Chcemy poprawić wizerunek funkcjonariuszy w społeczeństwie, ale przede wszystkim pokazać codzienne problemy naszej formacji. Od nas wymaga się absolutnego poświęcenia i ciągłej gotowości, w zamian jednak często pochopnie zarzuca się nam brak działania lub nadużycie władzy. Nasi ludzie z narażeniem życia i zdrowia wypełniają zadania, a potem są pozostawieni bez jakiejkolwiek ochrony prawnej – mówi Rafał Jankowski, przewodniczący NSZZ Policjantów.
– Dlaczego na Śląsku w kampanii wykorzystujecie zdjęcia z kibolami? – pytamy.
– Bo w regionie mamy z nimi bardzo poważny problem. Dodatkowo taki przekaz działa na wyobraźnię – wyjaśnia Jankowski. To on dwa lata temu napisał do premier Beaty Szydło list, w którym zarzucił rządzącym, że tolerują wybryki szalikowców. Poprosił premier oraz szefa MSWiA o zwiększenie ochrony dla policjantów interweniujących podczas zadym kibolskich. Doprowadził też do wycofania ze sprzedaży produkowanych w Zawierciu kibolskich bluz z napisem „Policja morduje. Stop katom w niebieskich mundurach”.
Duży spadek zainteresowanie pracą w policji
Podczas kampanii związkowcy duży nacisk kładą też na braki kadrowe w policji. Według nich w komendach w całym kraju brakuje ponad 5 tysięcy funkcjonariuszy. I policja ma ogromny problem z uzupełnieniem wakatów, bo nie ma chętnych do służby w mundurze. – Tylko trzy garnizony w kraju zrealizowały w zeszłym roku limity kadrowe – podkreśla Kazimierz Barbachowski, wiceprzewodniczący NSZZ Policjantów, oficer katowickich oddziałów prewencji.
Jak na razie kadrowcy komendy wojewódzkiej w Katowicach jako nieliczni nie narzekają jeszcze na brak chętnych. – W 2017 roku mieliśmy 2240 kandydatów na 586 miejsc – podkreśla młodsza inspektor Aleksandra Nowara, rzecznik prasowy śląskiej policji.
Katowicka komenda zauważa jednak duży spadek zainteresowania służbą w policji. Pięć lat temu zainteresowanie pracą w mundurze było tak wielkie, że na Śląsku trzeba było wstrzymać przyjęcia, bo kadrowcy nie nadążali z weryfikacją kandydatów. W 2012 roku podanie o przyjęcie złożyło bowiem 10 tysięcy osób, co oznaczało 20 chętnych na jedno miejsce. To był rekord Polski. Teraz się to zmieniło. W niektórych województwach policja szuka kandydatów przez urzędy pracy. Automatycznie odbija się to na jakości kandydatów.
Zbudować szacunek dla munduru
Związkowcy podkreślają, że policja przestaje być konkurencyjna na rynku pracy, bo zarobki w niej są niższe niż np. kasjerów w supermarketach. Kursant w szkole policji dostaje tylko 1939 zł.
– My nie rozwiążemy problemów naszej formacji. Liczymy jednak na wsparcie MSWiA oraz Komendy Głównej Policji – zaznacza Barbachowski.
– Chcecie też zbudować szacunek dla munduru? – pytamy.
– Szacunek policjanci powinni sami wypracowywać na ulicach miast. My ludzi do niczego nie możemy zmusić. Chcemy jednak pokazać, że nie tylko nakładamy mandaty, ale ratujemy tez ludzkie życie – stwierdził wiceszef policyjnych związków.