Rok więzienia w zawieszeniu na dwa lata - taką karę wymierzył sąd w Katowicach kierowcy, który fałszywie oskarżył policjantów o to, iż nazwali go "czarnuchem" i "jeb..ym uchodźcą".
Wyrok jest prawomocny, a mundurowi szykują się na proces cywilny. - Będą domagali się od mężczyzny zadośćuczynienia - zapowiada ich prawnik.
Proces dotyczył wydarzeń z 26 kwietnia 2016 roku. Wracający ze strzelnicy w Katowicach policjanci z oddziałów prewencji zauważyli, że jadący obok nich kierowca rozmawia przez trzymany w ręku telefon komórkowy. Zaczęli mu więc pokazywać, aby przerwał rozmowę i go odłożył. Jednak kierowca lekceważył ich gesty. Mundurowi włączyli, więc koguta, po czym dali mężczyźnie znak, aby zjechał na pobocze. Tam poinformowali go, że za korzystanie z telefonu nakładają na niego mandat w wysokości 200 zł oraz 5 punktów karnych.
Zatrzymany: Policjanci nazwali mnie czarnuchem
– Nie przyjmę go, bo z nikim nie gadałem – stwierdził ze śmiechem 20-letni kierowca. Ma obcobrzmiące nazwisko, oliwkową skórę oraz kruczoczarne włosy. Urodził się jednak w Polsce i doskonale mówi po polsku. Pracuje jako przedstawiciel handlowy. Z policyjnego raportu wynika, że po zatrzymaniu trzymał na kolanach komórkę. W tej sytuacji mundurowi poprosili kierowcę, aby pojechał z nimi na komisariat II w Katowicach. – Zostanie pan tam przesłuchany, skierujemy też do sądu wniosek o ukaranie mandatem – wyjaśnili.
W związku z popełnionym wykroczeniem kierowcę przesłuchiwali policjanci z komisariatu. Nieoczekiwanie 20-latek oznajmił, że chce złożyć skargę na funkcjonariuszy, którzy zatrzymali go na drodze. Uprzedzony o odpowiedzialności karnej za składanie fałszywych zeznań stwierdził, że podczas kontroli nazywali go „czarnuchem”, a kiedy modlił się w poczekalni komisariatu „jeb...ym uchodźcą”. – Zachowywali się jak rasiści, obrazili moje uczucia religijne – podkreślił kierowca.
Prokuratura wszczęła śledztwo w sprawie znieważenia kierowcy
Oskarżenia były poważne. Prokuratura wszczęła śledztwo w sprawie przekroczenia uprawnień przez policjantów i publicznego znieważenia przez nich kierowcy z powodu przynależności narodowej. Gdyby wina się potwierdziła, mundurowym groziło wydalenie ze służby. Śledczy nie znaleźli jednak żadnych dowodów potwierdzających wersję kierowcy i umorzyli postępowanie. Także komenda uznała skargę 20-latka za niezasadną. W ten sposób kierowca z oskarżającego stał się nagle oskarżonym. Zarzucono mu składanie fałszywych zeznań oraz zawiadomienie o niepopełnionym przestępstwie. Proces toczył się przed Sądem Rejonowym Katowice Zachód.
Sędzia Iwona Szalacha, przewodnicząca składu orzekającego, nie miała żadnych wątpliwości, że 20-latek fałszywie oskarżył policjantów.
Sędzia: Taki był plan kierowcy
„W dobie członkostwa Polski w Unii Europejskiej, a co za tym idzie otwarcia naszych granic, na terytorium naszego kraju przebywa wielu obcokrajowców i kontrola przez funkcjonariuszy policji osoby odmiennej narodowości nie jest czymś wyjątkowym, a twierdzenia oskarżonego jakoby padły pod jego adresem znieważające i obraźliwe słowa z tego powodu, że ma nietypową karnację oraz modli się na komisariacie Policji były jedynie konsekwencją jego wcześniejszego planu, co do wykazania nieprawidłowości przeprowadzonej kontroli i uniknięcia ukarania za popełnione wykroczenie drogowe dotyczące korzystania podczas jazdy z telefonu wymagającego trzymania słuchawki przy uchu” napisała sędzia w uzasadnieniu wyroku.
Kierowca był już karany za korzystanie z telefonu podczas jazdy
Podkreśliła, że w innym sądowym postępowaniu 20-latek został już ukarany za korzystanie z telefonu podczas jazdy. Sąd przesłuchał nawet kobietę (jej numer ustalono na podstawie billingów), z którą kierowca rozmawiał przez telefon w chwili zatrzymania przez policję. Zeznała, że mężczyzna przedstawił się jej innym imieniem, twierdził, że jest Hiszpanem, a rozmowę przerwał gwałtownie mówiąc, że właśnie zatrzymuje go policja.
„Wprowadzenie w błąd co do swojej narodowości, a nawet podanie nieprawdziwego imienia dużo „mówi” o tendencji oskarżonego do podawania faktów nieprawdziwych (swoistego zakłamywania rzeczywistości), a zatem przedstawiania informacji o takiej treści jakiej treść oskarżony uważa w danej sytuacji za potrzebną i dla siebie korzystną” uznał sąd skazując kierowcę na rok więzienia w zawieszeniu na dwa lata oraz obciążając go kosztami postępowania. 20-latek nie złożył apelacji, wyrok jest więc prawomocny.
Policjanci będą domagać się odszkodowania od 20-latka
– Jeśli policjanci łamią prawo, powinni być karani z całą stanowczością. Muszą mieć jednak pewność, że państwo będzie broniło ich przed fałszywymi oskarżeniami. Chwała więc prokuraturze i sądowi za to, że stanęli na wysokości zadania. Mam nadzieję, że ten wyrok będzie stanowił ostrzeżenie dla wszystkich, którzy w przyszłości zechcą pomówić funkcjonariuszy o coś, czego nie zrobili – powiedział nam Rafał Jankowski, przewodniczący zarządu wojewódzkiego NSZZ Policjantów.
To jednak nie zamyka sprawy. Fałszywie oskarżeni policjanci będą teraz chcieli zadośćuczynienia od 20-letniego kierowcy. – Zapadła już decyzja, że złożymy pozew w tej sprawie – potwierdza mecenas Jerzy Feliks.
Ze skazanym kierowcą nie udało się nam skontaktować.