W artykule zatytułowanym "Policjantów widzę tylko w telewizji" Gazeta Wyborcza komentuje spotkanie policji z mieszkańcami po serii włamań w Poznaniu. Od kilku tygodni grasuje tam szajka włamująca się do mieszkań. Ich ofiarami padło już kilkanaście osób - tylko w noc sylwestrową złodzieje okradli pięć domów.
W artykule zatytułowanym "Policjantów widzę tylko w telewizji" Gazeta Wyborcza komentuje spotkanie policji z mieszkańcami po serii włamań w Poznaniu. Od kilku tygodni grasuje tam szajka włamująca się do mieszkań. Ich ofiarami padło już kilkanaście osób - tylko w noc sylwestrową złodzieje okradli pięć domów.
W następstwie tej serii włamań w komisariacie na poznańskich Jeżycach zorganizowano specjalne spotkanie mieszkańców z policjantami w tej sprawie.
Włamywaczy ze Strzeszyna szukają policjanci z komisariatu na poznańskich Jeżycach. w ostatnim roku w całej dzielnicy odnotowano 230 włamań nie tylko do domów czy mieszkań, ale także do samochodów i sklepów. Dla porównania: rok wcześniej włamań było 270, a w roku 2012 – około 500, czyli dwa razy więcej niż obecnie.
Trwają czynności operacyjne zmierzające do złapania złodziei. Zdaniem policji za włamaniami nie stoi jedna osoba, lecz grupa osób. W 90 proc. zdarzeń wchodzą do domów, podważając drzwi balkonowe. Zabierają pieniądze, biżuterię, zegarki, zdarzyło się, że ukradli też kolekcję monet. Nie kradną sprzętów elektronicznych, prawdopodobnie dlatego, by nikt na ulicy nie zwrócił na nich uwagi, gdy się oddalają.
W Komendzie miejskiej została powołana specjalna grupa śledcza, która analizuje wszystkie włamania do domów, nie tylko z terenu Jeżyc, ale także innych dzielnic Poznania.
Policji zależy także na ostrzeganiu mieszkańców, stąd otwarte spotkanie w siedzibie komisariatu, na które przyszło kilkadziesiąt osób, policjanci w ostatniej chwili musieli dostawiać krzesła - jak informuje GW.
Jak twierdzi policja wszystkie zgłoszenia traktowane są poważnie. Miejsca włamań badane są przez ekipę dochodzeniowo-śledczą. Uruchomiono też specjalny telefon dla mieszkańców Strzeszyna - to numer komórki, którą przez całą dobę będą mieli przy sobie policjanci kryminalni badający sprawę. – Jeśli zobaczycie coś podejrzanego, jakąś osobę albo samochód, jeśli dowiecie się czegoś, co może nam pomóc w złapaniu włamywaczy, zadzwońcie – apeluje policja
"Podczas spotkania ujawniono, że jedna z wersji branych poważnie pod uwagę zakłada udział we włamaniach osób z tej samej okolicy. – Złodzieje nie lubią ryzykować, wolą zrobić rozpoznanie, pójść na pewniaka. Stąd podejrzenie, że sprawcy dobrze znają teren i zwyczaje mieszkańców. Obserwują dom, zanim do niego wejdą. Tak jak w filmie „Kevin sam w domu” – mówił Andrzej Borowiak, rzecznik wielkopolskiej policji".
W wypowiedziach mieszkańców pojawiał się zarzut, że ich osiedla patroluje zbyt mało policjantów. – Jeśli chcę zobaczyć policjanta, to włączam telewizor albo idę na komendę – powiedział jeden z mężczyzn.
To, że policjantów nie widać, nie oznacza, że ich nie ma. Na miejscu pracują policjanci kryminalni, bez mundurów, w cywilnych samochodach - tłumaczy komendant komisariatu, a cytowany wyżej rzecznik wielkopolskiej policji dodał, że na miejsce zostały też skierowane dodatkowe patrole umundurowane.
Jedna z kobiet uczestniczących w spotkaniu skomentowała: – To prawda, wczoraj widziałam ich dwa razy, wcześniej się nie pojawiali...
Andrzej Borowiak mówił też, że włamywaczy kusiła wizja łatwego łupu: – Widać już, że ilość gotówki przechowywanej w domach była zbyt duża. Jeśli zaś chodzi o cenne przedmioty, to powinny być trudne do znalezienia. Nie ma 100-procentowych zabezpieczeń, ale włamywaczy można odstraszyć lub utrudnić im życie. Wiemy, że w przypadku większości włamań domy nie miały systemów alarmowych albo były one wyłączone.
No cóż, musimy więc pozbyć się z domów gotówki, zainstalować dodatkowe zabezpieczenia a najlepiej nie ruszać się z domów, bo policjantów widzimy tylko w w telewizji - taki morał płynie z wypowiedzi tak rzecznika, jak i komendanta komisariatu.
Zamiast dodatkowych patroli policjanci mieli jeszcze bardzo dobre rady dla okradanych mieszkańców - najlepsze zabezpieczenie przed włamaniem to życzliwy sąsiad a nie firmy ochroniarskie, które przyjeżdżają pod dom, gdy uruchomi się alarm: – Nie słyszałem, by po uruchomieniu alarmu pracownicy takich firm zatrzymali jakiegoś włamywacza - powiedział wspomniany rzecznik wielkopolskiej policji.
Rzecznik wyjaśniał też, że decyzje, gdzie wysłać policjantów, zapadają na podstawie analizy zagrożenia przestępczością: – Sam mieszkam pod Poznaniem, w dość spokojnej okolicy, i na co dzień policjantów tam nie widuję. Nie jesteśmy w stanie postawić policjantów wszędzie - no i to kolejna rada dla mieszkańców - przenieście się tam gdzie bezpiecznie, bo cyt. "Nie jesteśmy w stanie postawić policjantów wszędzie"...
Omówienie artykułu z dzisiejszej GW - cały artykuł dostępny Tutaj