Wrocławscy antyterroryści twierdzą, że cała akcja była źle przygotowana i domagają się dymisji ich dowódcy. – Trwa wojna między dowódcą a jego ludźmi. Nastroje są dramatyczne – mówi nasz informator. Pojawiają się też sprzeczne informacje na temat przyjazdu karetek na miejsce zdarzenia.

Przypomnijmy, że w nocy z soboty na niedzielę w miejscowości Wisznia Mała (Dolnośląskie) doszło do zasadzki na przestępców obrabiających bankomaty. W trakcie próby zatrzymania doszło do wymiany ognia. Jeden z policjantów został śmiertelnie postrzelony, a trzech odniosło obrażenia. Zginął także przestępca, który zaczął strzelać do funkcjonariuszy z broni maszynowej. Dwóch mężczyzn zostało zatrzymanych.

Wciąż pojawiają się wątpliwości, czy akcja w Wiszni Małej była odpowiednio zorganizowana, m.in. pod kątem zabezpieczenia medycznego. Jedno ze źródeł zbliżonych do AT podaje, że policjanci czekali na przyjazd karetki aż 45 minut.

Drugie źródło zbliżone do Komendy Głównej Policji twierdzi, że od momentu wykonania telefonu na pogotowie, do momentu przyjazdu pierwszej karetki minęło około 15 minut. Druga karetka miała dotrzeć po ok. 25 minutach, a dopiero trzecia po ok. 45 minutach. Nadal jednak nie ma oficjalnego stanowiska w tej sprawie.

Zastrzeżeń jest jednak więcej. Antyterroryści mają pretensje, że ich dowódca nie zgodził się zabrać na akcję psa bojowego. – Taki pies zawsze jest wyposażony w kamizelkę kuloodporną. Ma ten atut, że jest cichy, szybki, może od razu zaatakować człowieka z bronią, przez co odwraca uwagę bandyty, a zespół AT ma czas na reakcję. Często takiego psa wpuszcza się właśnie do pomieszczeń, gdzie może przebywać uzbrojony człowiek. W tym wypadku aż prosiło się o jego użycie – tłumaczy nasz rozmówca, dobrze znający sprawę.

Nasz informator dziwi się też, że nie wykorzystano w tej akcji snajpera, który znajdowałby się w pewnym dystansie od zespołu bojowego. – Taki człowiek ubezpiecza zespół i reaguje, gdy pojawia się zagrożenie, np. człowiek z granatem, grupa atakująca zespół z innego kierunku, lub bandyta,  który właśnie "pruje" z AK47 bez opamiętania -  argumentuje.
Wcześniej informowaliśmy też, że policjant kryminalny, który został ranny w akcji, stał w szyku bojowym razem z pozostałymi antyterrorystami, co również uznano za błąd. - W szyku powinni znajdować się tylko i wyłącznie antyterroryści, którzy mają wypracowane mechanizmy działania. Każda inna osoba, tylko przeszkadza w akcji - mówił nasz rozmówca.

Według naszych źródeł antyterroryści domagają się teraz dymisji dowódcy jednostki z Wrocławia. – Swoje stanowisko przekazali już komendantowi głównemu Jarosławowi Szymczykowi. Jeśli nie dojdzie do dymisji, mają zamiar napisać pismo w tej sprawie do szefa MSWiA – relacjonuje nam osoba dobrze znająca sytuację. – Nastroje we wrocławskim AT są dramatyczne – dodaje.
Policja: na miejscu byli antyterroryści z uprawnieniami ratowników medycznych

– Policyjni antyterroryści są przeszkoleni i uprawnieni do udzielania pierwszej pomocy – mówił Onetowi Paweł Petrykowski, rzecznik wrocławskiej policji. Jak twierdzi – tak też było w tym przypadku.

– Przeszkoleni antyterroryści reanimowali funkcjonariusza, który został raniony. Antyterroryści mają w swoich szeregach funkcjonariuszy z uprawnieniami do udzielania pomocy funkcjonariuszowi uzbrojonemu. To nie jest kwestia tylko udzielenia pomocy, ale też zabezpieczenia broni. To są całe procedury – podkreślał Paweł Petrykowski.

Zdaniem policjantów, niektórzy funkcjonariusze są nawet lepiej wyszkoleni w tym zakresie niż normalni ratownicy medyczni. Specjalizują się bowiem w ranach postrzałowych i innych potencjalnych urazach, do których może dojść w trakcie akcji.
 Ratownik może podejść na miejsce dopiero wtedy, kiedy sytuacja jest już bezpieczna. Nie można przecież dopuścić do zagrożenia dla sanitariusza – tłumaczył Petrykowski.

Nie chciał jednak poinformować o szczegółach całej akcji. – Cały czas trwa analiza przeprowadzonych działań. O szczegółach będzie można mówić dopiero po jej zakończeniu – stwierdził rzecznik.
Wiceszef MSWiA: będzie szczegółowa analiza akcji w Wiszni Małej

- Akcja policyjnych antyterrorystów w Wiszni Małej zostanie szczegółowo przeanalizowana. Chodzi m.in. o wyciągnięcie wniosków na przyszłość i zwiększenie skuteczności i bezpieczeństwa funkcjonariuszy - powiedział w poniedziałek nadzorujący policję, wiceszef MSWiA Jarosław Zieliński.

- Jeżeli chodzi o pełną, szczegółową ocenę przebiegu tego zdarzenia, za wcześnie jest o tym mówić. Takiej oceny dokonuje się po każdej podobnej sytuacji, nawet dużo mniej tragicznej w skutkach. Ta ocena wymaga analizy dokumentów, tego, jak akcja była planowana, co policja wiedziała, jakie miała rozpoznanie i czy w sposób prawidłowy zaplanowała działania - podkreślił w rozmowie z PAP Zieliński.

Wiceminister powiedział, że podziela pierwsze oceny komendanta głównego policji nadinsp. Jarosława Szymczyka, który w niedzielę mówił m.in., że według wstępnych ustaleń nie było błędów w organizacji akcji, w której zginął policjant.
Wiceszef MSWiA podkreślił, że dokładna analiza musi być jednak wykonana. - To wszystko musi być dokładanie przeanalizowane po to choćby, żeby wyciągnąć wnioski na przyszłość, żeby zwiększyć jeszcze skuteczność i bezpieczeństwo funkcjonariuszy, bo ono jest wartością podstawową - powiedział Zieliński.

Wiceminister zwrócił uwagę, że sytuacje, w których przestępcy używając broni maszynowej, śmiertelnie ranią policjantów, na szczęście są w Polsce "absolutnie wyjątkowe, zdarzają się incydentalnie i rzadko".
W sobotę pogrzeb policjanta zabitego podczas akcji

W sobotę odbędzie się pogrzeb 40-letniego policjanta zastrzelonego podczas akcji antyterrorystów interweniujących podczas włamania do bankomatu w Wiszni Małej. Pogrzeb odbędzie się w Oleśnicy, gdzie mieszkał Mariusz Koziarski.

Rzecznik dolnośląskiej policji asp. szt. Paweł Petrykowski poinformował w czwartek, że w sobotę o godz. 12 w kościele pw. Najświętszej Maryi Panny Matki Miłosierdzia w Oleśnicy zostanie odprawiona msza żałobna, a następnie na cmentarzu komunalnym przy ul. Wojska Polskiego odbędzie się pogrzeb 40–letniego st. asp. Mariusza Koziarskiego.

Rzecznik dodał, że w uroczystościach pogrzebowych udział weźmie m.in. rodzina, przyjaciele, koledzy z pododdziału, w którym służył, przedstawiciele administracji rządowej, kierownictwo policji, delegacje policji czeskiej i niemieckiej, przedstawiciele innych służb, a także mieszkańcy Oleśnicy. Pogrzeb odbędzie się zgodnie z ceremoniałem policyjnym.

Mariusz Koziarski był funkcjonariuszem Samodzielnego Pododdziału Antyterrorystycznego Policji we Wrocławiu, który zginął na służbie podczas akcji zatrzymania niebezpiecznych przestępców.

"Służąc Polsce, poniósł najwyższą cenę. Pozostawił żonę i dwójkę dzieci. W policji służył od 2003 r. Od 8 lat, jako funkcjonariusz Samodzielnego Pododdziału Antyterrorystycznego Policji we Wrocławiu, realizował zadania wobec szczególnie niebezpiecznych przestępców. Śmierć Mariusza to tragedia dla całej polskiej policji, która łączy się w bólu z jego rodziną. Najbliższym udzielona została pomoc. Kondolencje płyną z całej Polski, a także spoza granic naszego kraju" - napisał rzecznik w specjalnym komunikacie.

Policjanci zorganizowali zbiórkę na pomocy rodzinie zastrzelonego policjanta. Pieniądze można wpłacać na konto: PKO BP 87 1440 1156 0000 0000 1172 5748 z dopiskiem "Pomoc rodzinie Mariusza".

Źródło: