Fiasko rozmów między policjantami i MSWiA spowodowało, że stróże prawa przygotowują ogólnopolski protest. Ma on przybrać nietypową formę. Mundurowi chcą m.in. nagłaśniać przypadki łamania prawa przez znanych polityków. Policjanci domagają się podwyżek i poprawy warunków pracy.
Jak pisaliśmy w Business Insiderze, Niezależny Samorządny Związek Zawodowy Policjantów zapowiedział, że stróże prawa przystąpią do ogólnopolskiego protestu. Mundurowi chcą m.in. poprawy warunków pracy i zwiększenia wynagrodzeń. O tym, jak akcja protestacyjna będzie wyglądać i jak odczują ją politycy, opowiedział policyjny związkowiec Krzysztof Balcer.
"To są normalni ludzie, którzy funkcjonują w społeczeństwie, chodzą na zakupy, jeżdżą samochodami. Będziemy się temu przyglądać" — mówił w radiu Tok FM Krzysztof Balcer z NSZZ Policjantów woj. łódzkiego.
Protest policjantów uderzy w znanych polityków
Jak dodał stróż prawa, policjanci nie będą karać posłów i senatorów, bo chroni ich immunitet, ale mogą nagłaśniać sprawę łamania przepisów przez polityków. Chodzi m.in. o niewłaściwe parkowanie. "Jeżeli takich przypadków będzie się zdarzało dużo, to wtedy nie będzie wesoło rządzącym" — spointował policjant.
Jak tłumaczą policjanci w opublikowanym oświadczeniu, "decyzje przedstawicieli rządu, ich brak woli do negocjacji oraz niewykonywanie zobowiązań wobec służb mundurowych doprowadziły do konieczności podjęcia tak drastycznych kroków".
Dlaczego policjanci organizują protest?
Policjanci chcą otrzymać 15-proc. podwyżki pensji. Jak pisaliśmy na początku września, policjant na początku kariery zarabia 5,4 tys.-6 tys. zł netto, a dzielnicowy z 10-letnim stażem około 8 tys. zł brutto. Jednak problem w tym, że policjanci nie mogą dorabiać na własną rękę. Musi zgodzić się na to ich komendant.
W formacji służy ponad 96 tys. osób. Jednak nadal jest ponad 12 tys. wakatów. Policjanci swoją akcję protestacyjną chcą prowadzić aż do realizacji postulatów.
źródło: Business Insider Polska