Rozmowy na linii MSWiA-związkowcy trwają, ale propozycje, jakie resort położył na stole, jak na razie nie satysfakcjonują mundurowych. Jedną z osi sporu jest wysokość przyszłorocznej waloryzacji uposażeń. Jak na razie niewiele wskazuje jednak na to, by miała ona szanse zbliżyć się do oczekiwanego - przez funkcjonariuszy - poziomu. O tym, że 15 proc. podwyżka może być „trudna do zrealizowania”, mówi wprost wiceszef MSWiA Wiesław Szczepański, odpowiadający w resorcie m.in. za finanse oraz dialog ze związkami zawodowymi. 

Przyszłoroczna podwyżka w całej sferze budżetowej wynieść ma 5 proc. To znacznie mniej niż w tym roku, kiedy to urzędnicy oraz funkcjonariusze otrzymali pensje i uposażenia „zwaloryzowane” o 20 proc. Tegoroczne zwiększenie wynagrodzeń jest zresztą częstym argumentem, jakim posługuje się rząd, odpowiadając na zarzuty, że 5 proc. to zdecydowanie poniżej oczekiwań, nie tylko policjantów czy strażaków, ale całej budżetówki. 

Projekt ustawy budżetowej nie pozostawia jednak złudzeń – „średnioroczny wskaźnik wzrostu wynagrodzeń w państwowej sferze budżetowej” wyniesie 105 proc. Wprawdzie złożenie poprawki do budżetu – zakładającej 15 proc. wzrost wynagrodzeń w budżetówce - zapowiedzieli posłowie partii Razem, to biorąc pod uwagę dość jasne stanowisko strony rządowej, niewiele wskazuje na to, by mogła ona zyskać poparcie większości parlamentarnej.

Musimy zachęcić ludzi do pracy w sferze budżetowej. Dziś ta praca jest najmniej atrakcyjna, a wywołane tym stanem wakaty w szkołach, szpitalach, czy sądach sprawiają, że nasze państwo działa gorzej. Domagamy się poprawy sytuacji tych pracowników. Apelujemy do polityków o wypełnienie kampanijnych zobowiązań i poparcie naszej poprawki – 15 proc. podwyżki dla pracowników budżetówki.
Poseł Marcelina Zawisza, partia Razem

W MSWiA trwają prace specjalnego zespołu, który ma wypracować rozwiązania poprawiające atrakcyjność służby. Związkowcy, biorący w nich udział oczekiwali, że MSWiA wyjdzie naprzeciw oczekiwaniom dotyczącym wysokości przyszłorocznej waloryzacji. Tak się jednak nie stało. Mundurowi dają czas MSWiA do końca listopada, a w przypadku braku porozumienia, zapowiadają wszczęcie sporu zbiorowego. 

Resort spraw wewnętrznych i administracji wydaje się jednak nieugięty. Wiceminister Wiesław Szczepański, w porannej rozmowie w Programie Pierwszym Polskiego Radia, odpowiadając na pytanie, dotyczące podwyżek stwierdził, że „trudno będzie zrealizować w 2025 roku podwyżkę w wysokości 15 proc.” Odnosząc się do tego, że to jedno z głównych oczekiwań związkowców powiedział, że „były dwa równorzędne postulaty: dodatek mieszkaniowy i podwyżka”. „Państwo zdają sobie sprawę, że z tymi podwyżkami jest trudniej” - dodał wiceszef MSWiA.

Jeśli chodzi o świadczenie mieszkaniowe, to – jak informują sami mundurowi – resort faktycznie zaproponował zmiany, ale ich wprowadzanie do porządku służbowego może chwile potrwać. MSWiA chce, by wdrożenie tego świadczenia odbyło się w trzech etapach: 2025 r. – do 40 proc., 2026 r. – do 75 proc., 2027 – do 100 proc,. Taki model nie podoba się funkcjonariuszom, którzy oczekują, że od stycznia przyszłego roku „mieszkaniówka” w służbach MSWiA będzie wynosić tyle, ile w wojsku.

Kwestię podwyżek w służbach komplikuje jeszcze jeden element. Chodzi o przygotowywaną, kolejną ustawę modernizacyjną. Jak wynika z informacji, które przekazują związkowcy biorący udział w spotkaniu 15 listopada, „propozycja MSWiA nie zawiera w ustawie modernizacyjnej wzrostu płac funkcjonariuszy”

Wszystko to oczywiście nie zamyka drogi do tego, by uposażenia wzrosły. Na ich zwiększenie może wpłynąć zmiana siatki płac czy głęboka reforma dodatków – nad czym w resorcie mają trwać już prace. Problem jednak w tym, że dziś to jedynie zapowiedzi ewentualnych przyszłych zmian, a nie konkrety, których oczekują mundurowi. Z drugiej strony samo MSWiA ma niewielkie pole manewru, bo budżetem państwa „rządzi” minister finansów, który nie jest skory do tego, by zwiększać wydatki, powiększając tym samym i tak bardzo pokaźny przyszłoroczny deficyt.

Nie ma jednak co ukrywać, że eskalacja tego sporu nie wyjdzie nikomu na dobre. Niedawna sytuacja związana z akcją „Lucyna” pokazała, że część policyjnego środowiska jest dość zdeterminowana. I, mimo że dziś o powtórce z 2018 roku i masowym proteście wszystkich mundurowych formacji nikt nie mówi jeszcze głośno, to niewiele potrzeba by sytuacja wyskalowała do poziomu, który będzie trudny do zatrzymania i realnie zagrozi stabilności funkcjonowania służb, a co za tym idzie całego państwa. Kompromis trzeba zatem osiągnąć, ale w tej grze piłka dziś jest po stronie MSWiA, które – nie ma co ukrywać – ma twardy orzech do zgryzienia.

źródło: InfoSecurity24.pl