Służby mundurowe czekać może już niebawem nowe kadrowe rozdanie. Wzorem każdej z poprzednich roszad na szczytach władzy, nowe twarze pojawić mają się też m.in. w kierownictwie Policji. Nie jest to zapewne zaskoczenie ani dla obecnych komendantów, ani dla obserwatorów mundurowej rzeczywistości. To jednak kto stanie na czele największej mundurowej formacji podległej MSWiA, jak i to kto zasiądzie w fotelu szefa samego resortu, w prostej linii zdeterminuje jak m.in. Policja będzie funkcjonować w tej nowej rzeczywistości. 

Dziś pytań o personalia jest wiele, jednak niewielu jest w stanie na nie opowiedzieć. Nie zmienia to jednak faktu, że dla przeważającej większości dość jasne jest to, iż do zmian dojdzie. Wynika to zarówno z zaprezentowanych przez Koalicję Obywatelską „100 konkretów”, jak z tego o czym mówił o tym wprost w rozmowie na antenie TVN24 Bartłomiej Sienkiewicz, były szef MSW. Jego zdaniem obecny komendant główny Policji, gen. insp. Jarosław Szymczyk nie powinien odejść dlatego, że „odpalił granatnik w swoim gabinecie”, ale „za całokształt swojej działalności”. „To jest skompromitowany komendant, on nie będzie ani godziny dłużej na swoim stanowisku po zmianie władzy, a ludzie, którzy naruszali prawo i którzy byli jego gwardią do brudnej roboty w policji, też muszą odejść” – stwierdził Sienkiewicz w „Kropce nad i”. Były minister w rządzie Donalda Tuska przestrzegał jednak, przed „oskarżaniem Policji jako całości”. Jak podkreślał odpowiedzialności nie ponoszą „zwykli policjanci”.

Dziś nie wiadomo rzecz jasna kto stanie na czele MSWiA oraz kiedy dojdzie do ewentualnej – choć zapowiadanej – zmiany na stanowisku szefa Policji. Jednak tuż po wyborczym rozstrzygnięciu – za sprawą przewodniczącego NSZZ Policjantów Rafała Jankowskiego – powraca pomysł wprowadzenia w formacji dość fundamentalnych zmian warunkujących jej funkcjonowanie. 

Jest szansa na zmiany?

W dużym skrócie chodzi m.in. właśnie o kwestie personalne oraz te dotyczące pieniędzy. Jankowski w ostatnich dniach przypomina o pomysłach zawartych w petycji złożonej w Sejmie trzy lata temu. Ich wprowadzenie miało przyczynić się – zdaniem NSZZP – do uniezależnienia Policji od polityków. Wszystko m.in. za sprawą wprowadzenia kadencyjności na stanowisko komendanta głównego Policji oraz skorelowania budżetu formacji – na wzór wojska - z PKB. Związkowcy te dwa postulaty przypominali zresztą przez ostanie lata kilkukrotnie, jednak – jak przyznaje sam Jankowski – do tej pory bezskutecznie. 

Czy tym razem się uda? Warto przypomnieć, że petycja, o której mowa, nie została przed trzema laty z przesadnym entuzjazmem przyjęta przez żadną ze stron politycznej sceny, co nie wyklucza oczywiście tego, że dziś sytuacja ta ulegnie zmianie. Zmiany te mają jednak tylu zwolenników ilu przeciwników. Ci pierwsi mówią o odpolitycznieniu formacji oraz jej uniezależnieniu – także tym finansowym – od politycznych roszad w rządowych ławach. Przeciwnicy twierdzą jednak, że choć budżet Policji (ale także innych służb) jest niedoszacowany, to skorelowanie go z PKB może być kłopotliwe i nie jest rozwiązaniem, na które z łatwością przystanie urzędujący minister finansów. Jeśli idzie o kadencyjność szefa Policji, to mino tego, że sceptycy zmian zdają sobie sprawę, iż obecnie funkcjonujące rozwiązanie może skutkować częstymi roszadami kadrowymi i zaburzać w pewnym sensie ciągłość dowodzenia formacją, to podnoszą także, że prawem każdego ministra powinno być dobieranie najbliższych współpracowników bez stosowania kadencyjnych obostrzeń. Nie da się jednak ukryć, że kwestie o których mowa, tak na dobrą sprawę nie były nigdy przedmiotem poważnej publicznej dyskusji i – bez względu na jej ostateczne rozstrzygnięcie – wydaje się, że przynajmniej na taki krok zasługują. O tym czy nowe kierownictwo resortu spraw wewnętrznych i administracji pochyli się nad podnoszonymi sprawami przekonamy się jednak za jakiś czas, dziś bowiem nie wiadomo jeszcze nawet kto i kiedy przejmie stery w samym resorcie, nie mówiąc już o komendanckich „stołkach”.

Biorąc jednak pod uwagę wyborczą i sejmową arytmetykę, to by rząd sformułowany przez obecnie rządzących uzyskał wotum zaufania jest raczej mało prawdopodobne, by nie powiedzieć prawie niemożliwe. A co za tym idzie, na czele MSWiA stanie zatem ostatecznie minister wskazany przez jedną z partii deklarujących dziś stworzenie koalicyjnego rządu i to z nim (lub nią) rozmawiać trzeba będzie o zmianach w podległych resortowi formacjach. Osobną sprawą są też wyborcze obietnice. I choć nie było ich – względem mundurowych – przesadnie wiele, to np. kwestia kadencyjności na stanowisku komendanta głównego Policji znalazła się w programie wyborczym Lewicy (ta deklaruje współtworzenie koalicyjnej większości).

Czy Policja – oprócz zmian kadrowych – przejdzie też głęboką reformę funkcjonalną? Dziś na to pytanie nie odpowie zapewne nikt, jednak nie da się ukryć, że czas na rozpoczęcie dyskusji może okazać się obecnie bardziej sprzyjający niż kiedykolwiek w przeszłości.

 

źródło: InfoSecurity24.pl