„Nie legitymuje się wybitnymi osiągnięciami” – napisał o Piotrze Wróblu wiceminister spraw wewnętrznych Jarosław Zieliński, w odpowiedzi na odwołanie policjanta od decyzji zmniejszającej mu emeryturę wskutek tzw. ustawy dezubekizacyjnej. Mowa o funkcjonariuszu, który zwerbował „Masę” na świadka koronnego, likwidował hurtownie amfetaminy i stał na czele walki z mafią pruszkowską. O jego losach nakręcono serial „Odwróceni”.
Gangsterzy, z którymi walczyliśmy w latach 90. – z tych wszystkich mafii – mają do nas więcej szacunku niż polski rząd – ubolewa Piotr Wróbel, którego poprosiliśmy o komentarz do pisma, jakie otrzymał od wiceszefa MSW
– Co Brudziński i Zieliński wiedzą o przestępczości? Złodzieja to widzieli, jak im Fajbusiewicz pokazał w magazynie 997 i zapewne też nie zrozumieli, kto był zły, a kto dobry – nie kryje irytacji policjant, który w latach 90. zasłynął rozpracowywaniem mafii pruszkowskiej
Dziś władza uznaje, że przed 1989 rokiem działał „na rzecz totalitarnego systemu”. Dlatego została zmniejszona mu emerytura, otrzymuje ok. 1600 zł miesięcznie
– Facet, któremu policja pilnuje domu, bo w pobliżu dwadzieścia lat temu znaleziono obciętą głowę, śmie mnie oceniać… – mówi o wiceministrze Jarosławie Zielińskim. – Nie zrażam się. Ja będę nadal bił się o sprawiedliwość – przekonuje
„Gry uliczne” to cykl materiałów o polskiej mafii przygotowywany przez naszych dziennikarzy: Janusza Schwertnera i Mateusza Baczyńskiego. Polub nas na Facebooku i bądź na bieżąco!
Tak zwana ustawa dezubekizacyjna weszła w życie w październiku 2017 r. Na jej podstawie prawie 40 tys. byłych funkcjonariuszy aparatu bezpieczeństwa PRL ma obniżone emerytury i renty.
Ich emerytury nie mogą być wyższe od średniego świadczenia wypłacanego przez ZUS. MSWiA zdecydowało się jednak stworzyć „furtkę” w ustawie. Artykuł 8a mówi o tym, że szef MSWiA może odstąpić od stosowania ustawy wobec osób pełniących „krótkotrwałą służbę przed dniem 31 lipca 1990 r.” oraz „rzetelnie wykonujących swoje zadania i obowiązki po dniu 12 września 1989 r., w szczególności z narażeniem zdrowia i życia”.
Piotr Wróbel spełnia te przesłanki. Pracę rozpoczął w 1985 roku, przez trzy lata uczył się w Szkole Oficerskiej w Legionowie. Później został pozytywnie zweryfikowany i przez kolejną dekadę pełnił służbę w policji. Stał się chodzącą legendą. O jego życiu Piotr Pytlakowski napisał książkę. Na jego losach oparta jest postać grana przez Artura Żmijewskiego w filmie „Świadek koronny” i w serialu „Odwróceni”. Historię Piotra Wróbla opisaliśmy niedawno w cyklu „Gry Uliczne.”
Grażyna Biskupska, była szefowa słynnego Wydziału ds. Walki z Terrorem Kryminalnym, w rozmowie z Onetem mówiła o nim tak: „To był policjant doskonały, bardzo skuteczny. Wiedział, z kim rozmawiać i u kogo pozyskiwać informacje. Potrafił wsiąknąć w środowisko przestępcze jak mało kto. Sprawić, by »Masa«, jeden z najgroźniejszych zbójów, sypał kolegów? No, to było coś. Na wszystkich to robiło wrażenie”.
Jednak wiceszef MSWiA Jarosław Zieliński jest innego zdania. Policjantowi właśnie wysłał pismo utrzymujące w mocy decyzję o zmniejszeniu mu emerytury. Zdaniem przedstawiciela rządu, w przypadku Wróbla nie można mówić ani o „krótkotrwałości” służby przed 1990 rokiem, ani o żadnych wybitnych osiągnięciach.
„Służba Pana Piotra Wróbla przed 31 lipca 1990 roku, uznana za służbę na rzecz totalitarnego państwa, nie była pełniona krótkotrwale oraz brak jest dowodów, aby służba ta była pełniona z narażeniem życia i zdrowia. Ponadto nie legitymuje się on wybitnymi osiągnięciami w służbie, szczególnie wyróżniającymi go na tle pozostałych funkcjonariuszy” – uznał wiceminister Zieliński.
W dalszej części pisma Zieliński dokonał wyliczenia. „Skoro pełnił służbę na rzecz totalitarnego państwa przez trzy lata, 4 miesiące i 23 dni, co stanowi ok. 22 proc. całego okresu swojej służby, to okresu tego nie można uznać za krótkotrwały, bowiem trudno tu mówić o »chwilowości«, czy »przejściowości«, a służba z pewnością nie nosiła znamion »tymczasowości«” – napisał wiceminister.
Należy jednak dodać, że Piotr Wróbel z policji musiał odejść przedwcześnie, w roku 2000, na skutek pomówienia o korupcję, jakiego dopuścił się wobec niego Jarosław S., ps. Masa, były członek mafii pruszkowskiej, a dziś świadek koronny. Wróbel przez pół roku siedział nawet w areszcie, by po 17 latach i długiej batalii sądowej zostać uniewinnionym od wszystkich zarzutów. Dziś ma prawo walczyć o odszkodowanie za niesłusznie spędzony czas za kratkami.
– Tym razem czuję się dowartościowany, bo pod pismem, które otrzymałem, podpisał się sam pan wiceminister Jarosław Zieliński. Proszę koniecznie napisać, że uważam go za śmiesznego człowieka. Napisał mi, że nie byłem „wybitny”. I tak, zgadzam się z nim, ale chcę mu powiedzieć jasno: ja zawsze wykonywałem swoją pracę rzetelnie, uczciwie, narażając swoje życie i zdrowie. Nie ja jeden: wielu moich kolegów i koleżanek biło się na ulicach z gangsterami, żeby na tych ulicach w końcu było bezpieczniej. A teraz ten facet, któremu policja pilnuje domu, bo w pobliżu dwadzieścia lat temu znaleziono obciętą głowę, śmie mnie oceniać… – mówi ostro Wróbel.
– Co Brudziński i Zieliński wiedzą o przestępczości? Złodzieja to widzieli, jak im Fajbusiewicz pokazał w magazynie 997 i zapewne też nie zrozumieli, kto był zły, a kto dobry. Zieliński nie sprawdził się jako kurator i pedagog – to rzucili go na służby mundurowe, gdzie wprowadził jasełka, tańce emerytek w stylu hawajskim i wycinanki – czyli zajęcia dla przedszkolaków. I on śmie oceniać moje i moich kolegów osiągnięcia w walce z przestępczością zorganizowaną i pospolitą. Akurat tak się składa , że z wykształcenia również jak on jestem pedagogiem i znam materiał rozwoju i przysposobienia do życia przedszkolaków. Zapewne przy zdobyciu wykształcenia zapoznaliśmy się z tymi samymi materiałami. Ale tego się nie da zastosować do służb mundurowych – które, niestety, od trzech lat nadzoruje ten człowiek, który w mojej ocenie jest wielką pomyłką, porażką i robi im krzywdę – dodaje.
Wiecie, że akurat w dniu, gdy dostałem decyzję, słuchałem Radia Maryja? A tam minister Joachim Brudziński ubolewał, że policjantów traktuje się w zły sposób. Bronił funkcjonariuszy, którzy małolatom zabrali hulajnogi za skakanie po pomniku smoleńskim. Używał wielkich słów: o etosie naszego zawodu, o naszej dzielnej walce, tylko cholera, jakoś zapomniał o tysiącach policjantów, którym ta władza zabrała godność i emerytury. Chcę mu powiedzieć jedno: jest pan zwykłym populistą. W PiS-ie ma pan „swoich komunistów”, którzy są wspaniali, tylko ci z zewnątrz się panu nie podobają. Już pomijam, że skandalem jest nazywanie nas komunistycznymi zbrodniarzami – przekonuje Wróbel.
Jak dodaje, „najgorsze jest to, że dziś ci gangsterzy, z którymi walczyliśmy w latach 90. – z tych wszystkich mafii – mają do nas więcej szacunku niż polski rząd. – Przestępcy przynajmniej doceniają, że mieliśmy honor i pokonaliśmy ich na honorowych zasadach. A pan Brudziński czy Zieliński mają czelność oceniać mnie, czy ja byłem wybitny! Ja pracowałem uczciwie na swoją emeryturę, co potwierdzali moi przełożeni w policji. A zdanie tych dwóch panów mnie nie obchodzi – opowiada policjant.
– Poddawać się nie mam zamiaru. Wykorzystam całą ścieżkę sądową w Polsce. Jeśli się nie uda, będę się bił w Strasburgu – puentuje.
Według szacunków Federacji Stowarzyszeń Służb Mundurowych RP z artykułu 8a zdecydowało się skorzystać około ośmiu tysięcy osób. Mimo wysłanych przez nas pytań, resort nie chce jednak odpowiedzieć, ile z tych wniosków zostało rozpatrzonych pozytywnie i ile czeka jeszcze na rozpatrzenie. Część funkcjonariuszy postanowiła też złożyć pozwy do sądu w związku z opieszałością w działaniach MSWiA.
Warto też przypomnieć, że w styczniu zeszłego roku Sąd Okręgowy w Warszawie zdecydował o skierowaniu do Trybunału Konstytucyjnego pytania prawnego w sprawie ustawy dezubekizacyjnej, jednocześnie ostro krytykując jej zapisy, określając je mianem „represyjnych” i „dyskryminacyjnych”. Pytanie to formalnie wpłynęło do TK 27 lutego ubiegłego roku. Jednak Trybunał wciąż nie wyznaczył terminu rozpoznania tej sprawy.