Fala zwolnień rozpoczęła się tuż przed dniem Wszystkich Świętych i Dniem Zadusznym, kiedy trwa policyjna akcja „Znicz”.Jak zapewnia Krzysztof Balcer z NSZZ Policjantów w Łodzi, który był gościem Radia Łódź, nagłe zwolnienia nie są związane z protestem, który trwa od czerwca.
Niektórzy nazywają ten wirus "pieską grypą", ale mówiąc poważnie związek zawodowy nie inspiruje, nie gani, ani nie pochwala tej sytuacji. Nie oceniamy decyzji lekarzy, którzy wydają zwolnienia lekarskie - mówi Balcer. Związkowiec dodaje jednak, że sytuacja policjantów jest bardzo trudna, dlatego nie można dziwić się, że zwolnienia wiązane są protestem.
- Nie ma ludzi do pracy, brakuje kandydatów, nie widzimy możliwości poprawy sytuacji i to dzieje się od lat. Policjant, który rozpoczyna służbę, zarabia niecałe 2 tys zł. Po 5-6 latach to wynagrodzenie rośnie o 500-600 zł - wyjaśnia związkowiec.
Policjanci domagają się podwyżek w wysokości 650 zł, od stycznia przyszłego roku i od 2020 roku kolejnych 500 zł. Według Krzysztofa Balcera, na razie Ministerstwo Spraw Wewnętrznych nie prowadzi ze związkami poważnych rozmów.