Przed długim weekendem, kiedy trwać ma ogólnopolska akcja "Znicz", w samym Trójmieście zwolnienia lekarskie przyniosło kilkadziesiąt procent policjantów wyznaczonych do zabezpieczania dróg i cmentarzy. - Skargi od mieszkańców posypią się lawinowo - mówi nam jeden z policjantów. Do pomocy Gdańsk angażuje straż miejską i ochotniczą straż pożarną.
Trwający od miesięcy protest policjantów przybiera coraz bardziej radykalną formę. – Rozmowy z rządem nie przynoszą żadnych rezultatów. Czara goryczy się przelała. Chcemy pokazać społeczeństwu, jak będzie wyglądać sytuacja, kiedy nas zabraknie – słyszymy od naszego rozmówcy.
Z informacji pozyskanych przez „Wyborczą” wynika, że w Trójmieście, gdzie są największe pomorskie nekropolie, zwolnienia lekarskie L4 przyniosło już kilkadziesiąt procent policjantów wyznaczonych do udziału w akcji „Znicz”. W samej Gdyni „zachorowało” ok. 70 proc. policjantów drogówki. W Gdańsku w środę było już 60 proc. urlopowanych funkcjonariuszy. Liczba może się zwiększyć, bo wielu policjantom wyznaczono służbę dopiero od 1 listopada i w tym dniu nadal napływać mogą zwolnienia.
– Na każdym cmentarzu obecnych powinno być sześciu policjantów na jedną zmianę w systemie dwuzmianowym. Do tego patrol wspomagający i kierowanie ruchem. W drogówce mamy ok. 70 policjantów. Samych cmentarzy komunalnych jest siedem. Braki odczuje każdy, skargi od mieszkańców posypią się lawinowo – mówi nasz informator odnośnie sytuacji w Gdyni.
Kryminalni za drogówkę
Komenda Wojewódzka Policji zapewnia nas, że policjanci będą obecni na drogach i na cmentarzach, choć nie podaje konkretnej liczby brakujących funkcjonariuszy.
Faktem jest, że w tym roku odnotowaliśmy większą liczbę zwolnień lekarskich funkcjonariuszy niż w latach ubiegłych – przekazuje w oświadczeniu nadkom. Maciej Stęplewski z KWP w Gdańsku. – Zrobimy wszystko, żeby absencje w służbie nie wpłynęły na zabezpieczenie święta Wszystkich Świętych. W razie potrzeby do służby będą kierowani funkcjonariusze z pionów, którzy na co dzień nie zajmują się tego rodzaju zabezpieczeniami np. funkcjonariusze z pionu logistycznego i kryminalnego. Komendy miejskie i powiatowe zostaną również wzmocnione funkcjonariuszami z Komendy Wojewódzkiej Policji w Gdańsku, po oszacowaniu braków i potrzeb poszczególnych jednostek – czytamy w odpowiedzi na nasze pytania.
Komendant miejski policji w Gdańsku o trudnej sytuacji powiadomił władze samorządowe, które zobowiązały się, że policjantom pomoże straż miejska i ochotnicza straż pożarna.
– W związku z informacjami w poniedziałek zorganizowałem odprawę, podczas której ustaliliśmy, że ewentualne braki będą uzupełniane w oparciu o straż miejską i ochotniczą straż pożarną – mówi Piotr Grzelak, wiceprezydent Gdańska. – Jednocześnie jestem w kontakcie z komendantem, który zapewnia, że nie powinno być perturbacji w związku z organizacją ruchu – dodaje wiceprezydent Grzelak.
„Papier toaletowy kończy się w połowie miesiąca”
Podobna sytuacja jest w innych regionach w kraju. Akcja ma związek z trwającym od kilku miesięcy ogólnopolskim protestem służb mundurowych, choć związkowcy mówią, że to nie inicjatywa zarządu.
– Nasze stanowisko jest takie, że jeśli funkcjonariusz jest chory, to lekarz wydaje zwolnienie lekarskie. I na tej podstawie każdy ma prawo z takiego zwolnienia skorzystać skorzystać. To jest oddolna inicjatywa, która wyszła od samych funkcjonariuszy – mówi „Wyborczej” Józef Partyka przewodniczący pomorskiego NSZZ policjantów.
Mundurowi chcą w ten sposób zwrócić uwagę m.in. na niskie płace, braki kadrowe, ponadnormatywny czas pracy i cięcia w systemie premiowania.
– Policjant z kilkunastoletnim stażem w służbie, z szeregiem szkoleń i dokonaniami, dostaje 3,5 tys. zł na rękę. Z powodu braków kadrowych są szklane sufity, nie można awansować, pomimo posiadanych kwalifikacji. Służba prawie nigdy nie kończy się o czasie – mówi nam anonimowo policjant. – Wie pan po czym poznać, że komisariat ma pieniądze? Bo 15 nadal jest papier toaletowy i papier do drukarek. W większości wszystko kończy się w połowie miesiąca – dodaje nasz rozmówca.
Bez porozumienia z rządem PiS
W marcu tego roku do ministerstw: Sprawiedliwości, MSWiA i Finansów, związki zawodowe policji wysłały sześć postulatów. Domagały się podwyżki o 650 zł na etat, pełnopłatnego L4 do 30 dni i przywrócenia dawnego systemu emerytur (policjanci, którzy przyszli do pracy przed grudniem 2012 roku, mogą przejść na emeryturę po 15 latach. Po zmianach mundur odwiesić można po 25 latach służby i nie wcześniej niż przed 55. rokiem życia).
Po proteście w Warszawie wiceminister Jarosław Zieliński przedstawił propozycję: podwyżka o 309 zł od stycznia przyszłego roku, kolejna o 253 zł od lipca, likwidacja warunku przekroczenia 55 lat jako niezbędnego do wypłaty emerytury, i przywrócenie pełnopłatnego L4 dla policjantów „pracujących na linii”.
Propozycji związkowcy nie przyjęli i podkreślili, że walczyć będą o pełne spełnienie warunków.
Nieoficjalnie słyszymy, że w najbliższym czasie protesty jeszcze się zaostrzą: policjanci nie będą używać na służbie prywatnego sprzętu, w tym często wykorzystywanych telefonów komórkowych (z uwagi na niesprawne stacje).