Policjanci z Łodzi masowo idą na zwolnienia - drogówka oraz prewencja, a na interwencje jeżdżą sami naczelnicy. Dostajemy informacje o kolejnych osobach na L4. To forma protestu w mundurówce?

 

 

Masowe zwolnienia chorobowe wśród mundurowych były do przewidzenia. Już ponad dwa tygodnie temu „Wyborcza” informowała, że wśród łódzkich funkcjonariuszy krąży wiadomość, w której nieznany adresat apeluje, żeby mundurowi zafundowali sobie L4 w terminie od 1 do 11 listopada. 
Kiedy jednak już od 30 października coraz więcej policjantów zaczęło informować przełożonych, że są chorzy i do pracy nie przyjdą, w jednostkach zapanowało zamieszanie. Podobnie sygnały płyną z całego kraju.

Sprawdziliśmy, jak sytuacja wygląda w Łódzkiem.

Według źródeł dziennikarzy TVN24 jeszcze we wtorek (30 października) rano policjantów na L4 w całym województwie było aż 100. Wieczorem miało ich być już 250, a ta liczba ciągle rośnie. W środę w południe biuro prasowe Komendy Wojewódzkiej Policji w Łodzi przekazało, że liczba chorych policjantów wzrosła już do 300. 
Policjanci, do których dotarła łódzka redakcja „Wyborczej”, podają, że na zwolnienia idą głównie funkcjonariusze drogówki oraz prewencji, czyli przede wszystkim ci, którzy powinni być zaangażowani w akcję „Znicz” oraz zabezpieczenie wydarzeń związanych z obchodami Święta Niepodległości.
Według naszych nieoficjalnych źródeł na V komisariacie przy ul. Organizacji „WiN” pracę z powodu choroby przerwała zdecydowana część działu kryminalnego. 
– Wydział Kryminalny KP 5 KMP w Łodzi liczy ponad 30 funkcjonariuszy. W ostatnich dniach L4 dostarczyło 12 – potwierdza mł. insp. Joanna Kącka, rzeczniczka komendanta wojewódzkiego.Jak udało nam się ustalić, nad pójściem na L4 zastanawiają się też zatrudnieni na V komisariacie funkcjonariusze z wydziału patrolowo-interwencyjnego. 
Policjant pracujący na III komisariacie podał z kolei, że na zwolnieniu jest prawie cała prewencja, zdecydowana większość dzielnicowych oraz funkcjonariuszy kryminalnych i operacyjnych.
– Została sama dochodzeniówka – mówi policjant. Dodaje, że wszyscy zatrudnieni w III komisariacie są skrajnie przemęczeni. 
– Jeden człowiek prowadzi po 60 postępowań naraz. Jesteśmy wykończeni – mówi.  
Udało nam się porozmawiać z funkcjonariuszem z VI komisariatu przy ul. Wysokiej w Łodzi. 
– Z moich informacji wynika, że u nas na L4 masowo idą dzielnicowi. Chorych jest tylu, że nieobstawione są obecnie aż trzy rewiry – mówi.
Według naszego rozmówcy funkcjonariusze dochodzeniówki zagrozili, że jeśli dowództwo łódzkiej policji każe im zastąpić prewencję w akcji, to w czwartek oni także pójdą na zwolnienie. – Łącznie z naczelnikami – mówi policjant.  
Nieco lepiej jest na IV komisariacie przy ul. Kopernika. Według pracującego tam policjanta fala zwolnień ogarnęła na razie tylko patrolówkę. 

Nasi rozmówcy mówią o prawdziwym paraliżu w łódzkim garnizonie. 

– Jest tak źle, że sami naczelnicy jeżdżą na interwencje, i tak jest w większości jednostek w mieście – mówi funkcjonariusz z III komisariatu. 
Jeśli wierzyć informacjom przekazywanym sobie przez policjantów na internetowych forach dyskusyjnych, to w jednostkach w Łasku, Zduńskiej Woli, Poddębicach i Tomaszowie Mazowieckim w sekcji drogowej pozostali pojedynczy funkcjonariusze. 
Czy jesteśmy bezpieczni?Zadzwoniliśmy do biura prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Łodzi z pytaniem, czy w związku z masowymi zwolnieniami chorobowymi policjantów mieszkańcy województwa mogą czuć się bezpieczni. 
– Oczywiście, że tak – odpowiedział nadkom. Adam Kolasa. Mł. insp. Kącka  uspokaja: – Ogółem na 6 tys. funkcjonariuszy w województwie łódzkim w ciągu ostatnich dni ponad 300 policjantów poszło na L4. Sytuacja na bieżąco jest aktualizowana. Na tę chwilę nie ma konieczności przesuwania sił pomiędzy poszczególnymi powiatami czy też zasilania przez inne województwa. KWP w Łodzi udzieli wsparcia tym jednostkom, w których odnotowano zwiększoną absencję chorobową.  
– To, żebyśmy byli bezpieczni, zależy od dowództwa garnizonu, które obecnie stara się znaleźć rozwiązanie. Związkowcy patrzą na tę sytuację z troską. Powtórzę jeszcze raz – związek zawodowy nie namawiał do masowych zwolnień lekarskich, ale nie jesteśmy zaskoczeni – mówi Krzysztof Balcer, szef policyjnych związkowców z województwa.

Będzie gorzej?

– W obywateli najmocniej uderzyłyby braki policjantów podczas obchodów Wszystkich Świętych. Bez nas w okolicy cmentarzy może dojść do paraliżu samochodowego, nie wspominając już o bezpieczeństwie na drogach. Policjanci są tego świadomi – mówił już 12 października Balcer.
Kolejna ważna data to wybory samorządowe. Potem Święto Niepodległości. I nie chodzi tu tylko o zabezpieczanie „ładu i porządku” podczas łódzkich obchodów. Tego dnia do stolicy co roku wzywane są oddziały prewencji z różnych województw, najczęściej także z Łodzi, która z powodu bliskości do Warszawy generuje mniejsze koszta.
Według mł. insp. Kąckiej policjanci dadzą sobie radę w zapewnieniu bezpieczeństwa podczas zbliżających się świąt.– Mimo zwiększonej w połowie komend policji województwa łódzkiego absencji chorobowej patrole zarówno umundurowane, jak i kryminalne są tak organizowane, aby zapewnić ciągłość służb. Sytuacja na terenie województwa będzie monitorowana z pokładu policyjnego śmigłowca. Patrole złożone z funkcjonariuszy policji, straży miejskiej i innych wspomagających służb będą kierowane wszędzie tam, gdzie pojawią się newralgiczne miejsca – mówi. 

Protest czy choroba?

Skąd nagła choroba setek łódzkich policjantów? Przypomnijmy treść maila, którego autor namawiał łódzkich funkcjonariuszy do pójścia na L4. 
„Policjanci Oddziałów Prewencji, Wydziału Ruchu Drogowego i inni potrafią liczyć i idąc na 11 dni zwolnienia od 1 listopada br., dadzą do zrozumienia władzom RP, o co walczą. Pytanie do ministra i zastępcy MSWiA, czy we dwóch dadzą radę zabezpieczyć Akcję Znicz 2018 i 11 listopada?”
Faktycznie, policjanci oraz inne służby mundurowe już od czterech miesięcy prowadzą akcję protestacyjną, która przybiera różne formy, np. mundurowi zaprzestali wypisywania mandatów karnych w przypadkach, kiedy wystarczyło pouczenie. Pomimo blisko kilkudziesięciotysięcznej manifestacji w stolicy i spotkania związkowców z wiceministrem Jarosławem Zielińskim ich postulaty nie zostały spełnione. 
Oficjalnie NSZZ Policjantów odcina się od akcji masowych zwolnień chorobowych. 12 października szef związkowców z województwa łódzkiego mówił, że ewentualne masowe L4 mogą być wynikiem nie tyle protestu, co rzeczywistego przemęczenia policjantów. 
– W łódzkim garnizonie mamy olbrzymie braki kadrowe, więc nasi ludzie są przemęczeni. Sytuacja jest coraz gorsza. Za mało policjantów, za dużo zadań. Do tego dochodzi okres przeziębień. Większość z nas, nawet w chorobie, pojawia się w pracy, ale ile tak można? Od dawna ostrzegałem, że z tego powodu może dojść do fali zwolnień lekarskich. To nie jest żadna groźba. Mówimy o tym, bo martwimy się o społeczeństwo – mówi Balcer.

Źródło