Policjant nie ma prawa dorabiać bez zgody przełożonego. Komendant mógł dyscyplinarnie wydalić go ze służby. Tak uznał Naczelny Sąd Administracyjny, oddalając kasację.
Powodem sporu było przyłapanie policjanta na dodatkowej pracy, na którą nie miał wymaganej zgody przełożonego. Polegała ona na osobistym świadczeniu usług przewozu osób, czyli funkcjonariusz był taksówkarzem. Starszy sierżant sztabowy zatrudniony na stanowisku referenta w komendzie zdążył zarobić 17 zł w gotówce.
To jednak wystarczyło, żeby komendant rejonowy policji wydał orzeczenie uznające funkcjonariusza za winnego naruszenia art. 62 ust. 1 ustawy z 6 kwietnia 1990 r. o Policji (Dz.U. z 2015 r. poz. 355 ze zm.). Zgodnie z tym przepisem policjant nie może podejmować zajęć zarobkowych poza służbą bez pisemnej zgody przełożonego. Nie może także wykonywać czynności ani zajęć sprzecznych z obowiązkami wynikającymi z ustawy lub podważającymi zaufanie do policji.
Komendant uznał, że nastąpiło naruszenie dyscypliny polegające na niedopełnieniu obowiązków służbowych, o którym mowa w art. 132 ust. 3 pkt 3 tej ustawy. To spowodowało, że przełożony funkcjonariusza dorabiającego jako taksówkarz po godzinach wymierzył mu karę dyscyplinarną wydalenia ze służby. Na podstawie art. 108 par. 1 kodeksu postępowania administracyjnego nadał jej rygor natychmiastowej wykonalności w celu „zabezpieczenia interesu społecznego”. Przełożeni uznali, że w tym przypadku interes społeczny jest tożsamy z interesem służby polegającym na ochronie dobrego imienia policji przez niezwłoczne rozwiązanie stosunku służbowego z policjantem.
Zwolniony funkcjonariusz odwołał się od tej decyzji zarzucając, że w czasie postępowania dyscyplinarnego nie wzięto pod uwagę okoliczności przemawiających na jego korzyść. Co więcej, wszędzie tam gdzie pojawiały się wątpliwości, nie uwzględniono okoliczności faktycznych, pobudek działania, zachowania przed popełnieniem przewinienia dyscyplinarnego i po nim oraz dotychczasowego przebiegu służby. Odwołanie nic nie przyniosło. Sprawa przeszła całą drogę służbową.
Na koniec funkcjonariusz złożył skargę do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie. Tu jednak także przegrał. Sędziowie uznali, że zaskarżona decyzja została wydana zgodnie z prawem. Tym samym orzeczenie dyscyplinarne stało się prawomocne. Były już funkcjonariusz złożył kasację do Naczelnego Sądu Administracyjnego, który jednak oddalił ją jako niezasadną.
Decyzja komendanta o zwolnieniu funkcjonariusza tylko dlatego, że świadczył przewozy osobowe, jest skandaliczna. Trudno bowiem pogodzić się z tym, że stało się to z powodu 17 zł. - zauważa Rafał Jankowski, przewodniczący ZG NSZZ Policjantów. - Przełożeni powinni zmienić podejście do dodatkowej pracy podwładnych. Mamy coraz więcej sygnałów, że szeregowi policjanci zgłaszający się po zgody na dodatkowe zatrudnienie otrzymują odmowy. W tym samym czasie komendanci bez problemów mogą dodatkowo pracować. Oczywiście nie może dojść do takiej sytuacji, żeby policjant był ochroniarzem w klubie, ale dlaczego nie może być taksówkarzem? - przekonuje Rafał Jankowski