Paweł Figurski: Kilka miesięcy temu, gdy związki zawodowe policji ruszały z kampanią billboardową prezentującą trudy służby, Rafał Jankowski, przewodniczący Zarządu Głównego NSZZ Policjantów, powiedział: „Jeśli będziemy kiedyś upominać się o wyższe pensje, to chciałbym, żeby wiązało się to z akceptacją społeczną”. Myśli pan, że ta akceptacja jest?
Grzegorz Gubała: Nie doszły do mnie żadne sygnały, by ktoś uważał, że nasze żądania są wygórowane i tak naprawdę policjantom nie należą się podwyżki. Nie ma co ukrywać, że nasze wynagrodzenia są zbyt niskie.
Pytam o akceptację, bo społeczeństwo oburza się, gdy policja chce ukarania Jurka Owsiaka za przeklinanie ze sceny. Albo dziwi się nadgorliwości krakowskiej policji, która z uporem ściga osoby blokujące wjazd Jarosława Kaczyńskiego na Wawel. Chodzi o wykroczenie, za które grozi 300 zł mandatu, a uruchomiona jest ogromna machina sądowa.
– My naprawdę jesteśmy apolityczni. W przypadkach, które pan podaje, każdy policjant działał zgodnie z obowiązującym prawem. Jeśli postąpiłby wbrew niemu, zostałby pociągnięty do odpowiedzialności. Festiwal Jurka Owsiaka jest skierowany do ludzi młodych. Może nie powinniśmy dawać przyzwolenia na używanie wulgaryzmów w miejscu publicznym?
Teraz policja jest na pierwszej linii frontu wobec protestujących przed parlamentem. Pod adresem funkcjonariuszy padają zarzuty o brutalne działania w stosunku do demonstrantów...
– NSZZ Policjantów wnioskuje, by budynki parlamentu, rządowe były chronione przez inne służby. Naprawdę, nie włączajmy policjantów, którzy stoją w słońcu, deszczu i śniegu w rozgrywki polityczne. Oni wykonują polecenia służbowe wydane zgodnie z prawem. Zawsze chronimy mienie państwa i bezpieczeństwa obywateli, niezależnie, która ekipa jest aktualnie u władzy. Sam brałem udział w wielu zabezpieczeniach wydarzeń. Policjant musi mierzyć się ze wszelkimi niesprawiedliwymi zarzutami i wyzwiskami. To nie jest łatwe. Poza tym są różne formy legalnego sprzeciwu. I sami jako policjanci dajemy przykład jednej nich.
Ludziom chyba przypadło do gustu, że odkąd policja protestuje, zamiast mandatu dostają tylko upomnienie.
– Co ciekawe, teraz policjanci dokonują więcej kontroli niż przed protestem. Dlaczego? Bo mamy na to więcej czasu. Nie musimy wyciągać bloczka mandatowego, wypełniać wszystkich danych, prosić o podpis, a potem jednej kopii przekazywać do rejestracji. Gdy kończy się na pouczeniu, można skontrolować więcej osób.Statystki pokazują, że w ostatnim czasie w 82 proc. kontrole kończą się pouczeniem, 13 proc. mandatami karnymi, a 5 proc. wnioskami do sądu. Gdy możemy, to pouczamy, ale gdy ktoś popełni poważne wykroczenie, nie może liczyć na litość.Pewne wyliczenia wskazują, że z powodu niewystawiania mandatów skarb państwa traci dziennie około 2 mln zł.
Jak to jest, że policjanci żądają podwyżek, a Jarosław Zieliński, wiceminister spraw wewnętrznych, twierdzi, że w policji wcale tak mało się nie zarabia. Średnia pensja starszego dzielnicowego to 5 tys. zł.
– Tak, tylko że brutto. Poza tym, żeby zostać starszym dzielnicowym, trzeba mieć kilkunastoletni staż służby. Na te 5 tys. zł brutto składa się też wiele składowych, w tym spory dodatek za stopień.O tym, że nasze zarobki są za niskie, świadczy to, że minister Brudziński uznał postulat podwyżek za zasadny. To, że nasze pensje są niskie, jest w dużym stopniu efektem działalności poprzednich ekip rządzących. To one zamroziły rewaloryzację płac w budżetówce o wskaźnik inflacji. Przez to nasza pensja przez wiele lat się nie zmieniała. Gdyby rewaloryzacja obowiązywała, to młody policjant przychodzący teraz do służby zarabiałby 2,6 tys., a nie 2 tys. zł.
Porozumienie z ministerstwem jest możliwe?
– Ministerstwo zgodziło się z naszymi dwoma postulatami. To jest 100 proc. wynagrodzenia chorobowego za pierwsze 30 dni (obecnie wynosi ono 80 proc.) oraz zrównanie statusu funkcjonariuszy przyjętych po raz pierwszy do służby po 1 stycznia 1999 r. ze statusem funkcjonariuszy przyjętych przed tą datą. Chodzi o to, że ci funkcjonariusze nie mają możliwości doliczenia do minimalnej emerytury (po 15 latach służby) okresów składkowych z systemu powszechnego, gdy jeszcze nie byli policjantami. Ministerstwo wstępnie zgodziło się też na płatne nadgodziny, ale niestety potem się z tego wycofało.
Dlaczego?
– W tej chwili, gdy policjant jedzie m.in. na miejsce kolizji i działania się przedłużają, policjant nie otrzyma dodatkowego wynagrodzenia, a w zamian ma możliwość odebrania dnia wolnego. Tylko przy takim nawale obowiązków o odebranie tego dnia jest naprawdę trudno.Trudno powiedzieć, dlaczego ministerstwo nie chce się na to zgodzić. Można przypuszczać, że boi się nadużyć. Załóżmy, że policjant ma służbę do godz. 16., o godz. 15 jest wzywany na miejsce kolizji. Normalnie zlikwidowałby ją w ciągu godziny, ale mając szansę na dodatkowy zarobek w ramach nadgodzin, sztucznie przedłużałby swoją pracę.
Ministerstwo nie ufa policjantom?
– Tego nie wiem. Proponujemy, by nadgodziny były wypłacane, gdy policjant jest wzywany do pracy z domu. W jakichś nagłych przypadkach. Gdy nadgodziny pojawiałyby się w trakcie służby, dodatkowych pieniędzy by nie było.Myślę, że jest szansa na porozumienie. Ministerstwu nie można zarzucać braku chęci porozumienia. Również w pozostałych postulatach, czyli podwyżki o 650 zł, przywrócenia starego systemu emerytalnego i odmrożenia waloryzacji uposażeń funkcjonariuszy.
Mówi pan, że ministerstwo zgodziło się na przywrócenie pełnopłatnego chorobowego. W pierwszym roku po obniżeniu jego kwoty ze 100 na 80 proc. liczba policjantów na zwolnieniach lekarskich spadła o blisko jedną trzecią. To nie dowód na nadużycia części mundurowych?
– Na ten spadek mogło się złożyć wiele składowych, choćby to, że wielu starszych policjantów przeszło na emeryturę i kadra się odmłodziła. Ufam, że działają zgodnie z etyką i przepisami prawa.