Policjanci ruszyli protestować. Zamiast mandatów będą wystawiać pouczenia. Jak wynika z szacunków money.pl, każdy dzień takiej akcji to mniej o 2 mln zł w budżecie państwa. PiS nie opłaca się walka z policjantami, a szybkie negocjacje to oddech dla budżetu.

Kierowco, dziś masz szczęście. Zamiast mandatu otrzymasz pouczenie. I to wcale nie jest łaskawość policjantów, a forma ich protestu. Od 10 lipca za wykroczenia zamiast mandatów będą stosowane łagodniejsze kary.

- Nie wiadomo, ilu dokładnie policjantów weźmie udział w proteście - mówił Wirtualnej Polsce Rafał Jankowski, przewodniczący Zarządu Głównego NSZZ Policjantów. - Na nasze ankiety odpowiedziało 30 tys. funkcjonariuszy, ponad 90 proc. opowiedziało się za protestem. Będzie on polegał na rezygnacji z wystawiania mandatu wtedy, gdy jest to zgodne z prawem. Wykroczenia będą wykrywane, a kierowcy kontrolowani, ale otrzymają pouczenia. Będzie tak oczywiście wtedy, gdy będą na to pozwalały przepisy. Kierowcy narażający zdrowie i życie innych czy przekraczający w terenie zabudowanym prędkość o ponad 50 km/h, będą karani jak zwykle - dodawał.

Protest policjantów

Postulaty strajkujących są bardzo proste - wyższe wynagrodzenia, pełnopłatne zwolnienia lekarskie i lepiej płatne nadgodziny w pracy. Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji już odniosło się do żądań. Przyznaje, że wynagrodzenia w mundurówce nie są imponujące, ale ich podnoszenie będzie trwać przez najbliższe lata. Resort chce rozmawiać. I nie sposób się dziwić. Po pierwsze - pouczenia dla kierowców nie są żadną karą, więc niewiele się nauczą, nie ściągną nogi z gazu. Po drugie - każdy dzień bez mandatów to strata dla państwa.

Mandaty nie lądują w próżni.

To jeden z elementów całorocznego budżetu państwa. Od kilku lat Ministerstwo Finansów szacuje, że co roku z tego tytułu otrzyma około pół miliarda złotych - tak było i w 2016, i w 2017 roku. Zwykle jest to jednak o wiele więcej. W roku 2016 (ostatnie dane) na konto Pierwszego Urzędu Skarbowego w Opolu wpłynęło ponad 400 mln zł, co stanowiło jedynie 51 proc. wszystkich należności od kierowców. Można więc śmiało przyjąć, że Polacy co roku powinni płacić mandaty o łącznej wartości 800 mln zł.

Wojna Prawa i Sprawiedliwości z policjantami się nie opłaca z perspektywy budżetowej. Im szybciej uda się dogadać i policjanci wrócą do wypisywania mandatów, tym lepiej dla skarbu państwa. Każdego dnia policjanci średnio mogą wystawiać mandaty o wartości 2 mln zł. Z szacunków money.pl wynika, że codziennie w trakcie kontroli wystawiane jest od 15 do 18 tys. mandatów.

Budżet biednieje, negocjacje się opłacają

Wystarczy tydzień, by budżet był biedniejszy o 14 mln zł. W ciągu miesiąca z kasy państwa niejako zniknie 60 mln zł. Pół roku sporu z policjantami i wystawiania samych pouczeń oznacza brak 400 mln zł. Jak to dużo?
60 mln zł w ciągu miesiąca to równowartość środków z programu "Rodzina 500+" dla 120 tys. osób. To również pieniądze, które pozwalają na budowę 1,5 km autostrady lub obwodnicy dużego miasta. To również wspólny budżet roczny Rzecznika Praw Obywatelskich i Rzecznika Praw Dziecka. A to cena tylko za miesiąc sporu.

Źródło: