Policyjne związki rozpoczną akcję protestacyjną w całym kraju. Walczą o zmianę rozwiązań emerytalnych, podwyżki, a także równe traktowanie z innymi służbami. Decyzję o rozpoczęciu akcji protestacyjnej podjęli mundurowi związkowcy z całego kraju, jednogłośnie. - Akcja nie przerywa rozmów, które toczymy z Ministerstwem Spraw Wewnętrznych i Administracji. Chcemy pokazać determinację - mówi jeden z policjantów.
Finansowa frustracja funkcjonariuszy jest tak duża, że coraz częściej w raportach o zwolnienie ze służby piszą wprost, że nie stać ich na utrzymanie rodziny. Mizerne policyjne pobory powodują, że policja ma ogromny problem ze znalezieniem chętnych do założenia munduru. Tylko w komendzie stołecznej policji brakuje w tej chwili blisko 1000 policjantów.
"Wolą pójść do pracy w sieci handlowej"
O co chcą walczyć policjanci? Uważają, że są niesprawiedliwie traktowani przez rząd, który niedawno zdecydował o dużych podwyżkach dla funkcjonariuszy Centralnego Biura Antykorupcyjnego, Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego czy Służby Ochrony Państwa. - Policjant dostał 250 złotych, funkcjonariusz SOP 900 złotych, a w służbach nawet 2 tysiące - mówią nam policjanci.
Finansowa frustracja funkcjonariuszy jest tak duża, że coraz częściej w raportach o zwolnienie ze służby piszą wprost, że nie stać ich na utrzymanie rodziny. Mizerne policyjne pobory powodują, że policja ma ogromny problem ze znalezieniem chętnych do założenia munduru. Tylko w komendzie stołecznej policji brakuje w tej chwili blisko 1000 policjantów. - Wolą pójść do pracy w sieci handlowej. Zarobią nawet lepiej, bo w mundurze przez pierwsze trzy lata to około 2100 złotych - żalą się nasi rozmówcy. Dodatkowo, zmiany emerytalne spowodowały, że nikogo już nie przyciąga wizja wcześniejszej mundurowej emerytury. Teraz policjant może dostać pierwszy przelew emerytury po spełnieniu dwóch warunków: przepracowania w mundurze 25 lat i przekroczeniu 55. roku życia.
Chcemy likwidacji tego drugiego wymogu. Bo często to oznacza, że musimy pracować na ulicach 35 lat, aby uzyskać pierwszą emeryturę - tłumaczy tvn24.pl policyjny związkowiec. Brak mandatów Policjanci swoją akcję protestacyjną mają rozpocząć w całym kraju 10 lipca. Od tego momentu "drogówka" ma głównie pouczać kierowców łamiących przepisy, a nie wystawiać mandaty. - Oczywiście, nie dotyczy to poważnych wykroczeń, powodujących zagrożenie życia. Chcemy jednak, aby budżet odczuł dolegliwość z braku dopływu gotówki z mandatów - wyjaśniają nasi rozmówcy.
Funkcjonariusze, którzy pracują w pionach dochodzeniowych mają natomiast stosować metodę strajku włoskiego - niezwykle skrupulatnego przestrzegania regulaminów i przepisów. We wrześniu policjanci chcą zorganizować dużą demonstrację w Warszawie, przed Sejmem i budynkami rządu. Minister Brudziński chce rozmawiać Sam resort spraw wewnętrznych na decyzję policyjnych związków odpowiedział komunikatem. Minister Joachim Brudziński zapewnił, że nadal chce rozmawiać o wszystkich postulatach związków. Służby prasowe przypomniały, że dotąd miało już miejsce ponad sto spotkań, które dowodzą "otwartości na dialog oraz gotowości do kompromisów, które pozwalają osiągnąć porozumienie". Jednak w treści komunikatu brak jest konkretów dotyczących propozycji zgłaszanych przez policjantów. - Będziemy walczyć o swoje. Jeśli są środki dla wszystkich innych służb, to muszą się znaleźć dla funkcjonariuszy. Inaczej komendy wkrótce opustoszeją w całym kraju - mówi nam jeden ze związkowców.