Wedle relacji ponad 90-letniego Maurycego Kłosa co najmniej trzy ciała funkcjonariuszy Policji Państwowej zamordowanych przez sowieckiego agresora we wrześniu 1939 roku w Wólce Poturzyńskiej na skraju lasu pośród wiekowych sosen, za kapliczką św. Antoniego, pochował gajowy.
Dzięki ekshumacji chcieliśmy poznać ich nazwiska i dowiedzieć się dokładnie w jaki sposób zginęli. Po niej mieli godnie spocząć w poświęconej ziemi. Prace archeologiczne przeprowadzone pod kierunkiem Biura Upamiętniania Walk i Męczeństwa IPN (Lublin: Sylwia Kostyra, dr Mariusz Sawa, Warszawa: Piotr Kędziora-Babiński) wykazały istnienie bezładnie ułożonych, zdekompletowanych szczątków co najmniej dwóch mężczyzn. Spoczywały w płytkiej jamie jedne na drugich. Plotka o tym, że w l. 50. ktoś po kryjomu, w niewiadomym celu, dokonał pobieżnej ekshumacji potwierdziła się.
Wydobyto wówczas prawdopodobnie jedno ciało leżące na górze oraz większość szczątków znajdujących się pod spodem, a także czaszki. Pozostawiono niektóre kości oraz wydobyte teraz przez IPN przedmioty, a wśród nich m.in.: polskie guziki mundurowe z l. 1937-1938, guziki od bielizny, plastikowe usztywnienie galonu z czapki, prawdopodobnie okucia daszka czapki, fragment skóry (np. z portfela), ogniwo baterii oraz fragmenty granatowej tkaniny. Najcenniejszy okazał się fragment naramiennika starszego posterunkowego z cyfrą 3, oznaczającą okręg kielecki, w którym służył policjant. W celu sprawdzenia, czy w pozostałych miejscach wymienionych w relacjach, znajdują się szczątki ludzkie, wykonano kilka wykopów, jednakże nie natrafiono na jakiekolwiek ślady zwłok.
Szczątki policjantów spoczęły w Dołhobyczowie na pocerkiewnym wzgórku, tzw. cmentarzu Hallerczyków, skrywającym prochy okolicznych chłopów obrządku wschodniego, Hallerczyków, akowców, milicjantów i cywilów zamordowanych w czasie II wojny światowej. Wkrótce na mogile stanie pomnik nagrobny.
Fot. M. Sawa