Nie może być tak, że ktoś, kto otwiera szlaban w ministerstwie, zarabia 1,5 tys. więcej niż policjant, który codziennie nadstawia łeb - słyszę od związkowców. Były funkcjonariusz stołecznej komendy: - Państwo ma w tyłku policjantów, więc koledzy się wkurzyli i dają pouczenia zamiast mandatów, żeby nie nabijać kasy PiS. 

W ostatnich miesiącach rząd hojnie obdarował prawie wszystkie służby. Pod koniec ubiegłego roku CBA dostało dodatkowe 25 mln zł z funduszu przeznaczonego na pomoc ofiarom przestępstw. Pieniądze wyda na „ustawową działalność biura”. W maju przyznano podwyżki funkcjonariuszom Służby Ochrony Państwa (dawniej BOR). Dostali po 1036 zł brutto (wszystkie kolejne sumy to kwoty brutto). Ich pensja wynosi teraz nie mniej niż 6 tys. zł.

Tyle samo zarabiają pracownicy Straży Marszałkowskiej. A będą dostawać więcej. Na początku czerwca premier Mateusz Morawiecki wydał rozporządzenie, które otwiera furtkę do podnoszenia zarobków strażników. Dodatkowe pieniądze dostaną m.in. za wykonywanie zadań reprezentacyjnych, sprawowanie opieki nad psem służbowym czy służbę w konwoju. Dziennikarze RMF wyliczyli, że wykonujący te zadania strażnik może liczyć na dodatkowe 440 zł.

Podwyżki muszą być

O podwyżki od ponad pół roku walczyli też policjanci. I dostali. Od 100 do 200 zł. Teraz średnie wynagrodzenie funkcjonariusza po szkole wynosi 2,7 tys. zł netto. W Warszawie policjant może liczyć na kilkaset złotych stołecznego dodatku. „Jedni mogą się cieszyć znaczącą podwyżką, innym musiały wystarczyć opowieści o etosie służby policjanta” – czytam w oświadczeniu zarządu Niezależnego Samorządnego Związku Zawodowego Policjantów. I dalej: „Uważamy, że kolegom z SOP podwyżki słusznie się należą. Ale nie możemy zrozumieć, dlaczego pozostałych funkcjonariuszy, na czele z policjantami, ten sam rząd traktuje po macoszemu”.

Siadając do rozmów z ministrem spraw wewnętrznych Joachimem Brudzińskim, funkcjonariusze mieli kilka postulatów. Oprócz podwyżek (żądają 650 zł) chcą też m.in. zrównania praw emerytalnych dla funkcjonariuszy, którzy dołączyli do służby po 1999 r., 100-procentowego wynagrodzenia podczas pobytu na zwolnieniu lekarskim i płatnych nadgodzin. – W tych kwestiach jesteśmy blisko porozumienia. Największe rozbieżności są w temacie podwyżek. A to dla nas najważniejsza sprawa. Nie może być tak, że ktoś, kto otwiera szlaban w ministerstwie, zarabia 1,5 tys. więcej niż policjant, który codziennie nadstawia łeb – mówi przewodniczący NSZZ Policjantów Rafał Jankowski.
I dodaje: – Po informacjach o gigantycznych podwyżkach dla innych służb ludzie w terenie są zbulwersowani. Wyniki naszej ankiety referendalnej jednoznacznie wskazują, że 99 proc. funkcjonariuszy popiera protest. Nie jestem jednak uprawniony do wypowiadania się o komendzie stołecznej.

90 proc. mandatów mniej

O włoskim strajku w KSP dowiedzieliśmy się od urzędników z ratusza. – Kierowcom, którzy łamią przepisy, patrole wypisują o 90 proc. mandatów mniej niż zwykle i ograniczają się do pouczeń. Po Warszawie rozeszła się fama, że drogówka właściwie przestała karać – mówił nam proszący o anonimowość urzędnik.
– Coraz więcej mundurowych ucieka z policji do SOP lub Żandarmerii Wojskowej, czyli tam, gdzie są godne pieniądze. Państwo ma w tyłku policjantów, a wymaga od nas cudów. Koledzy się wkurzyli i dają pouczenia zamiast mandatów, żeby nie nabijać kasy PiS – mówi jeden z byłych funkcjonariuszy KSP.

Mariusz Mrozek z biura prasowego stołecznej policji potwierdza, że – porównując drugi kwartał tego i ubiegłego roku – mandatów jest mniej. Ale zapewnia, że zorganizowanego protestu w drogówce nie ma. – Tam, gdzie mamy do czynienia z drastycznym naruszeniem przepisów dotyczących bezpieczeństwa, kierowcy dostają mandaty, a kiedy ich nie chcą przyjąć, sprawy kierowane są do sądu. Natomiast policjant zawsze może zastosować pouczenie, jeżeli w jego ocenie jest to wystarczający środek wychowawczy, który odniesie zamierzony skutek – podkreśla Mrozek.

Rafał Jankowski: – Jeśli nie dojdziemy do porozumienia, wyjdziemy na ulice, bo tego oczekują od nas ludzie.

Źródło: