W polskiej policji brakuje już ponad 5 tysięcy funkcjonariuszy. Komendy prześcigają się w pomysłach, jak ich ściągnąć. Brakuje im jednak najważniejszego argumentu: pieniędzy. - Zarobki kasjerek w dyskontach są wyższe niż uposażenia funkcjonariuszy policji - alarmują mundurowi.

Połowa maja. Zastępca komendanta miejskiego policji w Poznaniu Adam Kachel wysyła do naczelników wydziałów i komendantów pismo. "Pomimo zapewnień z Państwa strony, w dalszym ciągu obserwuję niedopuszczalne zachowania naruszania dyscypliny służbowej reprezentowanej przez policjantów (…) dotyczących nie składania lub niewłaściwego składania meldunków oraz oddawania honorów przełożonym i starszym stopniem. Trudne do zaakceptowania jest w szczególności to, że podlegli Państwu policjanci zwyczajnie ignorują takie osoby, nie potrafią złożyć meldunku lub oddać im we właściwy sposób honory (…) Informuję także, że w przypadku ujawnienia każdego podobnego przypadku, wobec braku skuteczności innych zastosowanych przez Państwa metod dyscyplinujących, będę wnioskował o wszczęcie postępowania dyscyplinarnego wobec policjanta, a także jego przełożonych" – ostrzega Adam Kachel.

Wymagania wysokie, a pensje głodowe

Według rzecznika wielkopolskiej policji Andrzeja Borowiaka, pismo nie jest niczym nadzwyczajnym. - Komendant przypomina o obowiązkach, które powinien znać każdy policjant. Policja jest formacją mundurową jak wojsko. Czy wyobraża pan sobie, że w wojsku szeregowy nie będzie salutował oficerowi? – mówi Andrzej Borowiak, cytowany przez "Gazetę Wyborczą". Takie tłumaczenia nie przekonują szeregowych policjantów. Są rozżaleni. Po pierwsze, bo "szacunek nie powinien być okazywany z urzędu". Po drugie, bo za "swoją pracę dostają niewielkie pieniądze".
Policjant nr 1. – Pracujemy świątek-piątek, w święta, w nocy. A zarabiamy grosze. I jeszcze mamy kłaniać się w pas przełożonym. Pan komendant zarabia ok. 8 tysięcy złotych i wydaje dyspozycje, a od czarnej roboty jesteśmy my, zwykli policjanci – mówi nam funkcjonariusz, który od kilku lat jest w służbie.
Policjant nr 2. – Zamiast nas dyscyplinować, powinni dać nam podwyżki. A wymagania mają wysokie. Żeby była jakość – musi być też kasa, inaczej się po prostu nie da… – dodaje drugi mundurowy, nasz informator.

Lepsze zarobki w dyskoncie

Niskie pensje szeregowych funkcjonariuszy to temat, który ciągnie się od lat. Jakiś czas temu zrobiło się o nim głośno, po kontrowersyjnej wypowiedzi Rafała Jankowskiego, przewodniczącego Zarządu Głównego NSZZ Policjantów. - W czasie, w którym tyle mówi się o bezpieczeństwie wewnętrznym, dobrze przeszkolony, wyposażony i opłacony policjant powinien być priorytetem. Zarobki kasjerek w dyskontach są wyższe niż uposażenia funkcjonariuszy policji – przekonywał Rafał Jankowski. I jako argument przedstawiał wyliczenia. - Przeciętna pensja policjanta po przeszkoleniu w Polsce to maksymalnie 2,4 tys. zł netto, a kursant w policji może liczyć najwyżej na 1939 zł na rękę – wyliczał. Dla porównania, według zapowiedzi jednej z niemieckich sieci handlowych funkcjonującej w Polsce, pracownik już na starcie dostanie 2539 zł na rękę, a po dwóch latach jego pensja wrośnie do 2888 zł na rękę.
I faktycznie, według oficjalnych danych, kursant otrzymuje uposażenie w wysokości 1939 zł netto. To najmniejsza pensja w policji. Lepszą mają: dzielnicowy - ok 3,5 tys. zł netto, komendant powiatowy - 7,3 tys. zł i wojewódzki - 9,5 tys. zł. Statystycy wyliczyli, że średnie wynagrodzenie policjanta wynosi 4033 zł.
Ale większość policjantów o takich pieniądzach może tylko pomarzyć. Na jednym z internetowych forów nie zostawiają na tych wyliczeniach suchej nitki.
- Pracuję w Policji od 10 lat zarabiając 3050 zł i do czasu, aż mi zdrowie pozwoli, chciałabym pracować w policji. Przyjęłam się do tej formacji w wieku 20 lat, poświęcając swoje życie, zdrowie, czas z rodziną i z bliskimi na rzecz obywateli – pisze policjantka.
- Jeden policjant powiedział, że odchodzi "do łopaty" po dwóch latach służby z uposażeniem około 2500 zł, bo mu nie wystarcza, a przy łopacie na budowie będzie miał 4000 zł na dzień dobry. Jeden policjant pracuje za kilku, nie płacą im za nocki, weekendy, święta, nadgodziny.... Średnia płaca policjanta to około 3500 zł i to takiego po kilku ładnych latach służby – żali się kolejny mundurowy.
- Średnia wypłata policjanta 4033 zł. Na ulicy policjant zarabia 3000 zł, a jego przełożony 5066 zł i wychodzi średnia – ironizuje kolejny.
- Średnia 4000 zł super. A teraz statystyki na bok i napiszcie, ile zarabiają policjanci użerający się z ludźmi na ulicy. 2300 zł? Coś koło tego – pisze inny mundurowy.
- Czy ci ludzie myślą, że my na pieniądzach śpimy? Zarabiam 3 018 zł netto, dostaję 198 zł za brak mieszkania, a za mieszkanie płacę 1700 zł, zwrot za bilet raz w roku dostaje 60 zł, a przejazd do domu płacę 80 zł – wylicza kolejny funkcjonariusz.

Podwyżka 102 złote brutto

Policjanci o dużych podwyżkach mogą jedynie pomarzyć. W tym roku od 1 maja dodatkowe pieniądze otrzymali najmniej zarabiający i nowo przyjęci funkcjonariusze. W sumie 75 tys. osób. Podwyżka wyniosła odpowiednio: 202 zł brutto i 102 zł brutto. Dodatkowe pieniądze otrzymali też policjanci, którzy pełnią służbę w strukturach stołecznego garnizonu. Podwyższono im dodatek o 175,2 zł brutto. Na kolejną podwyżkę trzeba będzie poczekać do stycznia 2019 r. Funkcjonariusze mają wtedy dostać 309 zł brutto.
- Policjant powinien zarabiać więcej niż pani układająca masło na półkach w supermarkecie czy magazynier. Jak ma przeżyć policjant, który ma rodzinę na utrzymaniu, a dostaje ok. 2,5 tysiąca złotych? A przecież musimy być cały czas dyspozycyjni, pracujemy w święta i w długie weekendy, kiedy wszyscy odpoczywają. Wymaga się od nas odpowiedzialności, wysokich kwalifikacji i umiejętności. Równocześnie nie gwarantuje się nam solidnych pieniędzy – mówi w rozmowie z Wirtualną Polską Rafał Jankowski, przewodniczący NSZZ Policjantów.
I dodaje. – Tym samym, prestiż naszej służby spada. Do policji przychodzą osoby, którym nie powiodło się w życiu, albo nie mogą znaleźć pracy. A ze służby odchodzą dobrze wyszkoleni policjanci, z doświadczeniem, którzy wolą znaleźć lepiej płatny zawód aniżeli narażać życie za marne grosze – dodaje Jankowski.

Groteska czyli poszukiwania nowych kandydatów

Jego słowa potwierdzają policyjne statystyki dotyczące obecnej sytuacji kadrowej. Według stanu na 1 kwietnia 2018 roku brakuje już 5329 funkcjonariuszy. W pierwszym kwartale odeszło 1637 policjantów, a przyjęto 623. Co gorsza, próby poszukiwań nowych funkcjonariuszy zaczynają przypominać groteskę. W ostatnim czasie, o czym informowaliśmy niedawno temu, małopolska policja prowadziła akcję naklejkową na radiowozach. Hasło "Zostań Policjantem" miało przyciągać nowych kandydatów do służby. Efekt? Na razie mizerny…
- Naklejkami na radiowozach nie przyciągnie się nowych funkcjonariuszy. To problem, z którym boryka się polska policja. Jeśli dzisiaj kasjer w markecie dostanie większą pensję niż funkcjonariusz, który rozpoczyna służbę, to pójdzie on szukać lepiej płatnego zajęcia. To specyficzna i trudna praca, z narażeniem życia i dużą odpowiedzialnością. A także ze sporymi wymaganiami wobec kandydatów. Finansowa zachęta byłaby w tym przypadku najlepsza - mówi nam były rzecznik KGP Mariusz Sokołowski.
- Problem z naborem młodych, chętnych ludzi do pracy w policji robi się coraz większy. Przede wszystkim wynika to z tego, że wynagrodzenie i warunki oferowane nowym funkcjonariuszom są nieatrakcyjne. Mamy obecnie rynek pracownika. Osoby zdolne i wykształcone znajdą sobie bez trudu pracę w innym miejscu. Pracę znacznie lepszą i atrakcyjniejszą. Szczególnie widać to w dużych aglomeracjach. Jest oczywiście część młodych ludzi – pasjonatów, którzy przychodzą do policji realizować swoje marzenia. Oni nie będą zrażali się warunkami i niskimi płacami. Ale niestety to niewielki odsetek. Polskiej policji potrzeba solidnych podstaw, dobrych warunków i godziwego wynagrodzenia. Wtedy na pewno chętnych byłoby więcej – uważa Adam Rapacki były zastępca Komendanta Głównego Policji, podsekretarz stanu w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych i twórca Centralnego Biura Śledczego.
- Jeżeli chcemy utrzymać wysokie wymagania, to policjanci powinni odpowiednio zarabiać. Zarobki muszą być konkurencyjne w stosunku do innych zawodów. Żeby poświęcić się tej pracy, policjant nie może myśleć co miesiąc, jak związać koniec z końcem. Jak pokazuje sytuacja na rynku, lepiej płatną pracę można znaleźć w innych zawodach. Najważniejsze, żebyśmy nie obniżali kryteriów przyjęć policjantów do pracy. Ja jako obywatel, chcę mieć poczucie bezpieczeństwa, dzięki temu, że policjant jest dobrze wyszkolony pod względem fizycznym, sprawnościowym i intelektualnym. Jeżeli obniżymy kryteria, to odbije się to na obywatelach – komentuje w rozmowie z Wirtualną Polską były szef policji w latach 2008 – 2012 gen. Andrzej Matejuk.

Policjant zaangażowany

Jest jeszcze druga strona medalu. Polskie społeczeństwo niechętnie patrzy na policję, która odpowiada za skandaliczne okoliczności śmierci Igora Stachowiaka na wrocławskim komisariacie. I przez długi czas była zaangażowana w ochronę miesięcznic smoleńskich. Nie pomagają jej też takie sytuacje, jak ta z komendantem Zbigniewem Raczakiem. Przypomnijmy, na początku roku, szef wrocławskiej policji bez butów, pod wpływem alkoholu snuł się po ulicach stolicy Dolnego Śląska
Według sondażu dla Wirtualnej Polski z 2017 roku, zaufanie do mundurowych znacznie się pogorszyło. Zdecydowanie daleko im do swoich kolegów ze straży pożarnej, którzy liderują w rankingach. Pracę straży pozytywnie ocenia 89 proc. Polaków. Z kolei pozytywne zdanie o pracy policji ma 56 proc. badanych.
- Policja musi wykonywać rozkazy przełożonych. U nas nie ma klauzuli sumienia. A wikłanie w polityczny charakter formacji? I jedna i druga strona angażuje policję do swojej działalności. Zarówno Władysław Frasyniuk i Bogdan Borusewicz, jak i strona rządowa – ocenia Rafał Jankowski, szef NSZZ Policjantów.
Innego zdania jest Adam Rapacki, który jako wiceminister spraw wewnętrznych i administracji w latach 2011-2012 sprawował nadzór nad sprawami z zakresu ochrony bezpieczeństwa i porządku publicznego.
Innego zdania jest Adam Rapacki, który jako wiceminister spraw wewnętrznych i administracji w latach 2011-2012 sprawował nadzór nad sprawami z zakresu ochrony bezpieczeństwa i porządku publicznego.
- Wykorzystywanie nadmiernych sił policyjnych do zabezpieczania miesięcznic, manifestacji politycznych, demonstracji jest niepotrzebne i nadgorliwe. Co prawda policjant jest od wykonywania rozkazu, ale rozkazy można wykonywać w nienadgorliwy sposób. Zdarzają się też sytuacje, że policjanci chcą się przypodobać swoim przełożonym, łącznie z kierownictwem resortu. To psuje opinię o polskiej policji. Jeżeli słyszę, że ktoś krytykuje rozwiązania prawne wprowadzane przez obecną ekipę rządzącą i wszczyna się w stosunku do niego postępowanie dyscyplinarne, chce się go rozliczać, to jestem zdumiony i zaniepokojony. Czegoś takiego nie było w ostatnich dwudziestu latach. Każdy ma prawo do krytyki i do swoich poglądów. A nie do tego, że wyciągane są wobec takiej osoby konsekwencje. Nie po to walczyliśmy o demokrację, żeby obywatele, którzy maja prawo do zgromadzeń publicznych czy protestów, byli za to represjonowani. Dzisiaj niestety to zaczyna się zmieniać – ocenia gen. Adam Rapacki.

Źródło