Metro_warszawa.pl - Gazeta Wyborcza oraz  RMF24 opisują wydarzenia, do których jakoby doszło na wiślanych bulwarach późnym wieczorem po meczu Legii z Koroną, w których Policja miała nie interweniować z powodu braków kadrowych.

 

 

Wymienione media zainteresowały się sprawą po wpisie, jaki na FB zamieścił Jan Śpiewak, radny warszawski. Opublikował on apel warszawskich studentów, którzy mieli być świadkami kilku pobić, do których doszło przy bulwarach wiślanych w Warszawie. Z ich relacji wynika, że w nocy z piątku na sobotę nad Wisłą pojawiła się grupa kibiców. Osoby te miały zaczepiać przypadkowe osoby i je bić.
Z relacji studentów wynika, że doszło do kilku ataków. Około godz. 1 w nocy miały zaatakować grupę osób bawiących się w klubie Hocki Klocki - "co najmniej siedem osób zostało dotkliwie pobitych, w tym jedna dziewczyna do nieprzytomności, a jednego chłopaka karetka odwiozła do szpitala".

Kolejne ataki miały mieć miejsce między godz. 1.30 a 2 w nocy między wspominanym klubem z mostem Poniatowskiego. "Ta sama grupa pobiła tam kolejne kilka osób, co jest udokumentowane na krótkim filmiku" - piszą studenci. Na nagraniach widać jak na dalszym planie filmu mężczyzna uderza drugiego w twarz - cios jest tak silny, że zaatakowany się przewraca. Na drugim filmie widzimy dwie grupki osób, między którymi dochodzi do utarczki słownej. Na ostatnim nagraniu widać dwóch mężczyzn - jeden ucieka, drugi go goni.
Autorzy wpisu relacjonują, że w nocy z piątku na sobotę miało również dojść do ataku na tle rasowym. Opisywani przez nich pseudokibice mieli zaatakować czarnoskórego mężczyznę. Osoba ta miała zostać "brutalnie pobita i wrzucona do rzeki".

Studenci, którzy zwrócili uwagę na tę serię pobić, piszą, że za każdym razem na miejsce była wzywana policja. Oskarżają funkcjonariuszy o bierność i w rezultacie doprowadzenie do poważnych uszczerbków na zdrowiu u co najmniej kilkunastu osób. "Tej skandalicznej sytuacji można było uniknąć gdyby policja zachowała się właściwie" - piszą.  "Radiowóz policji zaparkował za karetką pogotowia w taki sposób, że nie był widoczny dla świadków i uczestników zdarzeń. Większość z nich nie zorientowała się nawet, że policja podjęła próbę działań, co dobitnie świadczy o nieudolności oraz biernej postawie funkcjonariuszy.
Policja stwierdziła, że żadne działania nie zostaną podjęte z powodu braków kadrowych" - piszą studenci.

**********************

Nad informacją medialną, w której aż roi się od znaków zapytania i określeń w rodzaju: "miało dojść", "jakoby doszło", "miały zaatakować", "co najmniej siedmiu pobitych", "miała zostać brutalnie pobita" - należałoby przejść do porządku dziennego, tym bardziej, że jak informuje Komenda Stołeczna Policji - nie wpłynęła żadna skarga.

(...) Asp. szt. Mariusz Mrozek mówi, że oskarżanie policji o bierność jest w tej sytuacji bezpodstawne. - Należy pamiętać, że tego typu przestępstwa są ścigane z oskarżenia prywatnego - konieczne jest złożenie oficjalnego zawiadomienia. W nocy z piątku na sobotę żadna z osób go nie złożyła (...)

Niepokojąca jest jednak informacja o tym, że policja nie podjęła działań z powodu braków kadrowych. Któryś z obserwatorów tych zdarzeń musiał takie zdanie bezpośrednio usłyszeć, gdyż mieści się ono poza zwyczajowymi doniesieniami i ocenami pracy policji, sam sobie tego raczej nie wymyślił. I to należałoby w pierwszej kolejności wyjaśnić.

Informację o komentowanych wydarzeniach znajdziecie Tutaj