Policjant z Radomia poprosił o zwolnienie ze służby. Nie dał rady dłużej "pompować statystyk"Policjant z Radomia poprosił o zwolnienie ze służby. Nie dał rady dłużej "pompować statystyk".
Nie chcę być dłużej identyfikowany z tą służbą, nadal liczą się tylko sztucznie pompowane statystyki. Wydawane polecenia są oderwane od realiów życia codziennego. Nie jestem już dłużej w stanie wykonywać obowiązków służbowych - napisał policjant z Radomia, prosząc komendanta o zwolnienie ze służby.
Swój raport nie tylko wysyłał do mł. insp. Sławomira Reka, szefa radomskiej policji, ale jeszcze upublicznił w mediach społecznościowych. Na policyjnych forach internetowych, Twitterze i Facebooku raport stał dowodem na frustrację w szeregach policjantów.
Komendant Rek nie spełnił prośby policjanta - dowiaduje się WP. Odmówił zwolnienia w trybie natychmiastowym wskazując, że policjant zostanie zwolniony w trybie ustawowym, czyli w czasie do 3 miesięcy.
- Funkcjonariusz nabył prawa emerytalne i to była jego suwerenna decyzja o skierowaniu takiej prośby. Jej uzasadnienie jest odzwierciedleniem indywidualnego stanowiska tego policjanta i jest to jednostkowy przypadek takiej argumentacji w naszym garnizonie - mówi podinsp. Katarzyna Kucharska, rzecznik prasowy Komendanta Wojewódzkiego Policji w Radomiu.
Komentuje też zawarte w raporcie zarzuty o pompowaniu statystyk. - Policjanci są zobowiązani do efektywnego pełnienia służby, jednak, jak to wielokrotnie podkreślaliśmy, nie statystyki, czy ilość podejmowanych interwencji jest priorytetem w naszej służbie, ale przede wszystkim zapewnienie bezpieczeństwa obywatelom - dodaje podinspektor.
Frustracja, protest i bunt
Inaczej sprawę widzą policyjni związkowcy. - Coraz częściej zgłaszają się do nas policjanci rozczarowani realiami pracy. Zarabiają mniej niż kasjerzy w sklepach. Utracili przywilej odejścia na emeryturę po 15 latach pracy. Coraz mniej jest chętnych do służby - mówi Dariusz Brzezicki, przewodniczący NSZZ Policjantów w Radomiu. Przedstawiciele związków domagają się 650 zł podwyżki na jednego funkcjonariusza.
Frustracja na tle płac doprowadziła do tego, że warszawscy policjanci rozpoczęli protest, polegający na niewypisywaniu mandatów kierowcom. Zatrzymanym udzielali jedynie pouczenia. Miał to być sygnał dla szefów, którzy dobrze zarabiają i jednocześnie chcą się wykazywać w statystykach.
Choć policja zaprzecza istnieniu norm mandatowych, afery w sprawie wyrabiania statystyk ujawniane są już w całej Polsce. Na przykład funkcjonariusze drogówki w województwie śląskim mają wystawiać 1 mandat na każde 10 kilometrów przejechanych radiowozem - ujawnił ostatnio Dziennik Zachodni. W grudniu opisywaliśmy w WP dramatyczny list policjantów z Zakopanego. Szef drogówki i komendant mieli dręczyć podwładnych niewyrabiających narzuconych norm. "Na odprawach jesteśmy wyzywani od matołów musimy wypracować limit i zachcianki" - skarżyli się mundurowi.