Jeżeli MSWiA nie odpowie pozytywnie na postulaty zgłoszone przez związkowców, policjanci zaczną protestować. W opolskim garnizonie zaplanowano referendum protestacyjne, w którym mundurowi mają się wypowiedzieć, jaką formę protestu wybierają. Bo to, że chcą protestować, jest pewne.
Postulaty zgłoszone do szefa MSWiA przez policyjnych związkowców dotyczą podwyżki wynagrodzeń o 650 złotych, zmiany w ustawie o zaopatrzeniu emerytalnym, wprowadzenia płatności za nadgodziny oraz pełnopłatnych zwolnień lekarskich.
– 650 złotych to nie jest suma z kosmosu. Wyliczyliśmy, ile straciliśmy przez siedem lat, gdy nie było waloryzacji. W tym czasie rynek pracy poszedł do przodu, kasjerzy w dyskontach zarabiają więcej. Oczywiście, nie chodzi o to, żeby zarabiali mniej, tylko nie może być tak, że policjanci zarabiają 2,5 tysiąca, a od kandydatów wymaga się odpowiedniej wiedzy, kwalifikacji, stanu zdrowia i ponadprzeciętnej sprawności fizycznej. Młodzi ludzie znają rynek pracy, jeżeli mają pracować w „świątki, piątki” za takie pieniądze i to bez wypłaty nadgodzin, to się poważnie zastanowią – podkreśla Benedykt Nowak, przewodniczący Zarządu Wojewódzkiego Niezależnego Samorządnego Związku Zawodowego Policjantów w Opolu i wiceprzewodniczący Zarządu Głównego. Bo policjanci za nadgodziny płacone nie mają, a służby ponadnormatywne, które są dodatkowo płatne, wypadają w dzień wolny, gdy policjant powinien odpoczywać.
Zachorował w wyniku obowiązków służbowych?
Według związkowców, zmiana w Ustawie o zaopatrzeniu emerytalnym sprawiła, że teraz mniej osób chce wstąpić do policji. Ci, którzy wstąpili przed końcem 2012 roku, mogą odejść na emeryturę po 15 latach służby [otrzymują wówczas 40 proc. uposażenia]. Teraz obowiązuje zasada 25 lat służby i wiek 55 lat.
– Proszę mi wierzyć, że niewielu policjantów odchodziło po 15 czy 20 latach. 35-letni emeryci to były pojedyncze przypadki, ale oni i tak wracali na rynek pracy – podkreśla Nowak, dodając, że bolączką są także przepisy regulujące zwolnienia lekarskie. W 2014 roku zostały zlikwidowane pełnopłatne zwolnienia, teraz policjant otrzymuje 80 proc. wynagrodzenia. – Często policjanci przychodzą chorzy do pracy, bo szkoda im pieniędzy. 20 proc. ze zwolnienia trafia do funduszu nagród i zapomóg, powinni je otrzymać ci policjanci, którzy w tym czasie pracują za chorego kolegę. Tyle tylko, że jeśli choroba policjanta miała związek ze służbą, to może on się domagać wypłaty tych pieniędzy, wówczas trzeba znaleźć środki, które można mu będzie zwrócić – tłumaczy Benedykt Nowak.
Uratował kobietę, dostał mniejszą wypłatę
W lutym br. w Brzegu podczas silnych mrozów policjant ratował tonącą kobietę, po czym zachorował. Poszedł na zwolnienie lekarskie, w następnym miesiącu otrzyma pomniejszoną wypłatę. Zamierza zgłosić się na komisję lekarską, która prawdopodobnie uzna zwolnienie za mające związek ze służbą.
– Te pieniądze trzeba mu będzie oddać. Tylko skąd? – zastanawia się szef związkowców, dodając, że w kampanii wyborczej PiS obiecywało, że wprowadzi okres 30-dniowej karencji dla zwolnień lekarskich, to załatwiłoby sprawę i zakończyło niepotrzebną biurokrację.
Do 14 kwietnia szef MSWiA ma czas na odpowiedź dla związkowców. Jeżeli postulaty te nie zostaną uwzględnione lub odpowiedzi nie będzie, policjanci planują protest.
Strajk włoski czy brak mandatów?
Wpierw w tej sprawie w opolskim garnizonie zostanie zorganizowane referendum protestacyjne. – Chcemy zapytać każdego policjanta, czy uważa, że protest jest słuszny; czy chciałby wziąć w nim udział, wyjeżdżając na pikietę pod Sejm; czy przyłączyłby się do protestu w formie strajku włoskiego; czy zgadza się na akcję protestacyjną polegającą na udzielaniu pouczeń zamiast wręczania mandatów? – wylicza Nowak
W przypadku odstąpienia od wręczania mandatów, policjanci udzielaliby tylko pouczeń [jeżeli przepisy na to pozwalają], reagując tylko na karygodne przypadki łamania prawa. Jeśli chodzi o strajk włoski, wtedy ucierpią niestety obywatele – policjanci wówczas będą skrupulatnie i długo wykonywać swoją pracę.
To, że policjanci będą chcieli wziąć udział w proteście, jest praktycznie pewne. Ostatnio otrzymali szumnie zapowiadane podwyżki na konta po 150 lub 90 złotych minus podatek. – Mamy nadzieję, że dojdzie do negocjacji i sprawę uda się załatwić polubownie – podkreśla szef związkowców.