Możliwe, że jeszcze w kwietniu polskie służby mundurowe czeka protest. W grę wchodzi tzw. strajk włoski, a nawet głodówka. - Rozmawialiśmy z ludźmi, tylko czekają na sygnał - przekonuje przewodniczący zarządu łódzkiego NSZZ Policjantów.
W poniedziałek przy jednym stole usiedli przedstawiciele związków zawodowych służb mundurowych w Polsce: policjanci, strażacy, służba więzienna, strażnicy graniczni, służba celna. Na spotkaniu zaprezentowali wspólne żądania wobec rządu. Wszyscy chcą jednego – podwyżek, a ich postulaty mają być spełnione natychmiast.
„Symbolem dzisiejszych czasów jest pracownik dyskontu zarabiający więcej niż funkcjonariusz” – piszą w piśmie do Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji. Mundurowi dają czas ministrowi Joachimowi Brudzińskiemu do 14 kwietnia. Według prawa funkcjonariusz nie może odejść od pracy. Taka forma protestu narażałaby na niebezpieczeństwo innych obywateli, mogłaby sparaliżować działanie państwa.
Strajk mundurowych przybierze zupełnie inną formę. Omawiane są warianty takie jak głodówka lub strajk włoski. Ten ostatni, zbliżony do strajku pasywnego, oznacza np. bardzo powolne wykonywanie czynności, zwłaszcza tych biurokratycznych (wypisywanie mandatów), albo zbyt drobiazgowe wypełnianie obowiązków (kontrola każdego samochodu). W ten sposób w Polsce protestowali już listonosze, kasjerzy, a nawet celnicy, jednak nigdy nie robiła tego policja.
– Jesteśmy dalecy od wyprowadzania ludzi na ulice. Ale mamy sygnały z jednostek z całego kraju, że tylko w ten sposób można rozwiązać problem – powiedział Rafał Jankowski, szef policyjnych związkowców.
Propozycja MSWiA
Jeszcze w czasie spotkania mundurowych MSWiA wydało komunikat. Resort przypomina, że od 1 maja tego roku podwyżki otrzyma 110 tys. policjantów, strażaków, strażników granicznych oraz funkcjonariuszy SOP.
Policji przypada kwota 98 365 tys. zł. Jednak to właśnie policjanci są najbardziej niezadowoleni. Nie podoba im się, że pieniądze są przeznaczone jedynie dla nowych funkcjonariuszy.
Wyobraźmy sobie, że funkcjonariusze z ośmioletnim stażem będą uczyli zawodu nowych, zarabiając tyle samo co oni. To rozwali system płacowy – mówi Krzysztof Balcer, przewodniczący łódzkich związkowców policyjnych. 29 marca do związkowców trafiły projekty rozporządzeń płacowych dotyczących tegorocznych podwyżek. Jeśli ich nie zaakceptują – a na to wygląda – czeka nas strajk. Opinię co do dokumentu wydadzą w następnym tygodniu.
MSWiA przypomniało, że od 1 stycznia 2019 r. zapowiadane są kolejne podwyżki uposażeń w służbach.
W ludziach się gotuje
Tymczasem w łódzkim garnizonie panuje ożywienie. Wszyscy przygotowują się na 14 kwietnia. Do tej daty związkowcy dali ministrowi czas na reakcję. Potem ma się rozpocząć strajk.Sprawdzają, ilu funkcjonariuszy jest gotowych wziąć w nim udział.
– Rozmawialiśmy z ludźmi, i z tymi z pierwszej linii, i z tymi wyżej. Pójdą za nami, bo się w nich aż gotuje. Bardzo wielu policjantów z garnizonu tylko czeka na sygnał – mówi Krzysztof Balcer. Liczenie trwa.
Jak udało nam się ustalić, wielu łódzkich policjantów deklaruje swoją gotowość do strajku pod warunkiem solidarności reszty kolegów. Mają nadzieję, że strajk będzie narastać lawinowo. 14 kwietnia zostanie rozesłana ankieta przygotowana przez zarząd krajowy. Znajdzie się w nim pytanie o preferowaną formę protestu.
Strażackie nadgodziny
Podwyżki dla mundurowych to niejedyny postulat. Problemem są także nadgodziny, za które do tej pory funkcjonariusze nie otrzymywali wynagrodzenia. Tymczasem łączna liczba nadgodzin rocznie tej grupy zawodowej to 12 mln. Najwięcej nadprogramowo pracują strażacy. Dlatego swoją gotowość do protestu zadeklarował Związek Zawodowy Strażaków „Florian”, który w województwie łódzkim ma aż 15 zarządów terenowych.