— Potraktowanie w ten sposób funkcjonariusza, który działał w stresie, pod presją i być może w trudnych do przewidzenia okolicznościach, to jawne odwrócenie się plecami do ludzi, którzy codziennie ryzykują własnym życiem, by zapewnić bezpieczeństwo społeczeństwu – ocenia Rafał Jankowski, przewodniczący NSZZ Policjantów. To jego reakcja na wniosek prokuratury o areszt dla 21-letniego stażysty, który zastrzelił innego funkcjonariusza w trakcie interwencji na warszawskiej Pradze. Sąd nie przychylił się we wtorek do wniosku prokuratury.

"Z ogromnym oburzeniem i niedowierzaniem przyjmuję decyzję prokuratury o wnioskowaniu o tymczasowy areszt dla młodego policjanta, który podczas wykonywania swoich obowiązków dopuścił się tragicznego w skutkach błędu. Zamiast rzetelnego i obiektywnego zbadania wszystkich okoliczności zdarzenia, mamy do czynienia z próbą stawiania go w jednym szeregu z bandytami, przeciwko którym na co dzień walczy. To nie tylko głęboko niesprawiedliwe, ale wręcz nieakceptowalne w demokratycznym państwie prawa!" – pisze w specjalnym oświadczeniu Rafał Jankowski.

Jankowski: ten policjant to nie bandyta

"Nikt nie neguje, że doszło do tragedii, która wymaga wyjaśnienia. Jednak potraktowanie funkcjonariusza, który działał w stresie, pod presją i być może w trudnych do przewidzenia okolicznościach, w ten sposób to jawne odwrócenie się plecami do ludzi, którzy codziennie ryzykują własnym życiem, by zapewnić bezpieczeństwo społeczeństwu. Czy ten młody człowiek nie zasługuje na elementarną ochronę prawną i sprawiedliwe traktowanie? Czy tak wygląda wdzięczność za służbę i poświęcenie?" – pyta szef policyjnych związkowców.

Jankowski uważa, że prokuratura, wnioskując o tymczasowy areszt dla 21-latka, zdaje się zupełnie ignorować realia pracy policjantów. "W stresie bojowym, w ułamkach sekund, podejmują oni decyzje, które czasem niosą za sobą tragiczne konsekwencje. Ale od tego są śledztwa, biegli i procedury, by wyjaśnić, co naprawdę się stało – nie zaś stawianie funkcjonariusza w pozycji przestępcy już na samym początku" – argumentuje.

"Jako Przewodniczący NSZZ Policjantów stanowczo sprzeciwiam się tej praktyce. Tego typu decyzje podważają morale funkcjonariuszy, którzy mogą zacząć obawiać się podejmowania działań w obawie przed podobnymi konsekwencjami. Jeśli nadal będziemy pozwalać na takie traktowanie policjantów, kto będzie nas bronił na ulicach?" – pyta Jankowski.

"Apeluję do organów wymiaru sprawiedliwości o rozwagę i obiektywizm. Pamiętajmy, że ten policjant to nie bandyta – to człowiek, który mógł popełnić błąd w dramatycznych okolicznościach. Zasługuje na sprawiedliwość, a nie na publiczne napiętnowanie i pozbawienie wolności jeszcze przed zakończeniem śledztwa. Nie możemy pozwolić na to, by ci, którzy codziennie służą społeczeństwu, byli traktowani jak przestępcy, zanim udowodni się im winę" – podsumowuje przewodniczący NSZZ Policjantów.

Sąd nie zgodził się na areszt

We wtorek po południu sąd podjął decyzję w sprawie Bartosza Ż. – Sąd nie uwzględnił wniosku prokuratury o zastosowanie tymczasowego aresztowania dla tego policjanta – przekazała w rozmowie z Onetem Joanna Adamowicz z Sądu Rejonowego dla Warszawy Pragi – Północ.

Mężczyzna został natomiast objęty policyjnym dozorem, z obowiązkiem stawiania się pięć razy w tygodniu w określonej jednostce policji. Ma też zakaz zbliżania się do miejsca, w którym doszło do zdarzenia. Zakaz ten obejmuje teren w promieniu przynajmniej pół kilometra od ul. Inżynierskiej 6, gdzie miała miejsce ta tragedia. Policjant nie może również zbliżać się do świadków zdarzenia. Ponadto musi wnieść poręczenia majątkowe w wysokości 50 tys. zł. Funkcjonariusz został również zawieszony w czynnościach służbowych.

Bartosz Ż. ma zarzuty przekroczenia uprawnień i nieuzasadnionego użycia broni służbowej oraz spowodowania choroby realnie zagrażającej życiu, a w następstwie spowodowania śmierci innej osoby. Grozi mu za to od pięciu lat więzienia do dożywocia. Prokuratura domagała się dla niego aresztu na okres trzech miesięcy. Jak tłumaczyła, miało to związek z "obawą utrudniania śledztwa, groźbą wymierzenia mu surowej kary i związanej z tym obawy ukrywania się przed wymiarem sprawiedliwości".

Do tragicznego zdarzenia doszło w sobotę na ul. Inżynierskiej 6, na warszawskiej Pradze Północ. Policjanci zostali wezwani do interwencji w związku z informacją o agresywnym mężczyźnie z maczetą w ręku. W czasie prowadzonych działań jeden z funkcjonariuszy użył służbowej broni, którą postrzelił innego policjanta. Mimo podjętych działań ratunkowych, nie udało się go uratować.

źródło: onet.pl