Statystyki pokazujące liczbę funkcjonariuszy, którzy opuścili w tym roku szeregi policji w naszym województwie, są zatrważające. Na ich miejsce chętnych nadal brakuje - pisze Joanna Labuda w Głosie Wielkopolskim.
Dotarliśmy do najnowszych danych obrazujących sytuację kadrową w wielkopolskiej policji. Eksperci oceniają, że jest ona krytyczna. Z naszych informacji wynika, że w województwie wielkopolskim brakuje dziś w służbie 509 policjantów. Od stycznia do października tego roku przyjęto 162 osoby, a zwolniło się prawie dwa razy tyle - 297 funkcjonariuszy.
Nieciekawie sytuacja wygląda również w samym Poznaniu, gdzie w tym samym czasie do służby wstąpiło jedynie 26 osób, a odeszło 98 policjantów.
- Te liczby są zatrważające i pokazują, że kryzys kadrowy w policji jest i się pogłębia. Dla potencjalnych kandydatów, młodych ludzi - nie ma żadnych zachęt, ani jeśli chodzi o wynagrodzenie, ani system emerytalny - komentuje Andrzej Szary, szef wielkopolskiego związku zawodowego policjantów.
Główne przyczyny masowych odejść funkcjonariuszy oraz braku chętnych to przede wszystkim niskie wynagrodzenie oraz niekorzystny - zdaniem policjantów - system emerytalny.
Przypomnijmy, że na starcie policjant dostaje 1,9 tys. zł na rękę, a po przeszkoleniu - 3 tys. zł. Pensje funkcjonariuszy rosną, jednak wolniej niż w gospodarce.
- Jeżeli nie nastąpi radykalna zmiana wynagrodzeń, to nie możemy oczekiwać, że będziemy mieć ludzi chętnych do służby. Do tego dochodzą problemy związane z systemem emerytalnym. Kiedyś policjanci odchodzili po pełnej wysłudze emerytalnej. W tej chwili są to osoby, które mają 5-10 lat służby, ale wiedząc, że trzeba pracować do 55. roku życia, szukają lepszej pracy. Wielu rezygnuje i nie czeka, aż coś w naszej firmie się poprawi - dodaje Andrzej Szary.
Na brak rąk do pracy narzekają także policjanci poznańskich komisariatów. W tym roku w jednostce na Grunwaldzie nie przyjęto ani jednej osoby - zwolniono cztery, natomiast na Nowym Mieście ze służbą pożegnało się 11 funkcjonariuszy, a zatrudniono jedynie sześcioro.
- W Wielkopolsce brakuje 500 osób. Za tych ludzi ktoś musi pracować. Ci, którzy mają dodatkowe obowiązki, są przemęczeni i sfrustrowani. W niedalekim czasie może to się przełożyć na poczucie bezpieczeństwa w naszym regionie- dodaje przewodniczący związku.Szansą na poprawę tej sytuacji może być porozumienie, o które od lipca walczą związkowcy służb mundurowych. Jeśli minister spraw wewnętrznych je podpisze, mundurowi otrzymają m.in. podwyżki.