Polska policja została upolityczniona, wobec funkcjonariuszy narasta agresja, a pojedyncze błędy nie powinny przekreślać dotychczasowej pracy - uważa Andrzej Szary, przewodniczący NSZZ wielkopolskich policjantów.
Czuje się Pan bezpiecznie?
Ja na pewno czuję się bezpiecznie zarówno na ulicach Wielkopolski, jak i pełniąc swoją funkcję z wyboru.
W oświadczeniu wydanym kilkanaście dni temu jako przewodniczący NSZZ wielkopolskich policjantów napisał Pan, że dostrzegalny jest wzrost agresywnych zachowań wobec policjantów.
Policjanci wykonują swoje obowiązki, ale skala agresji wobec nich jest bardzo poważna, co pokazują dane statystyczne.
W 2012 roku było 736, a w 2014 - 1957 czynnych napaści na policjantów. Z kolei w 2016 roku liczba ta zbliżyła się do 4000. Praktycznie codziennie dziesięciu policjantów jest atakowanych przez różne osoby. My nie skarżymy się, że nas atakują, bo to jest taki zawód, w którym interwencja może zakończyć się agresją. Ale oczekujemy, że państwo zacznie edukować Polaków, by takich przypadków było jak najmniej.
Jaką agresję ma Pan na myśli?
To ma różne postacie. Mamy agresję fizyczną, która przejawia się podczas zgromadzeń, kiedy to policjanci podejmują interwencję i pseudokibice, jak ostatnio w Katowicach, wyładowują agresję na funkcjonariuszy. Tak samo jest podczas zabezpieczenia imprez ruchów narodowościowych lub nacjonalistycznych. Jest też agresja słowna, kiedy to podczas interwencji policjanci są nagrywani i prowokowani, jak to było ostatnio w Kole. Czterech oprychów próbowało sprowokować funkcjonariuszy do podjęcia interwencji. To była ewidentna czynna napaść na policjanta.
Policjant, który wyjął w pewnym momencie broń, popełnił błąd?
Nie popełnił błędu, gdyż wyciągnięcie broni, zgodnie z przepisami, nie jest użyciem broni. To forma odstraszenia. Każdy, kto prowokuje lub usiłuje zaatakować policjanta, może liczyć się z użyciem wszystkich środków przymusu bezpośredniego, łącznie z bronią. To była próba czynnej napaści na funkcjonariusza. To, co wyrabiali ci chuligani w Kole, musi być poddane ostrej krytyce ze strony odpowiednich władz i społeczeństwa. Policjant w mundurze jest przedstawicielem państwa i jest chroniony. Nikt nie ma prawa na niego podnieść ręki. Każdy z tych mężczyzn został zatrzymany i usłyszał zarzuty naruszenia nietykalności, znieważenia lub czynnej napaści na policjanta. To pokazuje, że policjanci działali prawidłowo.
Policja nie ma sobie nic do zarzucenia?
Policja jest najbardziej poddana kontroli społecznej. Media stale nas monitorują, oceniają i wyciągają nasze błędy. W każdym przypadku komendant jednostki zleca przeprowadzenie wewnętrznego postępowania sprawdzającego. A jeśli ma wątpliwości, że dochodzi do naruszenia prawa, to kieruje sprawę do prokuratury. Codziennie w Polsce policjanci podejmują ponad 15 tys. interwencji, a do mediów przedostaje się przekaz zaledwie kilku przypadków. To 100-tysięczna armia funkcjonariuszy i tak jak wszędzie, także wśród dziennikarzy, pojawiają się policjanci, którzy niewłaściwie wykonują obowiązki. Jednak oni zawsze ponoszą konsekwencje, a błędy są eliminowane.
Zobacz reportaż http://www.gloswielkopolski.pl
Autor: Norbert Kowalski