Kilka dni temu, minister Zieliński na swoim profilu facebookowym zamieścił grafikę obrazującą podwyżki, jakie obecny Rząd przeznaczył dla policjantów w latach 2016 – 2020. Chociaż zsumowanie tych kwot budzi powszechny zachwyt, sami policjanci w zachwyt już nie wpadają.
Trudno się temu dziwić, skoro uposażenia policjantów na podstawowych stanowiskach wykonawczych wciąż nie przekraczają 2,5 tys. zł, a na tle zarobków oferowanych przez większe dyskonty – co podnoszą policjanci – Policja wygląda mizernie. Nie byłoby w tym nic dziwnego, bo policjanci nie od dziś klepią biedę, gdyby nie rosnąca liczba wakatów i związane z tym problemy. Komenda Główna Policji wciąż to bagatelizuje, twierdząc, że przyczyna tkwi w zbyt rygorystycznym systemie naboru.
Prawda jest jednak inna.
Po pierwsze, dalsze obniżanie kryteriów to pomysł dość niedorzeczny z punktu widzenia jakości przyszłych kadr i komu jak komu, ale kierownictwu Policji wyjaśniać tego chyba nie potrzeba. Po drugie, Policja nie posiada obecnie żadnych realnych argumentów, by konkurować z liczącymi się pracodawcami. Doskonały pijar, z którego niewątpliwie słynie, niewiele tu zmienia, bo coraz więcej młodych policjantów rezygnuje ze służby już na etapie szkolenia podstawowego, czyli po pierwszym zetknięciu się z policyjną rzeczywistością. Udowadnianie, że problem nie jest większy niż był w przeszłości także nie przekonuje. Owszem, bywały momenty, kiedy na polskich ulicach brakowało około 5 tys. policjantów, ale przyczyny były inne niż dzisiaj. Wówczas utrzymywano wakaty sztucznie, by zaoszczędzonymi w ten sposób pieniędzmi łatać policyjny budżet. Dzisiaj podejmuje się starania – zresztą słusznie – by te wakaty zlikwidować, ale chętnych spełniających odpowiednie wymogi wciąż niestety brakuje.
Dlaczego?
Od 1 stycznia 2013 r. weszły w życie zmiany psujące system emerytalny, który obok uposażeń miał decydować o atrakcyjności służby. Same zaś uposażenia, m.in. na skutek zamrożenia waloryzacji i poprawy sytuacji na rynku pracy, na tyle osłabły, że nie mogą konkurować już nawet z ofertami adresowanymi do pracowników o najniższych kwalifikacjach zawodowych. Dumne hasła sugerujące ogromną troskę Państwa o bezpieczeństwo na tle tego, co aktualnie oferuje się policjantom, brzmią naprawdę dziwacznie. Z tą dość pokraczną retoryką świetnie współbrzmią „wyliczanki” o tym, ile to policjanci już otrzymali, a ile jeszcze przed nimi. Tyle że zsumowanie wszystkiego tego, co już zrealizowano wciąż nie pozwala przekroczyć magicznego 2,5 tys. zł na stanowiskach podstawowych.
A program modernizacji i kolejne podwyżki?
Na program modernizacji policjanci niewątpliwie czekali i cieszą się z jego wprowadzenia, jednak rozczarowuje ich ilość pieniędzy przeznaczonych na „wzmocnienie motywacyjnego systemu uposażeń”. Sytuacja materialna policjantów na pewno się dzięki temu poprawi, ale niestety nie na tyle, by zatrzymać falę odejść ze służby i w istotny sposób wpłynąć na decyzje zawodowe tych, którzy spełnialiby oczekiwania Policji. Nietrudno przewidzieć, że bez zwiększenia nakładów na wzrost uposażeń liczba wakatów będzie rosnąć w dalszym ciągu, przybierając niepokojące rozmiary już w pierwszym kwartale tego roku a potem w roku kolejnym, gdy wdrożony zostanie ostatni etap podwyżek i najbardziej doświadczeni policjanci wezmą co im będzie dane i odejdą w poszukiwaniu zajęć lepiej płatnych, i przede wszystkim spokojniejszych.
Co robić w takiej sytuacji?
Problemu na pewno nie rozwiąże 150 mln zł wygospodarowanych w tegorocznym budżecie dla wszystkich funkcjonariuszy służb mundurowych (policjantów, strażaków i strażników granicznych), bo tego w racjonalny sposób nawet podzielić się nie da. Przydzielenie tej kwoty na stanowiska najniżej zaszeregowane – jak chce kierownictwo resortu – może spowodować więcej problemów niż pożytku. Uposażenia funkcjonariuszy – jakie by one nie były – odzwierciedlają strukturę organizacyjną wszystkich formacji mundurowych. Taki podział zatarłby różnice pomiędzy stanowiskami nieco wyższymi, z szerszym zakresem obowiązków służbowych, zajmowanymi z reguły przez bardziej doświadczonych funkcjonariuszy. Zaburzyłoby to przede wszystkim hierarchiczność i naturalną potrzebę awansowania. MSWiA, myśląc być może o korzyściach politycznych, narobiłoby w ten sposób bałaganu. Nie ma więc innego rozwiązania, jak tylko zwiększenie tej kwoty i proporcjonalny jej podział na wszystkie stanowiska, z uwzględnieniem motywacyjnej funkcji uposażeń, na którą powołuje się program modernizacji.
Jeśli kierownictwo resortu nie da się przekonać i nie zwiększy środków by starczyło dla wszystkich, Związek nie powinien brać udziału w ich podziale i ponosić odpowiedzialność za skutki regulacji mającej charakter demotywujący, czyli sprzeczny z funkcją uposażeń. Odpowiednich nakładów nie zastąpi też żadna propaganda, a jeżeli nawet, to na krótką metę. Zabiegom sprytnych pijarowców ulec może część społeczeństwa ale na pewno nie policjanci, którzy wiedzą, że w perspektywie skromnych zarobków i odległych emerytur na zbyt wiele nie mogą sobie pozwolić. Bez zbędnych więc sentymentów pójdą za głosem rozsądku, czyli po prostu tam, gdzie zarobią więcej nie ryzykując przy tym tyle, ile ryzykują w Policji.
Rachunek jest bardzo prosty.
Ryzyka utraty zdrowia i życia związanego ze służbą zmienić się raczej nie da. Ale da się je tak wycenić, by wartościowi ludzie chcieli to ryzyko podejmować. Sama satysfakcja, wynikająca ze zwalczania przestępczości i niesienia pomocy innym zdecydowanie nie wystarczy. Chcąc, by policjant troszczył się o innych i ofiarnie wykonywał swoje obowiązki, państwo powinno zatroszczyć się o niego samego i o jego rodzinę. Nie da się tego zrobić bez zaangażowania większych pieniędzy i bez przywrócenia systemu emerytalnego, który obowiązywał do roku 2013. Trudna sytuacja socjalno-bytowa policjantów wymaga działań bardziej zdecydowanych i jednocześnie szybkich.
Dzisiaj nawet bardziej przedsiębiorczy policjanci nie radzą sobie z łataniem domowego budżetu, z zaspokojeniem podstawowych potrzeb.
Nie lada wyczynem jest dziś wyskrobanie pieniędzy na wspólny rodzinny urlop, co dopiero zaciągnięcie kredytu hipotecznego. Dla bankowca polski policjant nie posiada zdolności kredytowej, by kupić mieszkanie. Taki policjant nie może też sobie dorobić, bo mało komu udziela się zgody na podjęcie dodatkowego zarobkowania (art. 62 ust. 1 u.o.p.), a za nadgodziny Policja przecież też nie płaci.
Trudne pytania
Problemy bytowe i rosnąca liczba wakatów na tle rozwijającego się rynku pracy zmuszają, by politycy i społeczeństwo odpowiedzieli sobie na kilka prostych pytań: czy policjant nie mogący zaspokoić podstawowych potrzeb swojej rodziny jest w stanie spełniać rosnące oczekiwania społeczne? Czy w związku z tym będzie mógł w pełni poświęcić się stawianym przed nim zadaniom? Czy za te marne grosze posiadamy moralne prawo oczekiwać od niego najwyższej ofiary!?
Jaka jest recepta?
Problemów w Policji jest bez liku, bo i zaniedbania są wieloletnie. Nawet najdoskonalszy pomysł bez zaangażowania odpowiednich środków nic nie zmieni, a od razu wszystkich problemów załatwić się przecież nie da. Najpilniejszą i zarazem nieuniknioną kwestią jest poprawa atrakcyjności zawodu policjanta, przywrócenie Policji należytego miejsca na rynku pracy w taki sposób, by młodzi, wartościowi ludzie zechcieli zakładać mundur, a policjanci już doświadczeni – pozostawać w służbie. Można to osiągnąć tylko i wyłącznie przy pomocy uposażeń i emerytur. Motywacyjny system uposażeń, to nic innego, jak budowanie siatki płac od dołu, nie zapominając oczywiście o stanowiskach wyżej zaszeregowanych – o czym najwyraźniej zapomina MSWiA. Jeżeli policjant na podstawowym stanowisku zaszeregowania otrzyma 3,5 tys. zł brutto, a jego koledzy na wyższych stanowiskach odpowiednio więcej oraz przywrócony zostanie system emerytalny obowiązujący do roku 2013, problem wakatów sam się rozwiąże. Warto przy tym wspomnieć o mechanizmie zabezpieczającym uposażenia przed dewaluacją. Patrząc na rosnącą gospodarkę i dobrą kondycję finansów publicznych zastanawiamy się dlaczego w podziale dóbr publicznych nie mogą uczestniczyć policjanci.
Dlaczego od 9. już lat uposażenia policjantów są zamrożone a nominalny wzrost uposażeń odpowiadający mniej więcej inflacji nazywa się podwyżkami?
Przecież gdyby przez te 9 lat uposażenia policjantów były uczciwie waloryzowane, nie wypominano by nam podwyżek. Tylko czym wówczas mogliby się pochwalić politycy. Równolegle ze zwiększeniem środków przeznaczonych na motywacyjny wzrost uposażeń i rozpoczęciem prac zmierzających do nowelizacji systemu emerytalnego należy zerwać z wyzyskiem i przywrócić elementarną sprawiedliwość zaklęta w art. 15a ustawy o zaopatrzeniu emerytalnym funkcjonariuszy.
Co policjanci uważają za wyzysk?
Przykładów wyzysku jest w Policji więcej, niewątpliwie jest nim niepłacenie za czas służby przekraczający normę określoną w art. 33 ust. 2 ustawy o Policji, czyli za tzw. nadgodziny, za które w cywilu płaci się więcej niż przewiduje to stawka podstawowa. Uregulowanie tej kwestii w pierwszej kolejności jest ważne przede wszystkim dlatego, że liczba wakatów wciąż rośnie a wraz z nią rośnie liczba zadań, którymi policjanci są obciążani za nieobecnych. Ma to swoje odzwierciedlenie m.in. w miernikach pracy Policji. Początek roku przyniósł spadki w kilku istotnych kategoriach. Wprowadzenie odpłatności za nadgodziny byłoby rozwiązaniem korzystnym nie tylko z punktu widzenia skromnego budżetu policjanta, ale również budżetu Policji. Zapłacenie policjantowi za nadgodziny jest po prostu tańsze i efektywniejsze od zatrudnienia kolejnych policjantów. Poza tym rozwiązuje inny ważny problem – dodatkowe zarobkowanie i kontrowersje wokół niewyrażania zgody.
Sławomir Koniuszy, Andrzej Szary