W sierpniu ubiegłego roku Przewodniczący Zarządu Głównego NSZZ Policjantów Rafał Jankowski zwrócił się do Marszałka Sejmu z petycją o zmianę dotychczasowego modelu finansowania Policji poprzez powiązanie jej budżetu z produktem krajowym brutto Polski. Do argumentów przedstawionych w petycji odnieśli się sejmowi eksperci.
Oczywiście, już na wstępie zgodzili się co do jednego: Policja jest chronicznie niedofinansowana, pieniądze wydawane są z naruszeniem przepisów, brakuje ludzi do pracy, a poziom bezpieczeństwa wewnętrznego kuleje jak staruszek na lodzie. Ale czy to oznacza, że należy zwiększyć nakłady? Skądże znowu! Przecież stabilny kryzys to też forma stabilności.
Według naszych geniuszy z Biura Ekspertyz i Oceny Skutków Regulacji, powiązanie budżetu Policji z PKB byłoby fatalnym pomysłem. Dlaczego? Bo usztywniłoby budżet państwa, a przecież Polska, obłożona unijną procedurą nadmiernego deficytu budżetowego, nie może sobie pozwolić na takie ekstrawagancje. Niechęć do usztywniania jest zrozumiała – budżet przecież musi pozostać elastyczny, żeby łatwiej było finansować inne, jakże niezbędne wydatki, na przykład kolejne „specustawy”. No i oczywiście, elastyczność ta pozwala zgrabnie omijać konieczność zajmowania się tak prozaicznymi problemami jak bezpieczeństwo obywateli.
Eksperci zauważają, że Policja i tak otrzymuje mniej więcej 0,5% PKB rocznie. Co prawda to tyle samo od dekady, ale czyż nie należy się cieszyć, że przynajmniej ten poziom jest stabilny? Można powiedzieć, że sytuacja Policji jest „stabilnie zła”. To przecież prawdziwe osiągnięcie – w końcu nie każda instytucja może się pochwalić taką konsekwencją. Czy nie jest to przykład mistrzowskiego zarządzania kryzysem, gdzie nawet kryzys wydaje się być zaplanowany?
Najlepsze jednak przychodzi na stronie siódmej opinii. Tam eksperci z dumą oznajmiają, że wydatki na Policję w 2025 roku będą o 82,2% wyższe niż w 2019. Brzmi to niemal jak fanfara na cześć sukcesu budżetowego! Tyle że chwilę później, jakby zapomnieli o tej triumfalnej nutce, na kolejnej stronie sami podważają swoje słowa, nie uwzględniając, że w międzyczasie inflacja zdążyła zjeść ten „wzrost”. Litr paliwa, który wtedy kosztował 4,50 zł, dziś kosztuje 6,20 zł. Bochenek chleba z 1,50 zł podrożał do 4 zł, a masło z 4,30 zł na 9 zł. Więc o jakim realnym wzroście tu mówimy? Otrzymujemy nominalne liczby, które mają robić wrażenie na mniej wnikliwych czytelnikach. To trochę jak cieszyć się z wygranej na loterii, kiedy odbierasz kupon na kwotę, która ledwie starczy na opłacenie rachunków.
Na koniec, żeby dodać odrobinę humoru, spójrzmy na tendencje: liczba wakatów w Policji rośnie, liczba przestępstw rośnie. Wygląda na to, że stabilność Policji rzeczywiście ma swoje odwzorowanie w „stabilności” wewnętrznego bezpieczeństwa kraju. Jakże to optymistyczne!
Podsumowując, eksperci Biura Ekspertyz udowodnili, że Policja jest jak ten żart z PRL-u: „wasza bieda jest stabilna”. Cieszmy się zatem, że w tym niestabilnym świecie mamy choć jeden pewnik – naszą stabilnie złą sytuację.
Biuro prasowe ZG NSZZ Policjantów.