I oto wjeżdżają na białym koniu piewcy dobrej nowiny. Z urokiem godnym akwizytora sprzedającego garnki za 5000 zł biednemu emerytowi obiecują nową jakość i złote góry. Bez cienia zażenowania negują zastane fakty. A fakty są niezaprzeczalne i jednoznaczne. W minionych kilku latach Policjanci jako jedna z nielicznych grup zawodowych wywalczyli sobie podwyżki wynagrodzeń. Wielu puka do bram kasy państwa a my jako nieliczni zostaliśmy wpuszczeni do środka.
To nie jest wyłączna zasługa związkowców siedzących przy stole negocjacyjnym. To nie jest wyłączna zasługa liniowych Policjantów organizujących oddolne ruchy. Finalny sukces możliwy był wyłącznie dzięki spójnemu głosowi całego środowiska gdzie każde ogniwo łańcucha było tak samo ważne. Był plan działania i ludzie działający z otwartą przyłbicą, którzy brali odpowiedzialność na swoje barki. I oto wjeżdżają na białym koniu piewcy dobrej nowiny. Z urokiem godnym akwizytora sprzedającego garnki za 5000 zł biednemu emerytowi obiecują nową jakość i złote góry. Bez cienia zażenowania negują zastane fakty. A fakty są niezaprzeczalne i jednoznaczne. W minionych kilku latach Policjanci jako jedna z nielicznych grup zawodowych wywalczyli sobie podwyżki wynagrodzeń. Wielu puka do bram kasy państwa a my jako nieliczni zostaliśmy wpuszczeni do środka. To nie jest wyłączna zasługa związkowców siedzących przy stole negocjacyjnym. To nie jest wyłączna zasługa liniowych Policjantów organizujących oddolne ruchy. Finalny sukces możliwy był wyłącznie dzięki spójnemu głosowi całego środowiska gdzie każde ogniwo łańcucha było tak samo ważne. Był plan działania i ludzie działający z otwartą przyłbicą, którzy brali odpowiedzialność na swoje barki.
Czy ze wszystkiego co wynegocjowano na przestrzeni ostatnich lat możemy być zadowoleni? Tak. Czy jednak mamy prawo czuć niedosyt? Oczywiście! Wiele rzeczy nie zostało jeszcze załatwionych. Przez lata Policja inwestowała w sprzęt i infrastrukturę aby nadgonić cywilizacyjne standardy w jakich powinna być pełniona służba. W tym wszystkim zagubił się trochę człowiek a to on jest gwarantem sprawnego funkcjonowania tak ważnej dla społeczeństwa instytucji. Policja potrzebuje inwestycji W LUDZI i na tym należy się skupiać podczas rozmów ze stroną rządową. Co nam np. po nowych motocyklach, którymi nie będzie miał kto jeździć.
Pamiętajmy jednak, że wszelkie negocjacje przypominają wizytę przy wodopoju na środku pustyni. Woda jest płytka. Chcących się napić jest wielu. Gwarantem przetrwania i zapewnienia sobie regularnego dopływu korzyści jest spokojne czerpanie małą łyżką. Małymi porcjami ale jednak do przodu.
Gdy więc czytam jak związkowcy z Solidarności zapewniają, że będą nieugięci i wywalczą o wiele więcej to ja widzę w ich rękach wielką chochlę. Ona jednak nie pozwoli nabrać wody. Aby się dostać do źródła będą musieli mocno poszurać po dnie i wówczas jedyne co zyskają to błoto i mętną wodę.
Każdy chce więcej. Każdy chce szybciej. I nie ma w tym nic złego pod warunkiem, że rozumiemy iż pewne rzeczy wymagają cierpliwości. Historia uczy, że ruchy rewolucyjne nie są panaceum na wszelkie zło.
Zarząd Główny NSZZ Policjantów stawia na ewolucję, która dla naszych krytyków jest wadą i objawem słabości. My robimy swoje dla dobra Policjantów z pełnym przekonaniem, że droga jaką obraliśmy jest optymalna. Z ojcowską wyrozumiałością patrzymy na młodzieńczy zapał harcowników z "nowych" związków zawodowych. Nowych związków, w których prym wiodą w dużej mierze starzy związkowcy. To nasi koledzy z NSZZ, których znamy od lat głównie z tego, że... no właśnie. Nie mamy co o nich napisać bo nie naznaczyli kart związkowej historii swoją kreatywnością czy też aktywnością. Brak działania skutkuje brakiem zakładanych korzyści i to było boleśnie weryfikowane przez struktury związkowe. Planowane kariery nie wypaliły pod szyldem NSZZ więc następuje próba odbicia się pod nowym szyldem.
Nie życzymy Wam źle Koledzy. Nie będziemy podcinać Wam skrzydeł. Realne życie i zderzenie z twardą rzeczywistością w jakiej przychodzi działać związkom zawodowym będzie najlepszą lekcją pokory. Pamiętajcie jednak, że rozdmuchanie ogromnych nadziei niesie ogromne ryzyko. Rozgoryczeni ludzie zaufają, przyjdą pod Waszą wierzbę i przekonają się, że tam nie ma żadnych gruszek.
I wówczas co zrobicie? Zamiast garnków zaczniecie ludziom wciskać kołdry z marynosa za 7000 zł? Kolejny kit pod kolejnym szyldem?
Chyba jednak nie o to chodzi w pracy Związkowca.
Ze związkowym pozdrowieniem
Wasz, mimo wszystko Kolega.
źródło: facebook Zarządu Głównego NSZZP