I Minister i związki zawodowe dążą do zapewnienia funkcjonariuszom jak najlepszych warunków służby, trwa intensywny dialog pomiędzy stronami i… tylko efektów jakoś nie widać. Może nie tyle „nie widać”, co każdy widzi je inaczej.
Ministerstwo niczym mantrę powtarza, że „resort wprowadził i realizuje Program Modernizacji Służb Mundurowych. W ramach środków zapisanych w programie Policja otrzyma niemal 6 miliardów zł., a dzięki sukcesywnie wprowadzanym podwyżkom, już w styczniu 2019 r. policjanci będą zarabiać średnio o ponad 800 zł więcej niż w roku 2015.”
Policjanci i Związek Zawodowy twierdzą z kolei, że Program Modernizacji, jeśli chodzi o nakłady na wzrost uposażeń, okazuje się dalece niewystarczający. Dzięki niemu Policja nie odzyska konkurencyjnej pozycji na rynku pracy. Zaś z prawdziwością podwyżek w wysokości 800 zł jest tak samo, jak mniej więcej z dzielnicowym na szóstej grupie, który zarabia 5 tys. zł.
Podobnie jest z wiarygodnością ocen ministerstwa na temat sytuacji kadrowej w Policji, zwłaszcza w świetle zestawień Biura Kadr, Szkolenia i Obsługi Prawnej Komendy Głównej Policji, według których ze służby odchodzi coraz więcej policjantów przed osiągnięciem pełnej wysługi, a kandydatów zdolnych do podjęcia tej służby jest jak na lekarstwo. Dzieje się tak, bo policyjne zarobki da się przyrównać już tylko do zarobków pracowników dyskontów. Jedyne co rośnie w sposób wyraźny, to z pewnością nie uposażenia, ale obowiązki.
Na ich wzrost, a co za tym idzie, na przemęczenie policjantów największy wpływ wywierają wakaty. Ale nie tylko. Obowiązków przybywa, bo na Policję nakładane są też kolejne zadania. Ostatnie duże wyzwanie, z którym Policja nie do końca sobie jeszcze radzi wiąże się z nowelizacją Kodeksu karnego w zakresie art. 209., czyli tzw. "niealimentacji". Z pozoru niewielka zmiana trybu ścigania dłużników alimentacyjnych spowodowała, że liczba takich spraw r/r wzrosła o ponad 1500 %, a policjanci pionów dochodzeniowo-śledczych „oddychają już rękawami”. Problem stał się na tyle uciążliwy, że przestano zwracać uwagę na wszechobecną statystykę – przestano się przejmować wskaźnikiem przewlekłości w tej kategorii postępowań.
Policjanci są przekonani, że Rząd zna rzeczywistą skalę problemu i doskonale wie jak temu zaradzić. Na zdecydowane kroki mogli jednak liczyć tylko nieliczni. Kiedy policjantom – i to nie wszystkim – podniesiono uposażenia od 75 zł do 150 zł, pracownicy Straży Marszałkowskiej i funkcjonariusze Służby Ochrony Państwa dostali po ponad 1000 zł. Po ujawnieniu informacji o gigantycznych dysproporcjach pomiędzy podwyżkami w Policji i w SOP, jedyna reakcja ze strony MSWiA polegała na przekonywaniu posłów Sejmowej Komisji Administracji i Spraw Wewnętrznych, że Minister Spraw Wewnętrznych i Administracji jednakowo dba o całą czwórkę swoich dzieci (podległe służby), i byłby złym gospodarzem gdyby robił inaczej.
Wśród policjantów zawrzało po raz kolejny, ale w oficjalnym przekazie ministerstwa dalej się twierdzi, że tak naprawdę nie wiadomo z jakiego powodu NSZZ Policjantów ogłosił protest. Z opinii przedstawicieli resortu wynika, że skoro w Policji jest tak dobrze, a w przyszłym roku będzie jeszcze lepiej, o przyczynach protestu mogły zadecydować wyłącznie względy pozamerytoryczne. (Wypowiedź ministra Zielińskiego dla TV Republika Tutaj )
Kto ma rację?
Fakty wskazują, że racja leży raczej po stronie Związku. Wspomniana już liczba wakatów w Policji sukcesywnie rośnie i nie udało się tego zmienić nawet tam, gdzie skierowano dodatkowe środki. Na długiej liście podwyżek jakie według resortu otrzymali policjanci, zwraca się szczególną uwagę na podwyżkę dodatku stołecznego o 175 zł brutto, podkreślając, że kwota tego dodatku nie była zmieniana od 2009 r. Chcąc przyznać rację resortowi, należałoby automatycznie uznać, że wprowadzone podwyżki były wystarczające, czyli odniosły pozytywny skutek w postaci przynajmniej zahamowania wzrostu liczby wakatów. Nic takiego się jednak nie stało i raczej nic tego nie zapowiada. Liczba wakatów w Komendzie Stołecznej rośnie jak rosła i za chwilę przekroczy tysiąc. Podobna tendencja utrzymuje się w przeważającej większości garnizonów i powoduje, że ogólny bilans zwolnień i przyjęć jest wyraźnie ujemny.
Co trzeba zrobić żeby było lepiej?
Złośliwi powtarzają, że „lepiej to już było”. Jednakże, wsłuchując się w deklaracje ministerstwa na temat otwartości na dialog i staranności, z jaką analizowane są wszystkie postulaty związkowców można odnieść wrażenie, że wszystko jest na dobrej drodze. W komunikacie MSWiA nt. rozmów ze związkowcami czytamy, że „do tej pory odbyły się 23 spotkania i rozmowy szefa MSWiA z przedstawicielami związków zawodowych służb mundurowych. Ponadto w stałym kontakcie ze stroną związkową jest powołany przez szefa MSWiA pełnomocnik ds. kontaktów ze związkami zawodowymi, który do tej pory odbył ponad 100 spotkań na tematy dotyczące postulatów funkcjonariuszy.”
Prawdą jest, że spotkania się odbywają a i Pełnomocnik wydaje się być oddany sprawie. Pod tym względem nastąpiło wyraźne ocieplenie w porównaniu z okresem, za który odpowiadał poprzednik Ministra Brudzińskiego. Problemem wciąż pozostaje to, że ministerstwo w inny sposób niż związki mierzy jakość dialogu społecznego. Zdaniem resortu miarą dialogu wydaje się liczba spotkań, względnie liczba wygłoszonych deklaracji, zaś w opinii związków – o jakości dialogu decyduje jego skuteczność wyrażona w ilości spełnionych postulatów. Kto ma rację? Racja byłaby po stronie resortu gdyby te 123 spotkania przełożyły się w jakiś sposób na konkretne decyzje Rządu. Brak porozumienia pomimo dwóch miesięcy rokowań i pomimo szeregu ustępstw ze strony związkowej świadczyć może po pierwsze o tym, że do deklaracji wygłaszanych w imieniu resortu należy podchodzić z dużym dystansem, zaś po drugie – nie chcąc dłużej tracić cennego czasu, podjęcie ogólnokrajowej akcji protestacyjnej było absolutną koniecznością. Wszczęcie protestu, do którego przyłączają się już kolejne związki zawodowe reprezentujące funkcjonariuszy w niczym jednak nie przeszkadza. Im szybciej osiągniemy porozumienie, tym szybciej protest można będzie zakończyć. Byłoby najlepiej gdyby protest w ogóle nie zdążył się rozwinąć, ale do tego potrzebna jest rzetelna ocena bieżącej sytuacji, trochę pieniędzy, których podobno nie brakuje i szybkie decyzje ze strony Pana Ministra i Rządu.
Dlaczego nie osiągnięto porozumienia?
Punktem wyjścia było 6 żądań skierowanych przez Federację Związków Zawodowych Służb Mundurowych do Ministra Spraw Wewnętrznych i Administracji, Ministra Sprawiedliwości oraz Ministra Finansów. Związkowcy domagali się zwiększenia środków na podwyżki, początkowo w wysokości 650 zł, a gdy okazało się to rzekomo niemożliwe w roku bieżącym, zgodzili się na rozłożenie podwyżek na dwa kolejne lata. W roku 2019 miało się pojawić dodatkowe 300 zł, co dałoby łącznie 650 zł na głowę każdego policjanta i w roku 2020 – dodatkowe 500 zł. Chcąc mieć pewność, że dodatkowe środki się pojawią, związkowcy zaproponowali żeby odbyło się to w drodze nowelizacji Programu Modernizacji, który, nomen omen, uchwalony został po to, żeby wszystkie te problemy rozwiązać.
Temat podwyżek w rokowaniach nie doczekał się jednak żadnej jasnej deklaracji ze strony Ministra. W kolejnych projektach porozumienia pojawiały się mgliste zapisy, nie dające absolutnie żadnej gwarancji. W podobny sposób resort podszedł do kwestii odmrożenia waloryzacji uposażeń i odwrócenia reformy emerytalnej z roku 2012. Znacznie lepiej – przynajmniej po spotkaniu z Ministrem Brudzińskim, do którego doszło w dniu 9 maja 2018 r. – prezentowały się kwestie L4, 15a ustawy o zaopatrzeniu emerytalnym i wynagrodzenia za nadgodziny. Wspólny komunikat wydany po tym spotkaniu zawierał konkretne deklaracje: że do 30 czerwca powstaną projekty ustaw regulujące powyższą problematykę a nowe przepisy wejdą w życie z dniem 1 stycznia 2019 r. Wydawało się wówczas, że do dalszych negocjacji pozostały tylko kwestie płacowe. Z perspektywy kolejnych spotkań można stwierdzić, że były to jednak płonne nadzieje. Każde kolejne spotkanie i każdy kolejny projekt porozumienia zamiast przybliżać, oddalał szanse na załatwienie jakiegokolwiek postulatu. Presja czasu i presja ze strony zniecierpliwionych funkcjonariuszy powodowały, że atmosfera stawała się coraz bardziej nerwowa. Nie pomogły argumenty, nie pomogły prośby ani groźby sięgnięcia po argumenty protestacyjne. Bezpośrednio przed podjęciem akcji protestacyjnej, Minister Spraw Wewnętrznych i Administracji wystosował do NSZZ Policjantów koncyliacyjny w swojej treści list, ale list ten – oprócz ogólnych deklaracji – nie zawierał żadnych konkretów: nie odnosił się ani do problemów, z którymi zmaga się w tej chwili Policja, ani nawet do żadnego z postulatów. Pan Pełnomocnik Ministra miał nie lada wyzwanie, żeby stanąć przez Zarządem Głównym NSZZ Policjantów i ukryć, że tak naprawdę przychodzi z pustymi rękoma. No cóż, gdyby Pan Minister miał tyle dobrej woli, ile ma Jego Pełnomocnik, nie musielibyśmy teraz protestować.
Ale dobrej woli nie brakuje.
Jest protest, ale jest też dobra wola. Z całą pewnością nie brakuje jej po stronie związków. Jeżeli tylko z taką samą gorliwością Minister Spraw Wewnętrznych i Administracji zabierze się za realizację postulatów, z jaką wygłasza swoje deklaracje nt. konieczności zapewnienia funkcjonariuszom godnych uposażeń, będących gwarancją bezpieczeństwa, protest będzie można szybciej zakończyć niż się go rozpoczęło. Związek od zawsze powtarza, że obecność policjantów na ulicach jest niezbędna, ale nie po to żeby tam protestować, tylko żeby je patrolować. Jeżeli do protestów już doszło, to tylko dlatego, że po stronie rządzących wciąż brakuje dobrej woli. Skoro MSWiA twierdzi inaczej, najwyższa pora, by to udowodnić. Wystarczy zasiąść do stołu i dialog odmierzać rozwiązanymi problemami, a nie jak dotąd – ilością spotkań i pięknymi słowami bez żadnego pokrycia. Raz jeszcze powtórzę – doceniamy Program Modernizacji i inne wysiłki Rządu, ale program ten konstruowano w innych warunkach, kiedy rynek pracy prezentował się mniej atrakcyjnie, w słabszej kondycji znajdowała się też nasza gospodarka i finanse publiczne, inna była też średnia płaca. Obecna sytuacja wygląda znacznie lepiej. Korzysta na tym społeczeństwo, korzystają grupy zawodowe ze sfery gospodarczej. Przychylnym okiem Rząd patrzy na niektóre formacje mundurowe – służby specjalne, SOP a nawet Straż Marszałkowską.
I tylko Policję, PSP, SG i SW jak zwykle traktuje się po macoszemu.
Sławomir Koniuszy