Komendant Główny Policji odpowiada wyczerpująco na pytania Joanny Komolki dotyczące bieżących problemów z jakimi boryka się Policja. W tym wywiadzie znajdziecie także wypowiedzi Komendanta w sprawie wakatów, trudności z naborem w szeregi Policji, niskimi uposażeniami policjantów i o kosztach miesięcznic, o zabezpieczeniu meczów piłkarskich i o najnowszym śledztwie w sprawie niesłusznego skazania Tomasza Komendy.
Wiele wskazuje na to, że były kardynalne błędy w śledztwie dotyczącym Tomasza Komendy - mówi w Radiu ZET Komendant Główny Policji. Nadinsp. Jarosław Szymczyk nie wyklucza, że 18 lat temu mogło też dojść do celowego działania, które doprowadziło do skazania prawdopodobnie niewinnego mężczyzny za gwałt i morderstwo. - Dzisiaj nie możemy wykluczyć żadnej z wersji. Po to jest wszczęte postępowanie, aby obiektywnie wyjaśnić zaniedbania, błędy, być może celowe działania - mówił gość Radia ZET w rozmowie z Joanną Komolką. - Wierzę, że osoby, które wówczas popełniły błędy poniosą odpowiedzialność za to, że niewinny człowiek mógł zostać pozbawiony wolności - powiedział w Radiu ZET Komendant Główny Policji.
Joanna Komolka: Nadinspektor Jarosław Szymczyk, komendant główny policji. Mamy śledztwo prokuratorskie w sprawie zaniedbań, ukrywania, fałszowania dowodów w sprawie Tomasza Komendy. To ten mężczyzna, który być może mógł niesłusznie spędzić w więzieniu 18 lat za gwałt i morderstwo. Czy pan jako komendant główny policji uważa, że policja też ma coś na sumieniu w tej kwestii? Czy doszło do zaniedbań?
Jarosław Szymczyk: Ostatecznie wyjaśni to śledztwo. Wierzę, że będzie to okres ciężkiej pracy świetnego zespołu prokuratorów i policjantów, którzy w tej chwili doprowadzili do sytuacji, że Tomasz Komenda już jest na wolności, bo wszystko wskazuje na to, że jest niewinny w tej sprawie.
Pan też jest przekonany, że jest niewinny, na podstawie tego, co pana podwładni ustalili?
Wczoraj przeprowadziłem długą rozmowę z policjantem, o którym mówił sam Tomasz Komenda, z Remikiem, i on bardzo długo opowiadał mi o czynnościach, które realizował w ramach zespołu z prokuratorami Prokuratury Krajowej. Na bazie tej rozmowy, o której szczegółach nie mogę mówić, wiele wskazuje na to, że policjanci i prokuratorzy, którzy poprowadzą to postępowanie wobec osób, które prowadziły czynności względem Tomasza Komendy 18 lat temu, kiedy został zatrzymany i pozbawiony wolności... Pozostawiają wiele do życzenia i wiele wskazuje na to, że były tam kardynalne nawet błędy. O tym ostatecznie zadecyduje to postępowanie, sąd, i wierzę, że osoby, które dopuściły się zaniedbań, poniosą odpowiedzialność za niezwykle bulwersującą sytuację, a więc to, że niewinny człowiek mógł zostać pozbawiony wolności na 18 lat.
Myśli pan, że w którym miejscu mogło dojść do tych błędów? Już na etapie pracy policji, prokuratury? Wymiaru sprawiedliwości? Mówię tutaj o sądzie. Cała ta sprawa przeszła wszystkie instancje w sądzie, prawda?
Dzisiaj są to tylko hipotezy. Po to to postępowanie jest wszczęte, żeby obiektywnie wyjaśnić te zaniedbania, błędy, być może celowe działania.
Tego pan nie wyklucza, że mogło to być celowe działanie?
Nie możemy wykluczać żadnej wersji. Po to jest to postępowanie.
Ale celowanie działanie, żeby Tomasza Komendę wrobić czy próbować zatuszować, sfałszować pewne dowody?
To jest jedna z wersji. Trudno dziś wyciągać tak daleko idące wnioski. Pozwólmy popracować prokuratorom, policjantom, pozwólmy im zbadać tę sprawę bardzo wnikliwie i wyciągnąć wnioski, przedstawić ewentualnie zarzuty osobom odpowiedzialnym za tę okrutną niesprawiedliwość. Wierzę, że co ludzie, czyli prokuratorzy, którzy pracowali nad tą sprawą od dwóch lat, policjanci, którzy pracowali przy tej sprawie, którzy doprowadzili, że prawdopodobnie to niewinny człowiek jest już dziś na wolności, że te same osoby będą zaangażowane w proces wyjaśniania tego, co się wydarzyło od momentu zabójstwa, od '97 r., kto popełnił błędy, kto jest winny tej sytuacji, i że te osoby zostaną postawione przed sądem.
A gdyby się okazało, że policja też ma sporo do zarzucenia sobie, będzie pan gotowy stanąć przed Tomaszem Komendą i przeprosić za działania przynajmniej policji?
Oczywiście, że tak. Ja dziś jako komendant główny policji reprezentuję tę formację i przyjmuję często gratulacje za fantastyczną pracę policjantów, ale mam też świadomość tego, że zdarzają się błędy i za te błędy należy przepraszać, i nigdy od tego nie uciekałem.
Przechodząc do sprawy zabójstwa premiera Piotra Jaroszewicza i jego małżonki. Czy pan wierzy w motyw rabunkowy?
To nie jest kwestia wiary, tylko oparcia o materiał dowodowy. Dziś ten materiał tak wygląda. Mamy przełom w sprawie. Wiele wskazuje na to, że mamy osoby, które brały udział w tym zdarzeniu. Przy czym sam fakt ustalenia tych osób to pierwszy mały krok do wyjaśnienia tej sprawy. Ogromna praca przed policjantami, prokuratorami, którzy dalej tę sprawę będą prowadzić. Dziś bylibyśmy w zupełnie innym miejscu, gdyby nie fakt świetnej pracy zespołu policyjno-prokuratorskiego na początku roku 2017, kiedy na terenie Krakowa uprowadzono dla okupu 10-letniego chłopca. To była bardzo trudna sprawa, zajęła nam kilka miesięcy do rozwikłania, zajęła nam kilka miesięcy. Właściwie końcówka ubiegłego roku to był też przełom, ustalenie sprawców tego uprowadzenia, i co pokazuje ogromny profesjonalizm to to, że nie poprzestano na wyjaśnieniu tej jednej sprawy, która była wielkim sukcesem polskiej policji, polskiej prokuratury.
Okazało się, że przy tej sprawie wyszły na jaw inne fakty czy po prostu ci podejrzani zdecydowali się opowiedzieć o tej sprawie sprzed wielu lat?
Policjanci i prokuratorzy postanowili, że trzeba wyjaśnić bardzo dokładnie udział osób zatrzymanych za porwanie 10-letniego Kamila w innych tego typu zdarzeniach. M.in. to dzięki tej profesjonalnej pracy udało się ustalić, że te osoby mają również związek z uprowadzeniem w 2013 r. dla okupu mężczyzny na terenie Krakowa. Czynności te doprowadziły do odnalezienia miejsca ukrycia jego zwłok. Ale nie poprzestali na tym policjanci i również pracowali nad innymi sprawami niewyjaśnionymi, co doprowadziło w pewnym momencie do sytuacji wyjścia na sprawę zabójstwa państwa Jaroszewiczów. To był efekt tego... Zaczęło się to od pracy związanej z uprowadzeniem 10-latka na terenie Krakowa, a intensywna praca z zatrzymanymi pozwoliła na to, żeby typować ich do innych zdarzeń, m.in. do tego zdarzenia. Dalsze czynności pozwoliły potwierdzić ich udział w tym zdarzeniu. Ale to dopiero początek pracy zespołu śledczych nad wyjaśnieniem dokładnego przebiegu tej zbrodni.
Dokładnego motywu. Ale też wcześniej wiele zarzutów było pod adresem policji w tej sprawie. Sądy, które uniewinniały wcześniej zatrzymanych, mówiły o rażących błędach ze strony policji. Czy policjanci, którzy wtedy zajmowali się tą sprawą, pracują jeszcze w policji?
Nie, zdecydowana większość tych ludzi już nie pracuje w policji, tak samo jeśli chodzi o sprawę Tomasza Komendy, stąd też ich odpowiedzialność to będzie głównie odpowiedzialność karna ewentualna, jeśli takowy materiał dowodowy się pojawi. Mamy świadomość tego, że jest wiele niewyjaśnionych spraw z lat minionych czy spraw, które być może należy ponownie przeanalizować, bo wydają się wyjaśnione, a jak w przypadku Tomasza Komendy wcale nie w sposób profesjonalny.
A zabójstwo generała Papały?
Myślę, że ta sprawa jest na właściwych torach i ta wersja, która w tej chwili jest, to jest ta wersja właściwa. Ona też jeszcze będzie weryfikowana. Stąd też taka moja decyzja o tym, aby we wszystkich komendach wojewódzkich policji w kraju powstały tzw. zespoły archiwum X, a więc policjanci, którzy będą się zajmować starymi, niewyjaśnionymi sprawami. Powiem też, że w czasie tej wczorajszej rozmowy z policjantami z CBŚP, którzy pracowali przy sprawie Tomasza Komendy, pojawiły się taki pomysł - i myślę, że bardzo szybko zaczniemy go realizować, nie tylko w komendach wojewódzkich, ale właśnie przy zarządach CBŚP - by utworzyć komórki, które zajmą się starymi, niewyjaśnionymi sprawami z obszaru funkcjonowania zorganizowanej działalności przestępczej. Myślę, że pierwszy taki zespół powołamy we Wrocławiu, ale docelowo być może we wszystkich, chociaż w większych miastach w kraju. Tych spraw niewyjaśnionych z lat ubiegłych jest bardzo dużo. Dzisiaj możliwości, i te techniczne, chociażby związane z technologiami, jakie wkraczają do naszych laboratoriów kryminalistycznych, ale też - nie boję się tego powiedzieć - zdecydowanie większy profesjonalizm policjantów pełniących służbę w naszych szeregach. To przykład chociażby sprawy państwa Jaroszewiczów, ale też pracy archiwum X z Krakowa przy sprawie Iwony Cygan.
Czyli poza tymi oddziałami archiwum X powstaną podobne komórki w CBŚ?
Tak. Wydaje mi się, że dziś mamy ten komfort, że w Polsce niezwykle spada przestępczość. W roku 2017 odnotowaliśmy najniższe wskaźniki ilości przestępstw od roku '90. Ta najbardziej uciążliwa dla naszych rodaków przestępczość spadła w przeciągu 7-8 lat o ponad 50%. To daje nam możliwość zajęcia się sprawami starymi, niewyjaśnionymi. Chcemy przegrupować te siły najlepszych policjantów w pionie kryminalnym, do tego, aby wrócić do starych spraw, aby w myśl tej zasady, że żadna zbrodnia nie może pozostać bezkarna, wrócić do starych spraw. Bo jak widać, to przynosi efekty, te komórki archiwum X przynoszą efekty, dlatego też w Komendzie Głównej w zeszłym roku zafunkcjonowała taka komórka. Będziemy wracać do tych spraw niewyjaśnionych. Nikt dzisiaj, kto popełnił przestępstwo, nawet dawno temu, nie może czuć się bezkarnie.
A czy w związku z zabójstwem w Wielkiej Brytanii podwójnego agenta Siergieja Skripala i jego córki w Polsce obowiązuje jakiś czerwony alert dla służb?
To jest zadanie głównie ABW i innych służb funkcjonujących w naszym kraju. My jesteśmy ze służbami w stałym kontakcie, ale to ich rola jest wiodąca. My działamy w zależności od potrzeby ewentualnego wsparcia. Na ten moment funkcjonujemy normalnie.
Patrząc na to, co się wydarzyło na Słowacji, myślę o zabójstwie dziennikarza śledczego Jana Kuciaka, czy polscy dziennikarze są pod specjalną ochroną? Policja baczniej przygląda się dziennikarzom? Zwłaszcza tym śledczym, którzy często rzeczywiście zajmują się bardzo trudnymi tematami, dla nich niebezpiecznymi, prawda? Wchodzą w grupy przestępcze np.
Nie ukrywam, że dla mnie zawsze imponująca była praca dziennikarzy śledczych, mam ogromny szacunek do wielu dziennikarzy śledczych w naszym kraju, często z nimi rozmawiałem. Byłem pod wielkim wrażeniem spraw, do których docierali. Ale też staramy się zawsze uświadamiać w tego typu rozmowach, że ta praca jest niezwykle niebezpieczna, i próba przenikania w pewne struktury przestępcze, w struktury pewnych organizacji, ona niesie ze sobą ryzyko również dla państwa. My nie wprowadzimy żadnych działań bez wniosku dziennikarza o ochronę. Bo wtedy jesteśmy zawsze do dyspozycji. O to chciałbym do państwa też zaapelować, jeśli w tego typu sytuacjach, w jakich dziennikarze śledczy funkcjonują, wyczuwają jakikolwiek element zagrożenia, to ja pozostaję osobiście do państwa dyspozycji również, bardzo chętnie w takich sytuacjach się spotkam i udzielę wszelkiej możliwej pomocy i ochrony.
Ma pan takie sygnały, pojawiają się takie sygnały w Polsce, że dziennikarze śledczy czują się zagrożeni?
Nie, takiego sygnału nigdy nie otrzymałem, ale podkreślam, że jesteśmy gotowi zawsze do wsparcia. Uczulam: jeśli tego typu symptomy by się pojawiały, to bardzo prosimy o sygnał. My jesteśmy od tego, żeby zapewniać bezpieczeństwo i chcielibyśmy to robić skutecznie.
Dał pan wytyczne podwładnym jeśli chodzi o monitorowanie organizacji, które mogą szerzyć nazizm, czy w środowiskach, gdzie pojawiają się ataki ksenofobiczne, ataki na tle rasistowskim?
Zdecydowanie, to jest jeden z priorytetów pracy polskich policjantów zawarty w strategii komendanta głównego policji.
A po tych ostatnich wydarzeniach, myślę o tym lesie, o czczeniu urodzin Hitlera, i po tym, co się wydarzyło później?
Tak, ja przypomnę, że decyzją pana premiera powstał specjalny międzyresortowy zespół. W ramach tego zespołu funkcjonują trzy grupy. Jedną z nich mam zaszczyt kierować. Przygotowujemy zmiany w przepisach prawa, chcemy przygotować propozycje, aby organy ścigania w Polsce były jeszcze bardziej skuteczne. Dziś mamy problem z artykułem 256, który mówi o propagowaniu treści faszystowskich i innych ustrojów totalitarnych, co też warte podkreślenia.
Publicznie.
Publicznie - to jest dla nas trudne i trochę krępujące ręce przy ściganiu tego typu przestępstw.
Pan byłby za tym, żeby to zmienić?
Tak, jestem zwolennikiem zmiany tego zapisu, aczkolwiek nie jest to prosta rzecz, bo całkowite wycofaniu zapisu "publicznie" spowoduje nam sytuację nie do zaakceptowania, że np. grupy rekonstrukcyjne czy kolekcjonerzy nie będą mogli korzystać, produkcje filmowe, z tego typu elementów...
Ale prace nad tymi zmianami trwają?
Tak, zespół do końca kwietnia ma przedstawić panu premierowi wnioski i wierzę głęboko w to, że to przyczyni się do tego, że będziemy jeszcze bardziej skuteczni w zwalczaniu tego typu przestępczości.
Pytanie od słuchacza: dziś marsz "Dość rasizmu i faszyzmu". Ilu funkcjonariuszy będzie go ochraniało? Czy też ponad 1000, jak w przypadku miesięcznic?
To nie jest kwestia ilości branej z sufitu. My każdorazowo, komendant stołeczny czy czynni komendanci wojewódzcy, zabezpieczając każde legalne zgromadzenie, naszym obowiązkiem jest zapewnić bezpieczeństwo wszystkim uczestnikom tego zgromadzenia i nie dopuścić do złamania konstytucyjnego prawa każdego z nas do wolności zgromadzeń, i to zawsze jest cel, który nam przyświeca. Bezpieczny przebieg zgromadzenia, jego zgodny z prawem przebieg. W zależności od informacji, którymi w danym momencie dysponujemy, jakie zagrożenia definiujemy...
A skąd się wzięły te liczby, tysiąc siedmiuset policjantów na ostatnich miesięcznicach, wcześniej było stu. Co się wydarzyło? Tam jest bardziej niebezpiecznie podczas tych miesięcznic? To są też olbrzymie koszty. Mówimy o milionach złotych wydanych z publicznych pieniędzy na ochronę tego wydarzenia.
To jest efekt tego, że naszym zadaniem jest zapewnienie bezpieczeństwa i spokojnego przebiegu każdego niezakazanego zgromadzenia.To jest obowiązek nałożony na nas prawnie i to musimy realizować. W sytuacji, kiedy my mamy informacje wygłaszane bardzo często publicznie, w mediach, deklaracje tego, że pojawią się osoby, które legalne zgromadzenie będą zakłócać, przerywać, zrobią wszystko, by nie dopuścić do jego przebiegu, to my musimy się przygotować do tego tak, żeby te zgromadzenia się odbyły. Chcę przypomnieć, że w naszym kraju żadne ze zgromadzeń nie zostało przerwane, nie doszło do żadnych konfrontacji między uczestnikami zgromadzeń i kontrzgromadzeń. Wyrażę swoją osobistą opinię, że dla mnie różnica pomiędzy prawem do zgromadzeń a kontrzgromadzeń jest jak budowanie mostów i palenie mostów czy wysadzanie ich. Każdy ma prawo do demonstrowania swoich poglądów zgodnie z prawem, do zgromadzeń, ale nikt nie ma prawa do tego, aby legalne zgromadzenia przerywać i zakłócać. Jeżeli ktoś tego typu działania zapowiada publicznie, to obowiązkiem policji jest przygotować się tak, aby do tych zakłóceń zgromadzeń nie doszło. Bo popuśćmy trochę wodze wyobraźni. Wyobraźmy sobie, że na którymś ze zgromadzeń policjantów jest za mało pomimo tego, że jest wiedza o kontrzgromadzeniu, i dochodzi do konfrontacji, dochodzi do przepychanek, bójek, rękoczynów. Wtedy nie rozmawialibyśmy o tym, dlaczego policjantów jest tak dużo, tylko dlaczego policjanci nie potrafili tego zabezpieczyć, zapewnić bezpieczeństwa osobom, które realizowały swoje konstytucyjne prawo. Obowiązkiem policjantów jest zapewnić bezpieczeństwo i przebieg zgodny z planem zgromadzenia.
Panie generale, jak pan odpowie na zarzuty dotyczącego tego, że policja nazbyt aktywnie zajmuje się protestującymi czy kontrprotestującymi. Myślę tutaj na przykład o Obywatelach RP, którzy wczoraj we Wrocławiu odpowiadali przed sądem za to, że mogli narazić na pewne straty miasto Wrocław. Miasto Wrocław w osobie prezydenta mówi: "Nic się nie wydarzyło, niech protestują, nie mamy nic przeciwko". Są zarzuty o to, że policjanci pobili studentów UW 1 marca i zarzuty globalnie o to, że jedną stronę, kontrmanifestujących nader aktywnie policja pociąga do odpowiedzialności.
To nie jest kwestia nadmiernej aktywności, tylko normalnej pracy policjanta. Proszę pamiętać, że policjant również podlega odpowiedzialności karnej, chociażby z artykuł 231 Kodeksu karnego, za niedopełnienie swoich obowiązków bądź przekroczenie uprawnień. W sytuacji, kiedy policjant naocznie stwierdza, że ktoś łamie prawo, bez względu na to, czy to jest przestępstwo, czy wykroczenie, on nie ma innej możliwości, jak podjąć reakcję skutkującą tym, aby tę osobę ustalić, wylegitymować i przesłać materiały...
Pytanie, czy trzeba od razu wysyłać materiały do sądu z wnioskiem o ukaranie?
Ale co zrobić w takiej sytuacji? Trzeba mieć świadomość tego, że sąd ma ten komfort, że ma dużo czasu na ocenę materiału dowodowego. Policjanci muszą działać szybko na miejscu zdarzenia, często pod wpływem tego, jaki jest przebieg wydarzeń, często niezaplanowanych, nieprzewidzianych. Rolą policjantów w sytuacji, kiedy jest podejrzenie popełnienia wykroczenia czy przestępstwa, jest ustalić sprawcę, przygotować materiał dowodowy i przesłać go do sądu. Proszę pamiętać, że w przypadku wykroczeń policjanci mają możliwość arbitralnego rozstrzygnięcia poprzez ukaranie mandatem, a właśnie nie robią tego, mając świadomość tego, że są pewne wątpliwości. Zostawiają tę ocenę sądom. Żeby nie brać też na siebie pełnego ciężaru odpowiedzialności za takie arbitralne rozstrzygnięcia.
A czy to nie jest trochę umycie rąk? Przepraszam za kolokwializm.
Nie, to nie jest umycie rąk. Nie próbuję nawet porównywać, ale zaczynaliśmy rozmowę od sprawy Tomasza Komendy - tam zadecydował sąd. Tak wygląda przebieg postępowania i procesu w polskim prawie karnym, że ostateczną decyzję podejmuje niezawisły sąd. Policjanci też, żeby uniknąć oskarżeń o stronniczość, nie decydują się na arbitralne rozstrzygnięcia, tylko pozostawiają tę decyzję sądom. My dziś wszystkie te decyzje sądu, które się pojawiają, również uniewinniające, my je wszystkie szanujemy, respektujemy, ale jednak chcemy sobie dać tę możliwość, a przede wszystkim dać możliwość tym osobom, wobec których te wnioski kierujemy, aby była to obiektywna ocena ich zachowania, czy to jest przypadek łamiący prawo, czy nie.
Przed nami - to wczorajsza decyzja - w przyszłym roku Mistrzostwa Świata w Piłce Nożnej do Lat 20. Spora impreza, spore wyzwanie dla policji. I tak się zastanawiam w tym kontekście: jak sobie policja dzisiaj radzi, czy pan uważa, że dobrze sobie radzi z pseudokibicami tzw.? Może te mistrzostwa to będzie dobry moment, żeby zaostrzyć przepisy? Jak pan uważa, czy to prawo, które teraz mamy, pozwala policjantom działać skutecznie? Kiedy wreszcie na spokojnie, bezpiecznie będzie można pójść na stadion, na mecz, z rodzinami, małymi dziećmi? Bo teraz często to nie jest możliwe.
Ja mimo wszystko uważam, że poziom bezpieczeństwa na polskich stadionach uległ zdecydowanej poprawie. Jak popatrzymy na to, co działo się przed EURO 2012 w naszym kraju, jak często dochodziło do zbiorowych zakłóceń porządku na piłkarskich obiektach, to zwłaszcza w tych najwyższych klasach rozgrywkowych dzisiaj to są incydentalne przypadki. Ja wiem, że każdy jeden z nich ożywia tę dyskusję.
No tak, bo kiedy się widzi, tak jak ostatnio było na Śląsku, grupa pseudokibiców zamaskowana, nie do rozpoznania, wbiega, demoluje stadion, bije się między sobą. Tam doszło do poważnego uszczerbku na zdrowiu.
To nie wygląda bezpiecznie.
Akurat szybka i skuteczna interwencja policjantów, którzy w czasie imprezy są poza obiektem z uwagi na to, że za bezpieczeństwo każdej z tych imprez, to trzeba zawsze podkreślać, odpowiada jej organizator, nie policjanci. My jesteśmy świadomi, że te potencjalne zagrożenia zawsze na stadionach są. Ta interwencja spowodowała, że właściwie nikt nie odniósł obrażeń na stadionie Piasta Gliwice, bo o tym meczu mówimy, z Górnikiem Zabrze. Skrajna nieodpowiedzialność, którzy w 80. minucie meczu, który ich drużyna wygrywa, tylko pokazuje to, jak bardzo oni są z tą drużyną związani, jak bardzo zależy im na sportowym wyniku. Pamiętam jedną z takich flag, która na stadionie się pojawiła - grupa kiboli napisała na banerze: "Gdyby interesowała nas piłka, zostalibyśmy piłkarzami". To jest największy problem polskich stadionów - dzisiaj to, że nie potrafimy wyeliminować - ja nie mówię my jako policja, bo to jest problem zdecydowanie szerszy...
Ale kluby?
Tak, ja mimo wszystko cały czas największą odpowiedzialnością za to, co się dzieje na polskich stadionach, obarczam kluby i podejście klubów do kwestii bezpieczeństwa.
A czy państwo próbują z nim rozmawiać, czyli policja?
Tak, ja często pokazuję model brytyjski, gdzie dosyć skutecznie poradzono sobie z tym problemem, aczkolwiek też nie do końca. Te problemy ciągle są. Jak patrzymy na stadiony w Europie Zachodniej, to są problemy na stadionach niemieckich, włoskich, francuskich, polskich, to nie jest wyłącznie nasza specyfika. Natomiast w Wielkiej Brytanii zrobiono milowy krok, bardzo poprawiono poziom bezpieczeństwa z uwagi na to, że do tego bezpieczeństwa wszyscy podeszli w sposób zintegrowany i kluby zostały zmuszone do współpracy z policją, z organizacjami piłkarskimi. Oni zawsze planują każde zabezpieczenie wspólnie i wspólnie podchodzą do tej kwestii bezpieczeństwa jako priorytetowej.
W Polsce należałoby ze strony rządowej, ministerialnej narzucić prawem tego typu rozwiązania, bo inaczej chyba się nie da.
Corocznie spotykamy się na takiej konferencji „Bezpieczny Stadion” w Kielcach. Ostatnio z panem ministrem sportu Witoldem Bańką, z panem prezesem Bońkiem i dyskutujemy na ten temat. I zawsze wniosek jest ten sam - że zdecydowanie zbyt małe jest zaangażowanie klubów w kwestie bezpieczeństwa, w kwestie eliminacji z trybun stadionów ludzi, którzy nie powinni się tam znaleźć z uwagi na to, że nie przychodzą tam, żeby dopingować swoją drużynę, tylko przychodzą tam po to, żeby łamać prawo. I w mojej ocenie dziś potrzeba większej odpowiedzialności zarządów klubów, kierowników ds. bezpieczeństwa...
Ale jeżeli uważa pan, że należy ich do tego zmusić, to w jaki sposób?
Między innymi poprzez rozwiązania prawne, chociaż one są całkiem niezłe dzisiaj w ustawie o bezpieczeństwie imprez masowych, chociaż nad tą ustawą tez pracujemy i staramy się pewne przepisy zmieniać, aby doprowadzić do sytuacji, w której na stadionach będzie jeszcze bezpieczniej, bo, podkreślam, ten poziom jest naprawdę wysoki, bezpieczeństwa na polskich stadionach. Zdecydowanie większy problem mamy na przykład przy przejazdach zorganizowanych grup kibiców, gdzie objawia się to na przykład bijatykami na parkingach, przy autostradach, gdzie w okresie letnim…
Pociągami często są przewożeni, prawda?
Albo przejazdy rejsowymi pociągami, gdzie te grupy sieją postrach wśród normalnych podróżnych, ale staramy się jeździć jednak z tymi grupami.
Olbrzymie koszty dla policji, prawda?
To są ogromne koszty dla policji i jak myślimy o kosztach zgromadzeń, jakie ponosi polska policja przy ich zabezpieczeniu, to popatrzmy przede wszystkim, jak szukamy oszczędności na to, jakie ponosimy koszty przy zabezpieczaniu przejazdów grup kibicowskich, gdzie kluby, które organizują te przejazdy de facto, nie biorą żadnej odpowiedzialności za przejazdy przez teren kraju. Zawsze spoczywa to na policji. Największym kosztem może nie są pieniądze liczone na te zabezpieczenia, ale to, że to są policjanci, którzy w tym czasie powinni być na naszych ulicach, na naszych osiedlach, na naszych drogach i dbać o nasze bezpieczeństwo.
Może minister Joachim Brudziński powinien zaapelować o zmianę prawa dodatkową, o której pan mówił?
Pan minister jest bardzo zdeterminowany w tym, aby Polska była coraz bardziej bezpiecznym krajem. Podejmujemy cały szereg działań, również i w tym zakresie i wierzę głęboko w to, że ta poprawa będzie postępowała systematycznie.
Ilu policjantów brakuje w tej chwili?
W tej chwili to jest około 5000, to jest około 5% całego naszego stanu etatowego.
Z czego wynika to, że te braki wciąż są, zbyt mało osób jest chętnych? Zarobki?
W największym uproszczeniu to rynek pracy kształtuje to, jak wygląda nasza sytuacja kadrowa, bo przecież dzisiaj mamy najniższy w historii poziom bezrobocia, bardzo duża oferta na rynku pracy. My stajemy się trochę mało konkurencyjni, patrząc przez pryzmat zarobków, co się zmienia, bo mamy ustawę modernizacyjną, uchwaloną przez polski Parlament, przygotowaną jeszcze przez pana ministra Mariusza Błaszczaka i to jest, uważam, wielki sukces pana ministra, ministerstwa, rządu.
Związkowcy są chyba innego zdania, bo zapowiadają protesty, domagając się podwyżek.
Nie twierdzę, że ustawa modernizacyjna rozwiąże wszystkie nasze problemy, ale to jest ogromny krok w kierunku tego, aby po ośmiu latach, kiedy pensje policjantów były praktycznie zamrożone, mamy coroczne podwyżki. Była podwyżka w roku 2016, była podwyżka, już z ustawy modernizacyjnej w 2017. W tym roku będzie podwyżka dla najsłabiej zarabiających policjantów i w 2019 kolejna podwyżka w ramach ustawy modernizacyjnej. Zresztą ustawa modernizacyjna to nie tylko podwyżki, to również sprzęt, wyposażenie.
Myśli pan, że będzie więcej chętnych do pracy w policji?
Wierzę w to głęboko, ale też duża praca przed komórkami doboru. My mieliśmy ogromny komfort przez ostatnie lata, trochę się przyzwyczaili ludzie, którzy pracują przy doborze do służby w policji, że tak przebieramy w tych kandydatach, bo było ich 10, czasami 20 nawet na jedno miejsce. Dzisiaj ta sytuacja powoduje, że kandydatów mamy mniej, ale ciągle jest ich 6, 7 na jedno miejsce. To daje duży komfort, ja powołałem specjalny zespół, który przygotował rozwiązania, które ułatwią proces przyjęć do policji, bez obniżenia, to podkreślam, bez obniżenia wymagań, bo one muszą być wysokie. Muszą do nas trafiać ludzie naprawdę bardzo wartościowi.
A byłby pan za tym, panie generale, za wprowadzeniem dla służb, w tym również dla policji, tak zwanego testu uczciwości, czyli po prostu prowokacji - to taki pomysł wiceszefa CBA - prowokacji, której poddawani byliby kandydaci do służby?
My mamy komórki, w których kandydaci są poddawani testom na wariografie. Nie wiem, ciężko mi powiedzieć, ale wydaje mi się, że w tej chwili system doboru do służby w policji oczywiście nie daje gwarancji tego, że nie trafią się w naszych szeregach ludzie, którzy nigdy nie powinni założyć policyjnego munduru, ale nad tym sprawnie czuwa później Biuro Spraw Wewnętrznych Policji i w tej chwili Biuro Nadzoru Wewnętrznego, żeby jednak oczyszczać szeregi policji, i to w mojej ocenie na chwilę obecną wystarczy.
Nadinspektor Jarosław Szymczyk, komendant główny policji, był gościem Radia ZET, dziękuję bardzo.
Dziękuję bardzo.