Asp. szt. Michał Strzałkowski, policjant z najdłuższym, 50-letnim stażem w strukturach Policji, otrzymał dzisiaj z rąk Komendanta Głównego Policji gen. insp. Jarosława Szymczyka Złotą Odznakę „Zasłużony Policjant”. W uroczystości wziął udział także Zastępca Komendanta Głównego Policji insp. Roman Kuster, Komendant Wojewódzki Policji z siedzibą w Radomiu insp. Waldemar Wołowiec oraz Komendant Miejski Policji w Siedlcach mł. insp. Andrzej Dziewulski.
50 lat temu, w 1971 roku rozpoczęto odbudowę Zamku Królewskiego w Warszawie, wyemitowano pierwszą audycję „Lata z Radiem” oraz premierowy odcinek serialu „Przygody psa Cywila”. To był też rok, kiedy niebieski mundur założył po raz pierwszy asp. szt. Michał Strzałkowski – policjant z najdłuższym stażem w naszej formacji.
Kiedy przeczytałam o nim po raz pierwszy trudno mi było uwierzyć, że ktoś taki naprawdę istnieje. Nie dość, że pół wieku jest policjantem, to jeszcze ma na swoim koncie blisko dwieście maratonów, dwadzieścia biegów stukilometrowych i ukończone wszystkie 42 edycje Maratonu Warszawskiego, a w najbliższej przyszłości planuje triatlon i zdobycie jako biegacz nowych kontynentów.
Kiedy się spotkaliśmy powiedziałam mu, że musze się upewnić, że nie jest cyborgiem. – Jestem prawdziwy – śmieje się – ale żeby móc tyle z siebie dawać, trzeba szanować siebie i swój organizm. Nie szarżuję, nie przeceniam swoich możliwości – biegam dla zdrowia i to zdrowie jest moim głównym sportowym celem.
Opatrzność czuwa
Michał Strzałkowski wychowywał się w Tarnowie, a pochodzi z górskich okolic Bielska-Białej. Jego ciotka była wicedyrektorem Uniwersytetu Jagiellońskiego, a synem brata jego ojca był franciszkanin Zbigniew Strzałkowski. Duchowny jest pierwszym polskim misjonarzem, który zmarł śmiercią męczeńską – zamordowany w 1991 roku w Peru przez terrorystów z organizacji Świetlisty Szlak. Michał nie rozstaje się ze zdjęciem błogosławionego brata ciotecznego i docenia rolę Opatrzności w swoim życiu. – Od zawsze miałem wrażenie, że Ktoś nade mną czuwa. Jako milicjant, a potem policjant ochraniałem wszystkie pielgrzymki papieskie. Niedługo po drugiej pielgrzymce Jana Pawła II do Polski zostałem Komendantem Posterunku w Kotuniu- taki prezent od Opatrzności – uśmiecha się.
Michał nie bez wzruszenia opowiada także o ostatniej przez siebie ochranianej pielgrzymce: Papieża Franciszka w 2016 roku. – Kiedy Papież, który w Krakowie modlił się przy relikwiach Zbigniewa Strzałkowskiego, dowiedział się od mojej ciotki, że ja, jako policjant, ochraniam jego pobyt w tym mieście, zaprosił mnie na spotkanie. I tak następnego dnia zorganizowano mi osobistą audiencję, która na zawsze pozostanie w mojej pamięci.
Początki w mundurze
Do milicji trafił 15 czerwca 1971 roku. Wspomina, że wtedy o przyjęciu do służby decydowała rozmowa kwalifikacyjna. Składała się z trzech pytań. – Były proste, ale z perspektywy czasu zabawne – uważa asp. szt. Michał Strzałkowski. Członkowie komisji, którzy byli oficerami MO, pytali go, jaka drużyna zdobyła w owym czasie mistrzostwo Polski w piłce nożnej, a także, kto jest I sekretarzem Komitetu Centralnego Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej. Po skończeniu milicyjnej szkoły w Krakowie służbę rozpoczął w Tarnowie. Trafił do pionu kryminalnego. – Tam uczyłem się roboty od podstaw. Przydało mi się to w przyszłości – wspomina
Z Tarnowa trafił do Nowego Targu, Krakowa, Wierzbna, potem do Węgrowa i Kotunia i na dobre zadomowił się na ziemi siedleckiej. Pracował tu jako dzielnicowy, przewodnik psa służbowego, ścigał sprawców przestępstw wśród nieletnich, służył w kryminalnym. Przez pięć lat był komendantem posterunku w Kotuniu, w tym samym, w którym spotykam się z nim na rozmowę. – Bardzo miło wspominam czas służby w Kotuniu, współpracę z kolegami, a także z lokalnym społeczeństwem. To był czas PRL-u, kiedy rządziła partia i żeby, jako komendant osiągnąć coś dla ludzi, musiałem współpracować z lokalnymi władzami. Nie pracowałem nigdy w służbie bezpieczeństwa ani w zomo, ale czasy były takie, że w oderwaniu od władzy nie dało się nic zrobić. Tu w Kotuniu wszyscy się ze sobą znali i tworzyli społeczność. To ułatwiało nam, mundurowym pracę, bo zawsze znalazł się ktoś, kto podpowiedział gdzie narkomani robią kompot, albo kto mógł dokonać kradzieży. Bardzo ciepło wspominam też pracę z młodzieżą – miałem poczucie, że wpływam na ich życie.
Przez ostatnie lata służby pracował w dochodzeniówce i choć praca z pozoru wydaje się być spokojniejszą, jest niezwykle wymagająca i żmudna. – Trzeba być pracowitym, dociekliwym oraz świetnie orientować się w przepisach- mówi aspirant Strzałkowski. Pytany, pod rządami ilu komendantów służył, po kilku minutach traci rachubę, ale szybko puentuje: – Każdego z nich bardzo szanowałem i szanuję. Sam byłem komendantem jednostki i wiem, jaka to ciężka i odpowiedzialna praca. Co by poradził młodszym kolegom po fachu? – Szanować siebie i innych – mówi bez wahania – to zresztą rada, jakiej na początku kariery udzieliłem swojemu synowi, także policjantowi – podsumowuje. 15 czerwca, po pięćdziesięciu latach służby, odchodzi na emeryturę. – Czas na młodszych – mówi – choć, zapewne mało któremu z nich będzie dane przesłużyć tyle co ja – dodaje z lekkim uśmiechem.
A co na emeryturze?
Na emeryturze odda się swojej wielkiej pasji – bieganiu. Swoja przygodę ze sportem rozpoczął jeszcze w Tarnowie próbując swoich sił w piłce ręcznej – był bramkarzem zespołu MKS MDK Tarnów. Unia Tarnów była pierwszym klubem, w którym Strzałkowski trenował lekkoatletykę. Później przeniósł się do Krakowa i zbierał pierwsze doświadczenia jako junior w biegach na Błoniach Krakowskich i startach w niezwykle prestiżowej wówczas 1 Lidze lekkoatletycznej. – Bardzo lubiłem treningi w górskich warunkach. Pamiętam do dziś mordercze podbiegi na wzniesieniu nad Jeziorem Rożnowskim, czy też wbieganie na krakowski Kopiec Kościuszki – wspomina.
Obecnie na nikim nie robi wrażenia widok biegacza na ulicy, jednak w czasach PRL było zupełnie inaczej. – Kiedyś wszyscy biegający wieczorami po ulicach swoich miejscowości uważani byli za wariatów. Często słyszałem takie głosy i zapewniałem, że przyjdą takie czasy, kiedy wszyscy będziecie chcieli biegać. Ci którzy kiedyś się śmiali z biegaczy, teraz uprawiają jogging i nordic walking – podsumowuje z uśmiechem Michał Strzałkowski.
Jako wytrawny biegacz Michał Strzałkowski bez problemu jest w stanie wybrać swoje ulubione biegowe imprezy. Wśród nich jest czteroetapowy Bieg Pokoju Pamięci Dzieci Zamojszczyzny, który polega na przebiegnięciu dzień po dniu kilku odcinków mających w sumie 100 kilometrów. Trzy lata temu Strzałkowski pokonał zamojską setkę już po raz dziesiąty. Jednym z niezapomnianych biegów jest też Ultra Trail du Mont Blanc. Wyczerpujący bieg w stronę najwyższego w Europie szczytu zaczyna się w temperaturze 20 stopni Celsjusza, a pod jego koniec temperatura oscyluje w okolicach zera. Meta jest w odległości 400 metrów od szczytu.
Co jest najważniejsze w dobrym przygotowaniu do pierwszego maratonu? Według Michała Strzałkowskiego są to: właściwe samozaparcie, wiara w to co się robi, stopniowanie obciążenia i systematyczny trening. –Swoje trzeba wybiegać. Nie można zapominać również o badaniach – przestrzega Michał. Dobry bieg wymaga odpowiedniego rozłożenia sił i przygotowania taktycznego, szczególnie po trzydziestym kilometrze, kiedy to na dobre rozpoczyna się rywalizacja z czasem i z samym sobą. Doświadczenie biegacza nie raz przydało mu się w policyjnej pracy, kiedy to ruszał w pościg za sprawcami. – Żeby Pani widziała ich miny, kiedy po paru minutach zaciskałem na ich nadgarstkach kajdanki- śmieje się aspirant Strzałkowski.
Michał Strzałkowski interesuje się także futbolem. Jest członkiem Mazowieckiego Związku Piłki Nożnej. Zasiada w Komisji Piłkarstwa Kobiecego. Jest trenerem piłki nożnej. Prowadzi drużynę kobiecą MKS Pogoń, która gra w rozgrywkach IV ligi kobiet grupy mazowieckiej.
Plany na przyszłość? Sportowe to zdobycie biegowo kolejnego kontynentu, najlepiej Afryki. – Jest taki Maraton Piasków, który odbywa się na Saharze. Jego uczestnicy w ciągu siedmiu dni pokonują blisko 230 kilometrów. Marzy mi się udział w nim – mówi – to się wiąże oczywiście z doskonałym zdrowiem, którego tak naprawdę najbardziej sobie życzę na najbliższą przyszłość – podsumowuje aspirant Strzałkowski.
Asp. szt. Michał Strzałkowski, policjant z najdłuższym, 50-letnim stażem w strukturach Policji, otrzymał dzisiaj z rąk Komendanta Głównego Policji gen. insp. Jarosława Szymczyka Złotą Odznakę „Zasłużony Policjant”. W uroczystości wziął udział także Zastępca Komendanta Głównego Policji insp. Roman Kuster, Komendant Wojewódzki Policji z siedzibą w Radomiu insp. Waldemar Wołowiec oraz Komendant Miejski Policji w Siedlcach mł. insp. Andrzej Dziewulski.
Z asp. szt. Michałem Strzałkowskim rozmawiała Magdalena Siczek-Zalewska starszy specjalista Wydziału Komunikacji Społecznej KWP zs. w Radomiu.
Materiał pochodzi z 157 numeru “Policyjnego Głosu Mazowsza”
(KWP w Radomiu, foto: Andrzej Chyliński BKS KGP)