Coraz częściej i coraz głośniej o kolejnych budzących emocje interwencjach policji. A to mandat wlepiony właścicielowi samochodu, który przyjechał na ręczną myjnię umyć swoje auto, a to spacerowicz, który wyszedł z domu tylko przejść się po mieście, a nie do pracy lub po niezbędne zakupy. W końcu, to głośna sprawa młodej kobiety z Olsztyna, która jest zawodniczką sztuk walki i wybrała się na trening do pustej sali treningowej. Film z jej budzącego kontrowersje zatrzymania obejrzało już ponad 400 tysięcy osób. Internet jest pełen wylewanych przez internautów żali i hejtu na policję.

— Organy państwa, te wykonawcze, ale również i policja, która zajmuje się teraz egzekwowaniem decyzji administracyjnych związanych ze stanem zagrożenia epidemiologicznego, zawsze działają na zasadzie pewnego uznania — mówi w rozmowie z „Gazetą Olsztyńską” Sławomir Koniuszy, przewodniczący Zarządu Wojewódzkiego NSZZ Policjantów w Olsztynie. — To policjant na miejscu ocenia sytuację i podejmuje stosowną decyzję — podkreśla związkowiec. Szef policyjnych związków zawodowych na Warmii i Mazurach uważa, że policja, mimo nagłaśnianych zastrzeżeń, dobrze wypełnia swoje zadanie w okresie, który jest sprawdzianem dyscypliny, mającej zapewnić zatrzymanie epidemii. Odwołuje się też do sposobu działania sądów i... statystyk. Te, jego zdaniem, pokazują właściwy obraz sytuacji. — Jeśli weźmiemy liczbę przypadków, które w ocenie opinii publicznej były kontrowersyjne i liczbę interwencji, które policja podejmuje każdego dnia, to naprawdę liczba potencjalnych błędów jest niewielka. Właśnie na swojej ocenie polegają przecież sądy, nie tylko policjanci podejmując interwencje i ujawniając wykroczenia czy przestępstwa. Robi to każdy organ, który egzekwuje przepisy — stwierdza Sławomir Koniuszy.

Związkowiec odsyła też krytykujących działania policji do ustawodawcy, który formułuje przepisy. Jednak, jego zdaniem, nie ma przepisów, które nie budzą żadnych wątpliwości przy ich egzekwowaniu. — Są sytuacje, kiedy można mieć wątpliwości. Trzeba pytać ustawodawcę, czy dany przepis mógłby być sformułowany precyzyjniej. Te dylematy pokazują, w jak niełatwej sytuacji są policjanci. I tu polegamy na doświadczeniu, które pozwala policjantom, w ostatecznym zestawianiu, prawidłowo wypełniać swoje obowiązki — mówi przewodniczący ZW NSZZ Policjantów w Olsztynie. Szef policyjnych związków zawodowych w regionie, w rozmowie z „Gazetą Olsztyńską” podkreśla, że to za przyczyną nowoczesnych środków komunikacji, takich jak internet, pojedyncze sprawy, które budzą kontrowersje, nabierają wielkiego rozgłosu. A często na to nie zasługują. W wielu przypadkach są też uproszczone czy wręcz zmanipulowane. Kwestie policyjnych interwencji są mocno nagłaśniane. Stąd powstaje wrażenie, że takich kontrowersyjnych działań jest wiele. Statystycznie nie jest to prawda. Sławomir Koniuszy podkreśla również, że policja nie może powstrzymywać się od działania ze względu na krytykę, czy nieprecyzyjność zapisów prawa.

— Gdyby policja obawiała się hejtu, to musielibyśmy przestać zadziałać. Zamknąć komendy i komisariaty. Odbiór społeczny jest oczywiście dla nas bardzo ważny, bo bez poparcia społecznego policja nie może skutecznie pełnić swoich zadań i nie może normalnie funkcjonować. Jednak dylematy były są i będą — mówi policyjny związkowiec. — My wszyscy na tej zarazie się uczymy. Wszyscy gromadzimy doświadczenie. To dla nas wszystkich nowa sytuacja i nie ma nikogo, czy w policji czy gdzie indziej, kto nie popełnia błędów, ale w naszym działaniu nie ma ich tak wielu, jak chcieliby niektórzy — przekonuje Sławomir Koniuszy.

SK – Gazeta Olsztyńska

Od końca marca obowiązuje art. 65a Kodeksu Wykroczeń, który brzmi: „Kto umyślnie, nie stosując się do wydawanych przez funkcjonariusza Policji lub Straży Granicznej, na podstawie prawa, poleceń określonego zachowania się, uniemożliwia lub istotnie utrudnia wykonanie czynności służbowych, podlega karze aresztu, ograniczenia wolności albo grzywny.”