W Internecie można znaleźć mnóstwo filmików, pokazujących interwencje policji w Stanach Zjednoczonych. Kierowca, mimo wezwania, nie chce wysiąść z samochodu? Nikt się z nim nie patyczkuje - funkcjonariusz nogą wybija boczną szybę w aucie, otwiera drzwi od środka i po chwili delikwent leży już rozciągnięty i skuty na jezdni.

Takie obrazki spotykają się z aplauzem polskich internautów. Gdy po podobne zdecydowane metody sięgają rodzimi stróże prawa, opinie bywają już, delikatnie mówiąc, mocno podzielone.

 Jednak w przypadku incydentu zarejestrowanego telefonem komórkowym w Grudziądzu komentarze są zaskakująco jednomyślne - niemal wszyscy popierają działania policjantów.

Zauważmy na wstępie, że film nie pokazuje przebiegu całego zdarzenia. Widzimy kulminacyjny moment akcji - mężczyznę brutalnie wyciąganego z auta i skuwanego przez mundurowych. Słyszymy - gwałtowną wymianę zdań i lamentującą zza kadru kobietę, autorkę nagrania. Co było wcześniej? Tu oddajmy głos komuś, kto najwyraźniej zna okoliczności sprawy.

"Karyna pojechała na zakupki do Lidla bez prawa jazdy . Przyjechała policja i po kontroli wezwała lawetę, żeby odholować Pani pojazd i chcieli jej wystawić mandat. Jednak Karyna zamiast grzecznie przyjąć mandat i zacząć zabierać rzeczy prywatne z samochodu, zadzwoniła po Sebastiana (Ariela ). Sebek przyjechał, zaczął cwaniakować, wsiadł do samochodu i chciał odjechać. Panowie policjanci z racji tego, że już laweta była w drodze i taka jest procedura, powstrzymali Sebastiana przed ucieczką. Powalili na ziemię i skuli. Pani dostała zamiast mandatu wezwanie do sądu, Seba też, za obrazę funkcjonariusza" - czytamy w pierwszym wpisie pod rzeczonym filmikiem (cytujemy z drobnymi poprawkami językowymi).

Wszystko jasne? Chyba tak, sądząc po następnych komentarzach, nie nadających się niestety do przytoczenia bez narażenia się na zarzut obrazy istot bądź co bądź ludzkich. Warto jednak zwrócić uwagę na trzy aspekty grudziądzkiego incydentu. 

Policjanci, podejmując decyzję o odstawieniu zatrzymanego bmw na parking, opierali się na artykule 130a Prawa o ruchu drogowym, zgodnie z którym "1. Pojazd jest usuwany z drogi na koszt właściciela w przypadku: (...)  kierowania nim przez osobę nieposiadającą uprawnienia do kierowania pojazdami albo której zatrzymano prawo jazdy i nie ma możliwości zabezpieczenia pojazdu poprzez przekazanie go osobie znajdującej się w nim i posiadającej uprawnienie do kierowania tym pojazdem (...)".

Można się zastanawiać, czy nie jest to przepis zbyt surowy. Czy po taki pojazd nie mogłaby zgłosić się (w określonym, krótkim czasie) i go zabrać inna, uprawniona do tego osoba, niekoniecznie znajdująca się w krytycznym momencie w jego wnętrzu? Cóż, na razie jest jak jest, a prawo pozostaje prawem.

Postępowanie policjantów może budzić uznanie, choć z drugiej strony nie jest do końca profesjonalne. W pewnej chwili jeden z funkcjonariuszy traci nerwy i zaczyna zwracać się do Ariela-Sebastiana per ty. Z drugiej strony trudno zachować zimną krew, gdy ktoś nazywa cię bandytą i krzyczy, że go napadłeś.

Wreszcie trzecia uwaga. Otóż nagranie, o którym piszemy, potwierdza znaną przedstawicielom różnych służb regułę, że obecność kobiety (kobiet) często utrudnia interwencję i zaognia sytuację. Karyna histeryzuje, a jej kierowane do Ariela pytania wywołują falę kpin w internetowych komentarzach.

- "Arek, mam dzwonić na policję?! (niby po co, skoro policja jest na miejscu).

- No dzwoń.

Ale jak będę dzwonić, to przestanie się nagrywać".

Bezcenne...  

 

 źródło: poboczem.pl