Poniższy artykuł ujawnia kolejny, może nawet najważniejszy element składający się na przyczyny trwającego protestu policjantów. Bo to nie jedynie niskie uposażenia i brak perspektyw awansu oraz niepewność zaopatrzenia emerytalnego. Jest jeszcze prywatne życie funkcjonariusza, rodzina, ambicje, marzenia…czasami chciałoby się też własne dziecko przeprowadzić przez jezdnię.

– Wie pan, jak to jest po raz kolejny tłumaczyć dziecku, że nie wyjdę z nim na mecz lub do parku? – mówi nam policjant z prewencji z kilkunastoletnim stażem. Prezentujemy prawdziwy obraz pracy w polskiej policji.

Od dwóch dni w całej Polsce trwa protest policji organizowany przez Niezależny Samorządowy Związek Zawodowy Policjantów. Protest, a nie strajk – bo policjantom nie wolno strajkować. Wiadomo, służba nie drużba. Zamiast tego funkcjonariusze korzystają z furtki, jaką daje im prawo, i nie karzą wykroczeń mandatami. Zamiast tego dają pouczenia.

Z policjantami nie jest łatwo porozmawiać. Nie nawykli narzekać na swój los. Ale wszystko ma swoje granice. Teraz czują się postawieni pod ścianą. Rafał Jankowski, szef Niezależnego Samorządowego Związku Zawodowego Policjantów mówił w środę, że funkcjonariusze mają już dość.

Policjanci są obciążeni ponad miarę, bo według oficjalnych danych w całej Polsce nieobsadzonych jest ponad pięć tysięcy wakatów. I będzie ich coraz więcej. W województwie śląskim w pierwszym kwartale tego roku do służby przyjęto 20 policjantów. A z zawodu odeszło ich ponad dziesięć razy tylu!

Policjant, który porozmawiał z nami pod warunkiem zachowania anonimowości, mówi, że te dane go nie dziwią. – W mojej jednostce w ciągu dwóch tygodni odeszło kilkunastu policjantów. Nie na emeryturę. Każdy z nich miał kilka lat służby – mówi.
Nasz rozmówca to oficer prewencji z kilkunastoletnim stażem. Jest to najczęściej spotykana przez nas służba. Do jej zadań należy patrolowanie ulic i podejmowanie interwencji. I pracuje jej się coraz ciężej. – W ostatnich latach dla policji priorytetem jest ruch drogowy. Czyli większość policjantów jest kierowanych do drogówki. Nas ubywa, ale zadań wręcz przeciwnie – tłumaczy nam funkcjonariusz.

Policja jak straż pożarna.

„Od ognia do ognia”Co to oznacza? – Nie patrolujemy już ulic. Zamieniliśmy się w policyjną straż pożarną. Jeździmy od ognia do ognia, od interwencji do interwencji – twierdzi z goryczą.
– Wie pan, jak się pełni służbę z myślą, że w razie zagrożenia nikt ci nie udzieli wsparcia? Dlatego patrol często dwa razy się zastanowi, nim podejmie grubszą interwencję – opowiada.
W dodatku sytuacja z dnia na dzień się nie poprawi. Wyszkolenie policjanta to sześciomiesięczny kurs. Potem jest coś, co policjanci nazywają „obrabianiem”. To często wielomiesięczne przygotowywanie do służby. I coraz częściej zdarza się, że kandydaci na pełnoprawnych „gliniarzy” rezygnują już na którymś z tych etapów.
– W jednej ze szkół policjantów po weekendzie nie wróciło kilkunastu kursantów. Zadzwoniono do nich. Okazało się, że jeden z nich wcześniej pracował w Holandii. Namówił kolegów i wrócili tam razem – opowiada nasz rozmówca.
Według niego tak naprawdę liczba wakatów wynosi od 15 do 20 proc. Bo należałoby do nich zaliczyć właśnie tych, którzy do służby dopiero się przygotowują. Policja desperacko ich potrzebuje. Jeszcze kilka lat temu tak nie było. Kandydatów nie brakowało, bo wobec niepewnego rynku pracy zawód policjanta kojarzył się z solidną i trwałą posadą, a do tego nawet nieźle płatną.

Pozostał tylko prestiż

Czasy się jednak zmieniły. Dziś, jak twierdzą eksperci, mamy rynek pracownika. W dodatku od dziewięciu lat waloryzacja pensji policjantów jest zamrożona. Z pracy w mundurze pozostał tylko prestiż.
A ci, którzy chcą się na nią zdecydować, muszą pamiętać, czym się za to płaci. – Wie pan, jak to jest po raz kolejny tłumaczyć dziecku, że nie wyjdę z nim na mecz lub do parku? – pyta nasz rozmówca. Teoretycznie co trzeci weekend policjant powinien dostać wolną sobotę i niedzielę, lub niedzielę z poniedziałkiem. A za służbę w nocy dwa dni wolnego. Jak jest w rzeczywistości?
– Śmiejemy się, że nasze weekendy to poniedziałek i wtorek – opowiada nasze źródło. – Największe zapotrzebowanie jest na służbę nocną. Ja przychodzę z pracy, dzieci wychodzą do szkoły. I tak się mijamy latami.
Długie weekendy czy święta? Należy zapomnieć. W każdej chwili może zadzwonić telefon z „fabryki”.

Policjanci domagają się podniesienia płac o 650 zł w przyszłym i o 500 zł w następnym roku. Chcą też waloryzacji wynagrodzeń i przywrócenia prawa do emerytury po 15 latach służby. Chcą też powrotu do wypłaty 100 proc. wynagrodzenia w czasie chorobowego oraz płatnych nadgodzin. Rząd przekonuje, że podwyżki już dał, ale funkcjonariusze przekonują, że to fikcja.

Źródło: