Mobbing w komendach policji jest w tej chwili praktycznie nie do udowodnienia. Ale ma się to zmienić m.in. za sprawą męża zaufania. Łódzcy policjanci - jako pierwsi w kraju - wprowadzą reformę antymobbingową.

 

 

O złej atmosferze na komisariatach pisaliśmy w lutym. Związkowcy z łódzkiego zarządu NSZZ Policjantów skarżyli się, że procedury anymobbingowe u nich nie działają.
Krzysztof Balcer, przewodniczący związku, opowiadał m.in. o ciągnącym się już blisko rok postępowaniu, które wyjaśnia, czy naczelnik z komendy w Piotrkowie Trybunalskim mobbingował policjanta. Kiedy rzekomo pokrzywdzony mundurowy poskarżył się na przełożonego, dostał przeniesienie do małego, gminnego komisariatu. To wobec niego wszczęto postępowanie dyscyplinarne, bo... podobno używał wulgaryzmów. Strony nawzajem obrzucają się oskarżeniami, a sprawa najpewniej skończy się w sądzie. Śledztwo wszczęła już Prokuratura Rejonowa w Radomsku.

Takich przypadków jest więcej.

Jak jest teraz?

Mobbingowany policjant zgłasza się do Wydziału Kadr i Szkolenia Komendy Wojewódzkiej Policji w Łodzi. Ta na komisariat wysyła policyjnych psychologów, którzy za pomogą ankiety i rozmów sprawdzają zasadność skargi. Potem wprowadzane są tzw. procedury anymobbingowe, które mają normalizować sytuację. W ciągu ostatnich lat na 23 komendy procedury uruchamiane były tylko dwa razy. Dlaczego tak rzadko? Bo z ankiet psychologów nic nie wynika.

– Pytania są tak sformułowane, żeby nic nie wyszło na jaw. Sugerują, co napisać. Ilość miejsca na udzielenie odpowiedzi była niewielka – relacjonują policjanci.To, że anonimowe ankiety tak rzadko potwierdzają mobbing, nie dziwi dr Agnieszki Mościckiej -Teske, psycholożki i psychoterapeutki z Uniwersytetu SWPS, która od prawie 20 lat bada atmosferę pracy w polskiej policji. – Ankieta nie jest trafionym narzędziem, zwłaszcza na komisariatach, gdzie pracuje mało ludzi. Policjanci są szczególnie uwrażliwieni na brak anonimowości. Boją się, że zostaną rozpoznani po charakterze pisma czy nawet kolorze długopisu. Podczas moich badań mundurowi opowiadali, że musieli wypełniać anonimowe ankiety na sali, na której były kamery. 

Jak będzie?

Związkowcy poruszali ten problem już nie raz. Balcer mówi, że dopiero po artykule "Wyborczej” udało mu się wywalczyć plan naprawczy u komendanta wojewódzkiego insp. Andrzeja Łapińskiego. Komendant powołał zespół, który pracuje nad reformą.

W każdej jednostce ma być powołany „mąż zaufania”. Wyznaczać nie będzie go jednak przełożony, ale cała załoga. Nie będzie angażował się w wyjaśnianie konfliktów, która pojawią się na jego komendzie czy komisariacie. Będzie mógł być oddelegowany tylko do sprawy z innej części województwa.
Balcer ma nadzieję, że przy okazji prac zespołu poruszany będzie też temat dyskryminacji. Związek dostaje ostatnio coraz więcej skarg od policjantek, które twierdzą, że Wydział Kadr niekoniecznie respektuje ich prawo do 2 godzin na karmienie piersią. – Dowództwo problemu nie widzi, bo te panie nie poskarżyły się bezpośrednio do nich. Tak samo jest z mobbingiem. Policja jest tak zhierarchizowaną organizacją, że ludzie boją się, że zgłoszenie sprawy tylko pogorszy ich sytuację. Nie ufają przełożonym.

Problem ogólnokrajowy?Związkowcy uważają, że problem nieefektywnego wykrywania mobbingu dotyczy całej Polski.
– Jeśli reforma wypali, łódzki garnizon będzie prekursorem odnawiania skostniałych zasad. Ale przed nami długa droga – mówi Balcer.Według związkowców uzdrowienie procedur antymobbingowych, a co za tym idzie, atmosfery na komisariatach, jest warunkiem koniecznym, obok podwyżek, do rozwiązania problemów wolnych wakatów w policji. Potwierdza to dr Mościcka-Teske, psycholog i psychoterapeutka z Uniwersytetu SWPS, która od 20 lat bada atmosferę pracy w polskiej policji:
– Jeszcze 20 lat temu głównym zmartwieniem policji był brak odpowiedniego wyposażenia. Potem problemem było to, jak radzić sobie ze stresem. I z tym sobie poradzono. W ostatnich latach największym problemem stały się niuanse w relacjach międzyludzkich, w tym właśnie zjawisko mobbingu.

Źródło