Początek roku, to okazja do różnego rodzaju podsumowań i prezentowania statystyk. A w tym, jak twierdzą policjanci, nasza firma nie ma sobie równych. Znając tę opinię, NSZZ P do swoich statystyk odwołuje się rzadko. Woli działać niż o tym opowiadać lub, co gorsza, rysować jakieś tabelki czy wykresy. Czasy się jednak zmieniły. Gdzieniegdzie pojawiła się konkurencja i jaka by ona nie była, nie powinno się jej lekceważyć, nawet wtedy, kiedy nie robi nic, oprócz krytykowania NSZZ P i prężenia muskułów.

Fakty – faktami, statystyka – statystyką, a ciekawska natura człowieka zawsze parła do zmian chociaż nie zawsze wychodziło to na dobre. W naszej rzeczywistości szyld, pod jakim organizują się nowi aktywiści wcale nie jest nowy a w dodatku przeżera go polityka, ale i tak znajdują się tacy, których pęd ku zmianie pociąga. Skala zjawiska nie jest znacząca i gdyby nie polityka, byłaby zupełnie niezauważalna, ale „staremu” i doświadczonemu Związkowi wypada, by od czasu do czasu sięgać po fakty i po ojcowsku tłumaczyć, że nowe wcale nie oznacza lepsze, a ci co ulegną emocjom mogą się obudzić z ręką w nocniku.    

Przykładów działalności jest tak dużo, że łatwiej byłoby wymienić te, którymi NSZZ P się nie zajmuje, niż te, które realizuje na poszczególnych szczeblach. Dlatego darując sobie pisanie o wszystkim naraz, warto to zrobić na raty, koncentrując się na początek na jednym z ważniejszych zadań, czyli na ochronie prawnej, której oprócz NSZZ P nikt w tej chwili nie zapewnia, i długo jeszcze w tak kompleksowym zakresie nie zapewni.     

Sceptycy zapewne stwierdzą, że ochronę prawną policjanci mają w ustawie o Policji lub w ubezpieczeniach grupowych, więc „nowy” Związek wcale nie musi się na tym koncentrować. W pewnym sensie trudno się z tym nie zgodzić, tyle że z ochroną w ustawie jest trochę tak, jak w jednej z popularnych opinii nt. systemu ochrony zdrowia w Polsce: żeby się leczyć, trzeba mieć zdrowie, i to najlepiej końskie. Czyli, żeby dostać kasę za ochronę prawną, trzeba tę kasę najpierw mieć, a potem spełnić jeszcze szereg wymogów, które trwają tyle, ile niektóre postępowania karne. Takie postępowania w większości przypadków ciągną się latami, i mało komu udaje się dotrwać do końca w szeregach Policji. Pocieszające jest to, że w momencie znalezienia się za burtą, procedura znacząco się uprasza. Wszystko dzięki zasadzie – przestajesz być policjantem, tracisz prawo do pomocy.       

Jak się o tym przekonać? Ustawę o Policji trzeba odpalić w PDF, wpisując do wyszukiwarki „ochrona prawna”. Otworzą się: art. 66 zapewniający o ochronie, jaką Kodeks karny przewiduje dla funkcjonariuszy publicznych; art. 66a, dający prawo do częściowego zwrotu kosztów poniesionych na ochronę prawną w postępowaniu karnym związanym z wykonywaniem czynności służbowych, ale po prawomocnym uniewinnieniu lub stwierdzeniu, że przestępstwo w ogóle nie zaistniało; art. 66b informujący o bezpłatnej ochronie prawnej dla policjantów pokrzywdzonych na skutek naruszenia nietykalności cielesnej, czynnej napaści lub znieważenia podczas i w związku z pełnieniem obowiązków służbowych.  

Najgenialniejszy jest art. 66, bo nie daje absolutnie nic, oprócz tego, co było i jest w Kodeksie karnym. Na tej samej zasadzie można wpisać do ustawy o Policji pół Kodeksu cywilnego i dowolną ustawę chroniącą jakiekolwiek prawa obywatelskie, np. ustawę o ochronie praw konsumenta, wówczas efekt będzie jeszcze lepszy. Art. 66a to ten, który mówi, że jak się sam obronisz, to ci pomogą, ale oczywiście pod warunkiem, że cię wcześniej nie wyrzucą. Najlepsze wrażenie wśród policjantów robi oczywiście art. 66b., gwarantujący bezpłatną ochronę prawną policjantowi pokrzywdzonemu przestępstwem z art. 222, 223 i 226 kk. Problem w tym, że grono entuzjastów może nie wiedzieć, ile wysiłków wymaga wcześniejsze uzyskanie statusu pokrzywdzonego. To właśnie ten etap jest w całym postępowaniu kluczowy, i to z nim wiąże się najwięcej wysiłków wymagających szybkiego i kosztownego wsparcia prawników. Wystarczy sobie uświadomić, ilu policjantów każdego dnia zostaje znieważonych, w ilu przypadkach dochodzi do naruszenia nietykalności cielesnej lub do czynnej napaści i porównać to z liczbą wszczynanych postępowań karnych, gdzie policjanci uzyskują status pokrzywdzonego. Szukając w pamięci przykładów łatwo się przekonać, że system skutecznie i konsekwentnie działa tylko tam, gdzie policjanci otrzymują wsparcie prawne ze strony NSZZ P.

Ktoś, kto do tego tematu zechce podejść uczciwie, nie ulegając przy tym opinii garstki aktywistów przekonanych o sile obietnic bez pokrycia, łatwo się przekona, kto stał za ogromną większością spraw, gdzie za napaść na policjanta zapadały wyroki skazujące a policjanci otrzymywali należne zadośćuczynienie. W garnizonie warmińsko-mazurskim tylko w ciągu minionego roku do grona objętych pomocą prawną ze strony NSZZ P dołączyło 54 policjantów. Oznacza to, że nie było tygodnia, w którym nie przybywałaby nowa sprawa. A koszt nowych spraw, biorąc pod uwagę wyłącznie sumę zagwarantowaną w Regulaminie FOP (bez możliwości rozszerzenia, po którą policjanci sięgają coraz częściej), wyniósł 329 400 zł. W garnizonie praktycznie nie ma zdarzenia, które umknęłoby uwadze NSZZ Policjantów. Za każdą sprawą medialną i niemedialną idzie niezwłoczne wsparcie prawne i związkowe. Od kilku lat w Regulaminie FOP w garnizonie warmińsko-mazurskim funkcjonuje tryb pilny, pozwalający na uruchomienie pomocy niemal w 15 minut. Policjanci otrzymują wsparcie zanim prokuratura czy inne organy zdążą kiwnąć palcem. Adwokaci i pełnomocnicy są przydzielani zanim pojawią się zarzuty. W sprawach, które „pachną” zarzutami policjanci otrzymują wsparcie już jako świadkowie. Dzięki temu udaje się w wielu przypadkach uniknąć tych zarzutów.  

Duża liczba członków oraz skuteczność adwokatów w „odzyskiwaniu” środków angażowanych w koszty pełnomocnictwa i obrony pozwala na utrzymanie składki na bardzo niskim poziomie. W kraju miesięczna składka FOP zaczyna się od kilku złotych. Na Warmii i Mazurach wynosi dwanaście złotych, dzięki czemu zakres pomocy jest wyjątkowo szeroki. Pozwoliło to chociażby na uruchomienie w ostatnim czasie darmowego poradnictwa prawnego. Z takiego wsparcia możne skorzystać każdy członek za pośrednictwem telefonu lub e-maila, bez konieczności wydawania indywidualnej decyzji FOP. W zakres takiego poradnictwa wchodzi również przygotowywanie prostych pism procesowych. Z FOP finansowane są też ważne dla środowiska opinie prawne.

Prawnicy współpracujący od lat z Zarządem Wojewódzkim mają dużą przewagę nad prawnikami nieznającymi policyjnej pragmatyki. Przekłada się to na wysoką skuteczność we wszystkich możliwych postępowaniach. W postępowaniach karnych, dyscyplinarnych, administracyjnych, w sprawach związanych z orzecznictwem medycznym i odszkodowaniami, w sprawach za zakresu prawa pracy i ubezpieczeń czy nawet w postępowaniach o wykroczenia mających związek ze służbą… Mówiąc inaczej, w każdej sprawie obwarowanej jakąkolwiek procedurą policjant może otrzymać wsparcie prawnika, a tam gdzie takiej możliwości nie ma, jego indywidualny interes reprezentują działacze NSZZ P. O skuteczności decydują wiedza, wieloletnie doświadczenie oraz partnerska współpraca z przełożonymi na każdym szczeblu. Tego nie da się przeskoczyć, tego nie da się zastąpić czczym gadaniem i obietnicami bez pokrycia, tego nie da się zaczarować zdjęciem z Przewodniczącym „krajówki” czy dowolnego regionu… O skuteczności NSZZ P mówią fakty, o skuteczności konkurencji – jak na razie – fantazje i hejterska kreatywność.

A z ochroną prawną w programach ubezpieczeniowych? Oceniając to w możliwie najkrótszy sposób, ochrona prawna wpleciona w programy ubezpieczeniowe, które nawiasem mówiąc pozostają w domenie działalności NSZZ Policjantów, nie jest w żadnym stopniu konkurencyjna. Nie należy tej ochrony traktować alternatywnie, tylko komplementarnie. I to zarówno pod względem zakresu ochrony, jak i możliwości jej uzyskania, obwarowanego dość wysokim poziomem uznaniowości. Wertując poszczególne elementy OC zawodowego bądź pakietu obsługi prawnej, przekonujemy się, że ryzyka wymienione w tabelkach brzmią dość atrakcyjnie. Niestety, to przeświadczenie utrzymuje się dopóki, dopóty nie zagłębimy się w ogólne warunki ubezpieczenia. Chcąc się o tym przekonać, warto tam zajrzeć. Materiały dostępne na stronach NSZZ Policjantów. Jest ich dość dużo i są powplatane w szersze segmenty, takie jak ubezpieczenie kosztów ochrony prawnej, ubezpieczenie na wypadek zawieszenia w czynnościach służbowych lub zawieszenia prawa wykonywania zawodu, więc dojście do powyższych wniosków może zająć trochę czasu, ale warto to zrobić zanim podejmie się jakąś błędną decyzję.  

Co do oceny ochrony prawnej oferowanej przez konkurencję można powiedzieć tylko tyle, że nie da się porównać tego co jest z tym, czego nie ma. To znaczy, że siląc się na jakiekolwiek porównania w chwili obecnej, NSZZ P byłby równie nieuczciwy, jak krzykliwi konkurenci.

Sławomir Koniuszy