Sytuacja kadrowa w służbie robi się dramatyczna. Obecnie w policji jest ponad 6 tys. wakatów. Prawie drugie tyle funkcjonariuszy przebywa na L4 lub kwarantannie – informuje portal Onet.pl w artykule zatytułowanym: “Sytuacja kadrowa w policji robi się dramatyczna. W tej chwili ledwo zipią”.

(…) Politycy naciskają, żeby policja działa bardziej zdecydowanie wobec demonstrantów. Policjanci są kierowani do pilnowania obiektów “z uwagi na niedopuszczenie do zakłócania ładu i porządku prawnego, niszczenia czy dewastowania mienia”. Jednocześnie policjanci mają dokładnie określone inne miejsca, które mają w tym czasie patrolować. Większość z tych miejsc w ostatnim czasie znalazła się na trasach marszów protestujących po wyroku Trybunału Konstytucyjnego, który zaostrzył prawo aborcyjne. Każdy z tych protestów był zabezpieczany przez funkcjonariuszy i nie doszło właściwie do poważnych incydentów. W większości pojawiają się tam plakaty czy znicze.

(…) Stałym zadaniem policji jest zapewniać porządek i bezpieczeństwo wszystkim obywatelom. W gestii poszczególnych szefów jednostek jest, jakimi siłami dysponują i których policjantów do konkretnie określonych przez siebie zadań kierują. KGP w to nie ingeruje – W każdym przypadku zagrożenie oceniane jest indywidualnie, aczkolwiek obecnie rzeczywiście pojawia się wiele gróźb oraz wpisów nawołujących do niszczenia mienia kościelnego i przedstawicieli władz państwowych – podkreśla cytowany w artykule rzecznik policji insp. Mariusz Ciarka

Problem w tym, że policjanci w tej chwili ledwo zipią ze względu na zabezpieczanie protestów, kontrolowanie kwarantann i dramatyczną sytuację kadrową.

Sytuacja na ulicach polskich miast robi się coraz bardziej napięta, a policja boryka się z coraz większymi problemami. Teraz ok. 5,5 tys. policjantów przebywa na L4 (m.in. z powodu koronawirusa) oraz na kwarantannie. Do tego funkcjonariuszom dochodzą kolejne obowiązki związane z pandemią. W tej chwili muszą kontrolować ok. 490 tysięcy osób przebywających w całej Polsce na kwarantannie. Ponadto, w policji jest obecnie ponad 6 tys. wakatów.

W dodatku, jak twierdzi Onet, są mocne naciski polityczne na policjantów i ich szefa, gen. Jarosława Szymczyka, by funkcjonariusze zaczęli działać bardziej zdecydowanie.

Ludzi brakuje do tego stopnia, iż w mniejszych miejscowościach protesty zabezpieczają na przykład policjanci z drogówki. Wszyscy funkcjonariusze z prewencji oddelegowani zostali bowiem do pomocy w Warszawie i innych większych miastach.

Generalnie policjanci są wkurzeni, że w dobie pandemii gania się ich do zabezpieczania protestów, budynków publicznych, siedzib partii, domów polityków, a teraz także kościołów. Biorą więc L4, żeby w tym nie uczestniczyć. Bo przecież oni też chcą chronić swoje rodziny przed koronawirusem. Poza tym niektórzy już teraz idą na zwolnienie chorobowe, by nie zostać zmuszonym do ochraniania Marszu Niepodległości w Warszawie, bo przecież wszystko wskazuje na to, że się odbędzie.

Z powodu braków kadrowych w policji rząd rozważa użycie wojska zarówno do zabezpieczenia protestów w sprawie orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego o aborcji, jak i szykującego się marszu narodowców.

Rafał Jankowski

Coraz mocniej poirytowany całą sytuacją jest też Rafał Jankowski, szef policyjnych związków zawodowych. Dzisiaj ostro skrytykował tzw. Straż Narodową, czyli powołaną przez prezesa Stowarzyszenia Marsz Niepodległości Roberta Bąkiewicza i środowisko narodowców organizację, która ma bronić kościołów i katolickiej Polski.

– Od utrzymywania porządku i egzekwowania prawa jest policja. Tworzenie “bojówek” jest niebezpiecznym i nieodpowiedzialnym działaniem – skomentował Rafał Jankowski.

Wcześniej wydał oświadczenie, w którym zaapelował do protestujących, aby nie atakowali policjantów. „Policja musi być apolityczna i neutralna światopoglądowo. I nie może być elementem wykorzystywanym w grze w zależności od potrzeb politycznych poszczególnych grup. Dlatego informuję, policjanci nie są niczyimi wrogami i przeciwnikami” – napisał w oświadczeniu szef policyjnych związków

Czytaj więcej…