Facebookowy kanał "Psy dają głos" skomentował jak sam napisał "wynurzenia członka Stowarzyszenia Generałów - Adama Rapackiego". Byłego z-cy KGP i podsekretarza stanu MSWiA.

Ludziska płakali ze wzruszenia obserwując koszykarski Dream Team na Igrzyskach w Barcelonie. Robili z siebie Bogów ale mało kto zwracał uwagę na to, że gwiazdorzy wystąpili po spełnieniu ich warunku. Nie podlegali jako jedyni kontroli antydopingowej.

Przez lata Lance Armstrong masakrował peleton kolarski by po latach przyznać, że jest produktem przemysłu farmaceutycznego.

Miałem kiedyś kolegę, który ważył 60kg i jego ręce wyglądały jak patyki. Po trzech miesiącach na siłowni zaczął wyglądać jak kark broniący dyskoteki. Do końca utrzymywał, że to wyłącznie zasługa kurczaka i ryżu. Do koksowania przyznał się dopiero lekarzom jak w wieku 30 lat przeszedł zawał.

Ciekawi was dokąd zmierzam?

Otóż takie przemyślenia mnie naszły po przeczytaniu wynurzeń członka Stowarzyszenia Generałów. Pan Rapacki mówi o honorze, etosie, upolitycznieniu...

Najśmieszniejsze jest to, że z wieloma tezami się zgadzam. Problem tkwi w osobie to wypowiadającej. Równie dobrze Kuba Wojewódzki może być twarzą akcji społecznej pt. Żyj Skromnie.

Słowa Pana Generała to szczyt hipokryzji i absolutnego narobienia guano w szeregi zwyczajnych policjantów. My naprawdę Panie Generale patrolując ulice miast, miasteczek i wsi czy przewalając sterty papierów w dochodzeniówkach czy też innych wydziałach nie mamy czasu na politykę. Na politykę, która Pana wyniosła na szczyt.

Mam 44 lata, 14 lat służby. Otaczają mnie ludzie wykształceni, poświęcający się pracy kosztem rodziny czy też własnego zdrowia. Robią wyniki i służą społeczeństwu.

Nigdy jednak nie znaleźli się na orbicie ścieżki do kariery jaka Panu była dana.

Brakuje "boskiego czynnika".

Przeżyłem już kilku Komendantów Głównych, jeszcze więcej Ministrów, kilku Premierów i Prezydentów.

Przez lata szeregowi policjanci nie czuli absolutnie żadnej więzi łączącej górę z dołem. Mieli poczucie totalnego oderwania przełożonych od realiów i problemów szarego krawężnika. Nie na darmo jeden z rzeczników KGP był obiektem drwin i dorobił się ksywki "Pinokio".

A co jest obecnie? Teraz mam przynajmniej wrażenie, że ktoś tam u góry nami się przejmuje. Że przynajmniej stara się stworzyć pozory jedności. Że dostajemy sygnały, iż nie jesteśmy problematycznym dodatkiem do czyjejś kariery.

Oczywiście, że nie ma świata idealnego. Zawsze może być lepiej. Wiele trzeba poprawić. Nie od razu Rzym zbudowano. Zaniedbań w firmie jest sporo ale to m.in Pan jest jednym ogniw aprobujących degrengoladę. Teraz przychodzi z mozołem sprzątać to wszystko.

I jak to w życiu. Czasem robimy krok do przodu, dwa kroki w tył aby potem skoczyć znowu o trzy pola. Ważne, że do przodu i ważne, że coraz bardziej razem.

Panie Generale uprzejmie więc proszę aby swoimi wypowiedziami nie doklejał pan trzeciego paska do lampasów generalskich jakie ozdabiały Pana spodnie.

źródło: facebook