To jest moja odskocznia od pracy, ale również od obowiązków rodzinnych.  Idę na trening, tam się wyżyję, wykrzyczę, wybiegam. Potem jestem spokojniejszy. Później patrzę trochę inaczej na życie, na problemy, po prostu widzę je z innej perspektywy. Schodzi ze mnie stres. Polecam wszystkim uprawianie sportu, to piękna rzecz”-  powiedział  mł. asp. Andrzej  Mankow dzielnicowy z Olsztyna,  który od wielu lat z sukcesami na poziomie mistrzostw Polski  uprawia siatkówkę plażową i halową.

W rozmowie z Bożeną Przyborowską opowiada o tym, jak udaje mu się łączyć życie zawodowe i rodzinne z uprawianiem tego sportu oraz czym jest dla niego możliwość grania w piłkę siatkową? 

- Ostatnio, wraz z żołnierzem Jednostki Wojskowej XI Pułku Artylerii w Węgorzewie zajęliście III miejsce na Mistrzostwach Polski Policji w siatkówce Plażowej, które w dniach 12-15 czerwca odbyły się w Dąbrowe Górniczej. W ubiegłorocznych mistrzostwach też zajęliście miejsce na podium. Pasmo sukcesów! - W ubiegłym roku również graliśmy wspólnie, ale w Mistrzostwach Polski Służb Mundurowych w  Przemyślu, na których zdobyliśmy Wicemistrzostwo Polski.  - Piłka siatkowa, plażowa, to nie jest pasja realizowana od wczoraj. 

-  Ten sport trenuję od kilkunastu lat. Z roku na rok zdobywam coraz więcej sukcesów.   - A  w szkole  interesował się Pan siatkówką? - Do 24 roku życia grałem w piłkę nożną! Później mój przyjaciel zabrał mnie na jeden z turniejów piłki siatkowej. On trenował w AZS Olsztyn, a ja jeszcze wtedy nie potrafiłem za bardzo grać w piłkę siatkową, ale bardzo mi się to spodobało. Od wtedy zacząłem bardzo intensywnie trenować.   Na początku trenowałem sam, łapałem się do drużyn amatorskich, które grają na naprawdę dobrym poziomie. Z nimi chodziłem na treningi i sukcesywnie podnosiłem swoje umiejętności. I nadal to robię.  - Ćwiczy Pan codziennie? Jak dba Pan o kondycję, która w uprawianiu siatkówki plażowej jest niezbędna? - Dobrze by było, gdyby można codziennie wykonywać taki trening, ale wiadomo - są też inne obowiązki, jest rodzina, praca, w której są również służby popołudniowe, weekendowe. Trenuję więc wtedy, kiedy mam taką możliwość.  Korzystam z każdej formy uprawiania sportu, czy poprzez bieganie, czy trening siłowy na siłowni. Trzeba utrzymywać dobrą kondycję fizyczną i psychiczną, żeby uprawiać siatkówkę, a tym bardziej siatkówkę plażową, gdzie biega się po piasku. Jest to wysiłkowy sport. Trzeba o tę tężyznę fizyczną bardzo dbać.  

- Podejmując się tej aktywności fizycznej zweryfikował Pan również swój sposób odżywiania? - W tym sporcie nie można mieć dużych gabarytów, trzeba uważać na to, co się je. Chociaż muszę przyznać, że ja jestem wielkim łasuchem. Ale przez to, że mam tak dużo tej aktywności fizycznej, to waga mi nie rośnie (śmiech).  Ale trzeba uważać z jedzeniem, bo w tym sporcie trzeba być osobą szczupłą i wysportowaną.  Specjalnej diety nie stosuje, ale staram się uważać na to, co jem, aby były to produkty wartościowe.  - Pytam o to dlatego, że jeden z policjantów, który jest świetnym siatkarzem, i z Panem osiągał sukcesy w różnych turniejach i zawodach, świadomie nie je w ogóle produktów mącznych. - A tak, znam takiego policjanta (śmiech)… On ma chyba większą siłę do tego, aby unikać takich produktów.  Ja mam jej troszkę mniej (śmiech).  Sprawa diety jest bardzo indywidualną kwestią. Zależy miedzy innymi od tego, jak kto sobie ułoży trening. Ale generalnie, aby uprawiać ten sport trzeba zwracać uwagę na to, co, i w jakich ilościach się je.  - Czy na obecnym etapie mam Pan swojego trenera? - Nie, próbuję się sam udoskonalać poprzez treningi, które robimy również z innymi chłopakami. Każdy coś do tego treningu wnosi, jakieś swoje uwagi. Procentuje tu nasze wieloletnie doświadczenie, z którego wszyscy korzystamy.  

- Wiem, że brał Pan również udział w turniejach, które odbywały się nocą. - Turnieje siatkówki halowej na ogół odbywają w ciągu dnia. Przy siatkówce plażowej organizowane są również turnieje nocne. Jak człowiek ma pasję, to chce się sprawdzić również w innych, trudniejszych warunkach.  -  Z kim Pan gra na turniejach? Pana partnerami są również osoby z Policji? - Bywa to różnie. W rozgrywkach służb mundurowych próbuję dobrać policjanta, ale muszę powiedzieć, że jeśli chodzi o siatkówkę plażową, to jest mało osób w Policji, które uprawiają ten sport na poziomie mistrzostw Polski.  Szukam więc w innych służbach mundurowych.  Żeby móc odnieść sukces na przykład na Mistrzostwach Polski w Pilce plażowej każdy zawodnik musi być na jak najwyższym poziomie.  

- Ze sportem zawsze wiążą się wydatki. Można również powiedzieć - inwestycje-, które jednak kosztują.  Słyszałam, że pomaga Panu Zarząd Wojewódzki NSZZ Policjantów w Olsztynie, to prawda? - Tak! Bez ich pomocy nie mógłbym brać udziału w niektórych imprezach typu mistrzostw Polski.  Jesteśmy bardzo wdzięczni związkom za to, że nas tak wspomagają w tym, abyśmy brali udział w zawodach i reprezentowali garnizon warmińsko-mazurski.  - A jak się ta współpraca ze związkami rozpoczęła? - Wiedzieliśmy, że związki zawodowe pomagają niektórym drużynom, generalnie sportowcom, którzy osiągają sukcesy i godnie reprezentują policję Warmii i Mazur na arenie krajowej i międzynarodowej. Zwróciliśmy się do związków zawodowych o dofinansowanie naszych rozgrywek.  Spotkaliśmy się z miłym oddźwiękiem.  Od pewnego czasu związki wspierają nas finansowo.  Widzą, że są efekty naszych zmagań sportowych.  W ostatnich latach mamy dobre wyniki sportowe i zdobywamy tytuły na Mistrzostwach Polski.   Związki wspierają finansowo nasze wyjazdy i uczestnictwo w tych sportowych zmaganiach. Jesteśmy z tego powodu bardzo zadowoleni.  - Jakie sukcesy z ostatniego czasu Pana najbardziej cieszyły? Satysfakcjonowały?  

Cieszy każdy medal zdobyty na Mistrzostwach Polski. Jeszcze nie byliśmy na żadnych mistrzostwach rangi Europy, ale możliwe, że to się w przyszłości zmieni i będziemy reprezentować tam naszą warmińsko-mazurską Policję.  - Siatkówka plażowa to bardzo widowiskowy sport - Widowiskowy, a przy tym bardzo trudny sport.  Siatkówka plażowa trochę się różni od siatkówki halowej. Tam jest kilku zawodników na boisku, a w plażowej tylko dwóch. Te boiska są tylko o metr krótsze, tak że trzeba włożyć dużo wysiłku w trakcie gry. Trzeba też mieć dobą technikę, umiejętności, żeby wykonywać pewne elementy.  Obserwuję, że z roku na rok jest coraz więcej zwolenników tej dyscypliny.  - A graliście już przed olsztyńska publicznością? - Brałem udział w Mistrzostwach Olsztyna w siatkówce plażowej - raz je wygrałem, a raz zdobyłem wicemistrzostwo.  - Pytam dlatego, że jest Pan dzielnicowym, i jestem ciekawa, czy zdarzyło się, że w czasie wykonywania obowiązków służbowych,   ktoś rozpoznał Pana jako siatkarza? - A tak! To jest dosyć częste, że osoby rozpoznają mnie.  Ci, którzy uprawiają ten sport wiedzą, gdzie pracuję, że jestem policjantem. Zawsze spotykam się z bardzo miłym odzewem. A w moim rejonie służbowym również często zdarza się, że ktoś rozpoznaje we mnie osobę, która gra w piłkę plażową. Myślę, że to dobrze, bo jako sportowcy pokazujemy, że nie tylko dbamy o bezpieczeństwo, ale mamy również swoje pasje i realizujemy je na wysokim poziomie. Poprzez sport pokazujemy społeczeństwu, że jesteśmy dobrze wyszkoleni, sprawni, że można nam zaufać. 

- Rodzina wspiera Pana  pasje?  - Rodzina dopinguje, wspiera. Czasami nie jest to proste.   Mamy czteroletnie dziecko.  Jak jest wyjazd kilkudniowy, tak jak ostatnio na cztery dni, to żona zostaje sama i musi sobie poradzić ze wszystkimi obowiązkami. Ale ona rozumie, wie, że piłka siatkowa to moja pasja, że w tym się spełniam. Podziela to, i mnie wspiera.  - Uprzedził Pan trochę moje pytanie, bo właśnie chciałam spytać, co Panu to uprawnianie sportu daje? - To jest moja odskocznia od pracy, ale również od obowiązków rodzinnych.  Idę na trening, tam się wyżyję, wykrzyczę, wybiegam. Potem jestem spokojniejszy. Później patrzę trochę inaczej na życie, na problemy, po prostu widzę je z innej perspektywy. Schodzi ze mnie stres. Polecam wszystkim uprawianie sportu, to piękna rzecz!   - Tego stresu w służbie, będąc dzielnicowym dużego rejonu, ma Pan dużo na co dzień? - Stresu jest dużo, tak jak w każdym innym pionie.  Jestem dzielnicowym osiedla Mleczne i części Podgrodzia. Na jednego policjanta przypada około 5 tysięcy osób.  Każdy  z nich ma swoje problemy, i każdy uważa, że jego problemy są najważniejsze. I tak rzeczywiście jest z perspektywy każdego zainteresowanego. Ale dzielnicowy jest jeden, i to on musi te problemy rozwiązywać.   

- Jak wygląda Pana codzienna praca? - Zakres obowiązków jest bardzo duży. Przyjmujemy petentów, robimy czynność dla innych jednostek, robimy obchód po rejonie, spotykamy się z mieszkańcami rejonu, rozmawiamy o ich problemach, mamy imprezy masowe, dyżury wykroczeniowe. Dzielnicowy nie może się nudzić (śmiech). Zawsze jest coś do zrobienia.  - Po tak ciężkim dniu, jest jeszcze chęć, aby po zakończonej pracy iść na trening? - Tak naprawdę to się czeka na te treningi, na te mecze, na te wyjazdy, na te imprezy mistrzowskie.   Już dzień wcześniej umawiam się na granie, a potem czekam, czy wszystko jest dopięte na ten przysłowiowy „ostatni guzik”. W przypadku siatkówki plażowej czasami pogoda pokrzyżuje plany, a jak tak się stanie, to człowiek czuje rozczarowanie, jest trochę zły, bo chciało się iść i porobić coś, co się kocha.  - A co przed Panem. Jakie wyzwania? Udział w zawodach rangi międzynarodowej? - Mam taki pomysł!  W tym roku mamy jeszcze  różne imprezy mistrzowskie – w sierpniu są Mistrzostwa Polski Służb Mundurowych w Przemyślu; we wrześniu mamy Mistrzostwa Polski w Piłce Halowej. Jeszcze jest kilka docelowych imprez, ale w następnym roku chcielibyśmy wyjechać zagranicę i powalczyć z drużynami innych krajów.  

- Czego Panu życzę

Rozmawiała Bożena Przyborowska /INFORMATOR/

Źródło: