W 2018 roku związek zawodowy policjantów będzie świętował swoje stulecie. Z dzisiejszej perspektywy, mając w pamięci dramatyczne wydarzenia towarzyszące reanimacji ruchu związkowego w 1981 i 1989 roku, wydaje się zdumiewające, z jaką odwagą i wyobraźnią podejmowano działania na rzecz powołania związku zawodowego w Policji w 1918 r.

Ledwie trzy dni minęły od odrodzenia państwa polskiego, gdy w warszawskim komisariacie grupa milicjantów postanowiła o utworzeniu związku zawodowego. 29 listopada 1918 r. zebrani w Komendzie Milicji Miejskiej reprezentowali już wszystkie warszawskie jednostki, dwa tygodnie później gotowy był już statut i lista najważniejszych postulatów. St. przodownik Jan Misiewicz przedłożył je ówczesnemu ministrowi spraw wewnętrznych.

    Związek nie miał celów politycznych ani ambicji wykraczania poza własne środowisko, koncentrował się niemal wyłącznie na problemach organizacyjnych i socjalnych: dążył do zapewnienia milicjantom godziwych warunków służby, godnego statusu życia zawodowego i osobistego. Podkreślał także potrzebę solidarności branżowej, podnoszenia poziomu wiedzy i kultury osobistej funkcjonariuszy na każdym poziomie organizacyjnym. Już wtedy dostrzegał problem nieprawidłowości, czy wręcz niesprawiedliwości przy ocenianiu i opiniowaniu podwładnych, krzewiący się nepotyzm i protekcjonizm przy awansowaniu na wyższe stopnie i mianowaniu na stanowiska służbowe.

   Pomimo ewidentnie samoograniczającej się w swych żądaniach organizacji, ruch związkowy milicjantów od samego początku traktowany był nieufnie przez władze resortowe, a także samorządowe. Podejmowano przeciwdziałania rozszerzaniu się „zarazy związkowej”, a okazją do rozprawienia się z liderami związkowymi było utworzenie w miejsce rozproszonej dotąd struktury organizacyjnej jednolitej Policji Komunalnej /styczeń 1919 r./. Nowy nabór, komisje weryfikacyjne skutecznie paraliżowały działania organizacyjne. Proponowano już wtedy, jak kilkadziesiąt lat później, jakieś inne formy organizacyjne w postaci stowarzyszenia samopomocowego, czy kół koleżeńskich. Związkowcy na łamach tygodnika „Milicjant” próbowali przekonywać do swoich intencji i działań, które miały sprzyjać utrwalaniu wizerunku organizacji odpowiedzialnej i świadomej swojej roli w odradzającym się państwie, a mimo to nie znaleźli zrozumienia w samym ministerstwie spraw wewnętrznych ani wsparcia z zewnątrz. 6 lipca 1919 r. tygodnik „Milicjant” ukazał się po raz ostatni, a 24 lipca wraz z utworzeniem jednolitej, scentralizowanej struktury Policji Państwowej, związek zawodowy zakończył swoją działalność. II Rzeczpospolita nie widziała potrzeby choćby najmniejszej formy samoorganizacji policjantów; chciała mieć służby karne i zdyscyplinowane – najlepiej wiedziała, jakie potrzeby mają funkcjonariusze i jak je zaspokoić.

W 2018 roku związek zawodowy policjantów będzie świętował swoje stulecie. Z dzisiejszej perspektywy, mając w pamięci dramatyczne wydarzenia towarzyszące reanimacji ruchu związkowego w 1981 i 1989 roku, wydaje się zdumiewające, z jaką odwagą i wyobraźnią podejmowano działania na rzecz powołania związku zawodowego w Policji w 1918 r.

Ledwie trzy dni minęły od odrodzenia państwa polskiego, gdy w warszawskim komisariacie grupa milicjantów postanowiła o utworzeniu związku zawodowego. 29 listopada 1918 r. zebrani w Komendzie Milicji Miejskiej reprezentowali już wszystkie warszawskie jednostki, dwa tygodnie później gotowy był już statut i lista najważniejszych postulatów. St. przodownik Jan Misiewicz przedłożył je ówczesnemu ministrowi spraw wewnętrznych.

    Związek nie miał celów politycznych ani ambicji wykraczania poza własne środowisko, koncentrował się niemal wyłącznie na problemach organizacyjnych i socjalnych: dążył do zapewnienia milicjantom godziwych warunków służby, godnego statusu życia zawodowego i osobistego. Podkreślał także potrzebę solidarności branżowej, podnoszenia poziomu wiedzy i kultury osobistej funkcjonariuszy na każdym poziomie organizacyjnym. Już wtedy dostrzegał problem nieprawidłowości, czy wręcz niesprawiedliwości przy ocenianiu i opiniowaniu podwładnych, krzewiący się nepotyzm i protekcjonizm przy awansowaniu na wyższe stopnie i mianowaniu na stanowiska służbowe.

   Pomimo ewidentnie samoograniczającej się w swych żądaniach organizacji, ruch związkowy milicjantów od samego początku traktowany był nieufnie przez władze resortowe, a także samorządowe. Podejmowano przeciwdziałania rozszerzaniu się „zarazy związkowej”, a okazją do rozprawienia się z liderami związkowymi było utworzenie w miejsce rozproszonej dotąd struktury organizacyjnej jednolitej Policji Komunalnej /styczeń 1919 r./. Nowy nabór, komisje weryfikacyjne skutecznie paraliżowały działania organizacyjne. Proponowano już wtedy, jak kilkadziesiąt lat później, jakieś inne formy organizacyjne w postaci stowarzyszenia samopomocowego, czy kół koleżeńskich. Związkowcy na łamach tygodnika „Milicjant” próbowali przekonywać do swoich intencji i działań, które miały sprzyjać utrwalaniu wizerunku organizacji odpowiedzialnej i świadomej swojej roli w odradzającym się państwie, a mimo to nie znaleźli zrozumienia w samym ministerstwie spraw wewnętrznych ani wsparcia z zewnątrz. 6 lipca 1919 r. tygodnik „Milicjant” ukazał się po raz ostatni, a 24 lipca wraz z utworzeniem jednolitej, scentralizowanej struktury Policji Państwowej, związek zawodowy zakończył swoją działalność. II Rzeczpospolita nie widziała potrzeby choćby najmniejszej formy samoorganizacji policjantów; chciała mieć służby karne i zdyscyplinowane – najlepiej wiedziała, jakie potrzeby mają funkcjonariusze i jak je zaspokoić.

Historia kołem się toczy

Historia kołem się toczy

   Gdy 62 lata później, w innych warunkach ustrojowych, milicjanci ludowego państwa podjęli próbę utworzenia związku zawodowego, znów nie tylko nie znaleźli zrozumienia w samym resorcie spraw wewnętrznych, ale także żadnego wsparcia ze strony władz państwowych. Mieli znacznie mniej szczęścia aniżeli ich poprzednicy, bowiem zostali brutalnie spacyfikowani a liderzy związkowi wyrzuceni ze służby. Ta historia jednak, choćby na kontekst polityczny i żywą wciąż pamięć, bo uczestnicy wydarzeń z 1981 r. są wciąż obecni wśród nas, uczestniczą z różnym skutkiem w życiu publicznym, zasługuje na przypomnienie.

   Mimo upływu lat Polacy wciąż żyją wspomnieniem „Solidarności” z lat 1980-1981. Ten gigantyczny wówczas ruch społeczny rozbudził nadzieje na przezwyciężenie marazmu w państwie, poprawę warunków pracy i życia milionów obywateli, przede wszystkim na współudział w decydowaniu o losach kraju. Niewątpliwie pojawiały się ambicje polityczne, ale dominowało poczucie realizmu i przekonanie o osiąganiu celów w sposób nierewolucyjny. W takim kontekście zrodziła się wśród funkcjonariuszy Milicji Obywatelskiej myśl o włączeniu się w nurt przemian, a jej głównym przejawem było upomnienie się o godność i poszanowanie praw milicjantów, dążenie do poprawy warunków służby i życia osobistego każdego z nich i ich rodzin. Za najwłaściwszą drogę realizacji swych postulatów uznali utworzenie związku zawodowego.

   Do dziś toczą się spory, komu przyznać pierwszeństwo – czy to z Krościenka-Szczawnicy wyszedł pierwszy sygnał, czy jednostek z Pomorza, czy z południa Polski, czy może z samego centrum kraju. To ważne dla skrupulatnych historyków i żałować należy, że do dziś historia tego czasu w jakiejś poważnej monografii się nie zmaterializowała. Niezależnie od nasilających się dyskusji już jesienią 1980 r. na forum organizacji partyjnych, detonatorem wydarzeń, które poruszyły funkcjonariuszy były wydarzenia w Otwocku. Tłum oblegający przez wiele godzin posterunek na dworcu kolejowym uniemożliwiał wyjście milicjantom, a kiedy doszło do podpalenia budynku ich życie znalazło się w śmiertelnym niebezpieczeństwie. Pomoc nadeszła z najmniej spodziewanej strony, z opozycji i osobiście ówczesnego wroga nr 1 władzy – Adama Michnika. Tłum odstąpił, milicjanci zostali uwolnieni. To wydarzenie spowodowało, że milicjanci w całej Polsce po raz pierwszy poczuli się fizycznie zagrożeni.  

   W chwilę potem, 1 maja 1981 r. w Szopienicach aresztowano dzielnicowego. Zarzucono mu niedopełnienie obowiązków służbowych, w wyniku czego w areszcie zmarł zatrzymany, awanturujący się wcześniej górnik. W opinii milicjantów st. sierż. H. Sepielak nie był winien i stał się obiektem nagonki nie tylko na niego, ale na całą formację, tymczasem ku zaskoczeniu funkcjonariuszy władze resortu „ugięły się” i nie wykazywały woli przeciwstawienia się fali narastającej krytyki pod ich adresem. Do komisariatu przyjechał zastępca komendanta głównego MO i komendant wojewódzki w Katowicach, ale do zażegnania incydentu nie doszło, natomiast gen. J. Beim otrzymał listę 17. postulatów, wśród których na pozycji 11. znalazło się sformułowanie: „Zastrzegamy prawo do utworzenia związku zawodowego funkcjonariuszy”. Zagrożono strajkiem okupacyjnym, rozstukały się dalekopisy, wrzenie ogarnęło wszystkie jednostki MO w Polsce.

   25 maja w komendzie dzielnicowej w Nowej Hucie zawiązał się Tymczasowy Komitet Założycielski Związku Zawodowego Funkcjonariuszy MO województwa krakowskiego, którego liderzy mieli odegrać jedną z najważniejszych ról w kształtującym się ruchu związkowym. Następnego dnia komitet założycielski powstał w Batalionie Pogotowia Komendy Stołecznej MO i to Warszawa stała się centrum nadchodzących wydarzeń.

   1 czerwca 1981 r. ponad stu przedstawicieli jednostek zgromadziło się w Katowicach, około tysiąca funkcjonariuszy zjechało na ul. Stalingradzką w Warszawie. Zaczęli tworzyć historię – I Zjazd otworzył Ireneusz Sierański, zaraz potem zdecydowano o utworzeniu Komitetu Założycielskiego Związku Zawodowego Funkcjonariuszy MO o zasięgu ogólnokrajowym. W skład Prezydium weszli przedstawiciele 35. delegacji wojewódzkich oraz przybyli z Katowic delegaci, funkcję przewodniczącego powierzono porucznikowi Wiktorowi Mikusińskiemu z Warszawy, jego zastępcami zostali Kazimierz Kolinka z Łodzi i Edward Szybka z Krakowa.

   Efektem I Zjazdu było przyjęcie statutu, który ostatecznie 10 czerwca złożono w sądzie wojewódzkim, a także wniosku o uwzględnienie faktu powstania związku w MO w tworzonej w Sejmie ustawie o związkach zawodowych. Bez wątpienia najważniejszym rezultatem było podjęcie rozmów z kierownictwem MSW jeszcze w nocy z 1. na 2. czerwca, a w konsekwencji ustalenie spotkania z tzw. komisją Kiszczaka (przyszłym wówczas ministrem spraw wewnętrznych) i prowadzenie dialogu merytorycznego nt. problemów wniesionych przez liderów związku zawodowego.

   Rozmowy toczyły się w siedzibie wojskowej służbie wewnętrznej, co samo w sobie nie tworzyło komfortowej sytuacji dla strony związkowej. Kluczowy dla przyszłości okazał się protokół ustaleń z rozmów przeprowadzonych w dniach 2 i 5 czerwca, a w nim stwierdzenie, że „W organach MO i SB nie mogą być tworzone związki zawodowe...”, a także, że „zostaną powołane w tym resorcie organy przedstawicielskie, których nazwa zostanie ostatecznie ustalona w dokumentach powołujących te organy”. Pod protokołem widnieją podpisy przewodniczących delegacji, wśród nich Czesława Kiszczaka Wiktora Mikusinskiego.

   Dla niektórych to była „klęska”, dla wielu „zdrada”. To drugie funkcjonuje do dzisiaj i dzieli nie tylko byłych milicjantów, ale najbardziej samych uczestników tych rozmów. Określenie tych ustaleń mianem „kompromisu”, jak podkreśla konsekwentnie do dzisiaj jeden z głównych uczestników rozmów, spotyka się ze sprzeciwem większość pozostałych sygnatariuszy. Racjonalne wydaje się przyjęcie tezy, że była to ze strony związkowej próba ratowania dialogu, ale też samych siebie przed konsekwencjami służbowymi, które wydawały się już nie do uniknięcia. Ostatecznie o dalszym losie podpisanego porozumienia i dalszego dialogu z komisją rządową miały zadecydować władze Związku Zawodowego Funkcjonariuszy MO.

   Trudno jednoznacznie stwierdzić, na ile związkowcy zdawali sobie sprawę, co w tym czasie robiło kierownictwo MSW i KG MO, w każdym razie już od 28 maja konsultowało z wojewódzkimi jednostkami MO projekt rad milicyjnych, słało do komendantów ponaglenia w sprawie wzmożenia presji na podległych funkcjonariuszy dla poparcia tego projektu. Nie ulega też wątpliwości, w świetle poznanych w latach późniejszych dokumentów, że kierownictwo MSW niemal od początku zdeterminowane było do uśmierzenia „buntu” za wszelką cenę. I tak się stało.

   Na dzień 9. czerwca 1981 r., w którym miała się odbyć druga część zjazdu, zarządzony został stan podwyższonej gotowości, delegatom utrudniano opuszczenie jednostek i dostanie się na ul. Stalingradzką (tego dnia Batalion Patrolowy został rozwiązany). Efekt był łatwy do przewidzenia, gdy jedni byli nieprzejednani i parli do konfrontacji, inni rejterowali, wśród nich dotychczasowy przewodniczący Wiktor Mikusiński. Nowym przewodniczącym został Ireneusz Sierański (szerzej. P. Ostaszewski w:  www.gazeta.policja.pl. Ostatecznie decyzja o strajku generalnym została zaniechana. Rozjeżdżający się do swoich siedzib delegaci w większości mieli świadomość przegranej „sprawy”. Jeszcze w czerwcu na polecenie centrali MSW komendanci wojewódzcy MO rozpoczęli rozmowy z najaktywniejszymi związkowcami, w rezultacie blisko stu zostało zwolnionych, wielu podpisało „lojalki”, pozostali w służbie funkcjonariusze zaniechali jakiejkolwiek działalności.

   25 września 1981 r. odbył się ostatni akord związkowego działania, tego dnia sąd wojewódzki miał zdecydować o rejestracji ZZ FMO. W obecności kilkudziesięciu byłych milicjantów (porucznik K. Kolinka w mundurze) sąd postanowił o zawieszeniu postępowania rejestracyjnego do czasu wyjaśnienia wątpliwości prawnych. Związkowi liderzy udali się do pobliskiej Hali Gwardii, którą – po pertraktacjach z dowódcą ZOMO – ostatecznie opuścili i udali się do warszawskiej siedziby „Solidarności”.

   Zwolnieni działacze związkowi nie rezygnowali, uzyskali wsparcie „Solidarności”, złożyli wieniec pod pomnikiem Poległych Stoczniowców, podczas I Zjazdu w hali Olivii owacyjnie przyjęto wystąpienie jednego z liderów b. Związku Zawodowego Funkcjonariuszy MO Zbigniewa Żmudziaka, spotykano się z Lechem Wałęsą i innymi działaczami. Uczestnicząc w obradach Krajowej Komisji Wykonawczej „Solidarności” (11 – 12 grudnia 1981 r.) mieli poczucie silnego poparcia i identyfikacji z ogromnym ruchem społecznym, część z nich udała się do stoczni szczecińskiej, gdzie wsparła protestem głodowym strajk stoczniowców. Do legendy przeszedł Julian Sekuła, który stając odważnie naprzeciw jednostkom ZOMO, mającym zgodnie z rozkazami Wojskowej Rady Ocalenia Narodowego spacyfikować stocznię, i przedstawiając się jako były milicjant i związkowiec zapobiegł rozlewowi krwi.

   W stanie wojennym internowano ok. 30. funkcjonariuszy, kilku skazano za działalność, a innych szykanowano i utrudniano życie. Niektórzy zdecydowali się na opuszczenie kraju. Tak zakończył się najbardziej heroiczny zryw milicjantów. Wydawało się wtedy, że dramaty, jakich doświadczyli związkowcy, na lata złamią ducha, a myśl o związkach zawodowych już się nie odrodzi.

  Po spacyfikowaniu ruchu związkowego, kierownictwo resortu spraw wewnętrznych powołało Służbę Polityczno-Wychowawczą, której powierzono troskę o właściwy poziom moralno-etyczny funkcjonariuszy. W ramach tej troski postanowiono zrealizować projekt rad milicyjnych z maja 1981 r. Ponieważ intensywna praca wychowawcza spowodowała, iż funkcjonariusze bez szemrania przyjęli ów pomysł, uchwałą Rady Ministrów wprowadzono Rady Funkcjonariuszy. Kierownictwa służbowe i partyjne każdego szczebla organizacyjnego prześcigały się wręcz w tworzeniu w swoich jednostkach tychże rad. Nad wszystkim czuwał pełnomocnik ministra ds. rad funkcjonariuszy. Pierwsze powstały już w grudniu 1981 r.

   Po blisko 10. latach niejeden dworował sobie z tego resortowego „podarunku”, ale zdecydowana większość ówczesnych funkcjonariuszy doceniła działalność rad. To prawda, zajmowały się głównie sprawami socjalnymi, organizacją wypoczynku dla dzieci i młodzieży, a nawet zaopatrzeniem funkcjonariuszy w deficytowe artykuły pierwszej potrzeby, ale pomysłowość, energia i swego rodzaju tupet wielu działaczy w zaspokajaniu potrzeb zyskiwał im poklask i uznanie. Z czasem także respekt ze strony kierownictwa służbowego.

    Szczególnie dynamiczna działalność cechowała radę w MSW, która zyskawszy zaufanie i poparcie ministra Kiszczaka skutecznie zmuszała służby logistyczne do działania na rzecz poprawy warunków pracy, zdrowia i wypoczynku funkcjonariuszy. Podobnie było w jednostkach terenowych. Gdy przyszedł pamiętny rok 1989, a potem następny, większość związkowców szczyciła się stażem i doświadczeniem wyniesionym z rad funkcjonariuszy. Gdy w styczniu 1990 r. w Kiekrzu decydowano, którzy delegaci z jednostek mają prawo uczestniczyć w I krajowym zjeździe związku zawodowego policjantów, przewodnicząca rad funkcjonariuszy z MSW taki mandat otrzymała (odmówiła jednak jego przyjęcia na znak solidarności z tymi, którzy tego „przywileju” nie otrzymali). Po latach pierwszy w nowej rzeczywistości politycznej Komendant Główny Policji Leszek Lamparski napisał w swej książce „Policja bez tajemnic”: - Kiedy opadły emocje, kiedy można już oceniać niektórych liderów związkowych za to co zrobili dla ludzi i za to, ile skorzystali sami pnąc się po grzbietach wyborców, znalazłoby się i kilka ciepłych słów pod adresem starych rad...

NSZZ P - Związek Zawodowy Policjantów

NSZZ P - Związek Zawodowy Policjantów 

.. Kiedy we wrześniu 1988 r. szef MSW generał Czesław Kiszczak rozpoczyna dialog z przedstawicielami opozycji, na początku lutego następnego roku zaczynają się obrady okrągłego stołu , podległa mu służba polityczno-wychowawcza alarmuje, że wśród milicjantów zaczyna wrzeć: „Wyczuwa się dezorientację, bo z jednej strony szef resortu, który brutalnie zwalczał opozycję teraz prowadzi z nią dialog, z drugiej wyraźnie traci zainteresowanie sprawami resortu...”.

   Pierwszy impuls przychodzi z zewnątrz, konkretnie ze strony byłego działacza związkowego zwolnionego w 1981 r. ze służby. st.sierż. Jan Jabłoński na łamach prasy przypomina dzieje spacyfikowanego związku i wzywa do jego reaktywowania, wokół niego organizuje się grupa byłych milicjantów. Drugi impuls – z samej milicji, i znów, jak w 1981 r. ze Śląska. 7 września 1989 r. zastępca komendanta miejskiego urzędu spraw wewnętrznych w Piekarach Śląskichu Roman Hula i 53. milicjantów śle list do desygnowanego na premiera Tadeusza Mazowieckiego. Z wyrazami poparcia i deklaracją lojalności wobec pierwszego demokratycznie wybranego szefa rządu. I 14. postulatów: odpolitycznienie MO, oddzielenie od SB, likwidacja pionu polityczno-wychowawczego i poprawa warunków służby i spraw socjalnych. Kilkudziesięciu funkcjonariuszy składa legitymacje partyjne. Interwencja komendanta głównego MO w Piekarach Śl. przekształca się w dialog, który wykazuje duże „zbliżenie poglądów” na temat sytuacji w milicji.

  Tak jak wiosną 1981 r. radykalizują się jednostki terenowe: Lubliniec, Gdańsk-Wrzeszcz, Gdynia, Malbork, Elbląg, Szczecin, Poznań, Kraków; powstają grupy inicjatywne i komitety założycielskie związków zawodowych. Gdy jako pierwsza ofiarą przemian pada resortowa ariergarda służba polityczno-wychowawcza, sprawy idą w takim kierunku, że mało kto dziwi się, kiedy 27 listopada 1989 r. gen. Kiszczak zapala zielone światło dla „wniosków o stworzenie związków zawodowych”.

   Na nic zdają się próby zakłócania oddolnych inicjatyw przez komendantów wojewódzkich, budowania struktur związkowych na bazie rad funkcjonariuszy i narzucania liderów, logika wydarzeń jest nieubłagana – resort traci nad nimi kontrolę.

   7 grudnia w Piekarach Śl. powstaje Wojewódzki Komitet Założycielski NSZZ Funkcjonariuszy MO z kpt. Romanem Hulą na czele. Tydzień później w Gdańsku zawiązuje się Komisja Koordynacyjna Komitetów Założycielskich i Grup Inicjatywnych. Groźba strajku wymusza rezygnację pierwszego komendanta wojewódzkiego MO w Gdańsku, wkrótce w jego ślady pójdą kolejni komendanci, ruch kadrowy nasila się w centrali MSW. Tymczasem niespodziewanie, ruch związkowy, popiera sam Komendant Główny MO generał Zenon Trzciński.

  Dziesięć dni później w Ursusie odbywa się ogólnopolskie spotkanie komitetów i grup inicjatywnych związków zawodowych. Tego samego dnia w kościele św. Brygidy gdańska milicja „przeprasza społeczeństwo za wyrządzone krzywdy”. Ostatnia próba przejęcia inicjatywy przez kierownictwo resortu to wyznaczenie Kiekrza na „miejsce dyskusji z udziałem reprezentacji całego kraju”.

   W dniach 9 – 10 stycznia 1990 r. odbywa się w Kiekrzu pierwszy zjazd delegatów, uczestniczy w nim około 300. funkcjonariuszy z całego kraju. Mimo silnej reprezentacji kierownictwa MSW i KG MO zjazd toczy się pod dyktando najbardziej znanych już liderów związkowych: „Chcemy wreszcie o własnych sprawach mówić własnym głosem”. Na czele Krajowej Komisji Koordynacyjnej (KKK) NSZZ F MO staje kapitan Roman Hula. 26 stycznia Prezydium KKK szeroką ławą wkracza do twierdzy MSW. Pięć godzin w sali konferencyjnej trwa dyskusja nad rolą nowej organizacji w strukturach MSW, impas w rozmowach przełamuje komendant główny MO – związek zostaje uznany za jedyną reprezentację funkcjonariuszy MO. Pod koniec spotkania pojawia się gen. Kiszczak, wspólne zdjęcie, R. Hula wchodzi do gabinetu ministra. – Żadnych ofert nie przyjąłem, żeby była jasność – zapewnia kolegów po wyjściu.

 Dwa spotkania z legendą „Solidarności” Lechem Wałęsą i słowa otuchy i poparcia z jego strony. Gdy 7 marca 1990 r. wiceministrem spraw wewnętrznych zostaje Krzysztof Kozłowski jest już jasne – to agonia, czas peerelowskiego MSW jest przesądzony, na Rakowieckiej zaczynają się zmiany. Na początek te najbardziej spektakularne, generałowie, dotychczasowa gwardia wszechmocnego wydawało się szefa MSW, odchodzą ze służby, gen. Kiszczak żegna po kilku dziennie. 10 maja wchodzi w życie ustawa o Policji (Dz. U. 1990 Nr 30 poz. 179), ukazuje się pierwszy numer „Gazety Policyjnej”, następnego dnia następuje formalna rejestracja Niezależnego Samorządnego Związku Zawodowego Policjantów. 21. czerwca szef MSW gen. Cz. Kiszczak składa dymisję. Zaczyna się nowa historia.

Napięcia i emocje

Napięcia i emocje

   Zaczyna się nowa historia – czy aby na pewno? Związek zawodowy policjantów osiągnął wszystko, tak wiele, że praktycznie żadna decyzja nie mogła zostać podjęta bez jego akceptacji. Także personalna, jak choćby ta najważniejsza, dotycząca obsady stanowiska Komendanta Głównego Policji, a także innych wysokich stanowisk.

   Związek zawodowy mający nieskrępowany dostęp do polityków i posłów, a poza tym gdzieś prócz oficjalnych „inne drogi dojścia” do mających wpływ na sprawy resortu i Policji, wyraźnie zmierzał do maksymalnego zdyskontowania swego sukcesu. Gdy zarysowały się takie możliwości, bez względu na to kto je podsunął czy choćby zainspirował, wśród liderów związkowych ujawniły się niespodziewanie i zapewne zaskakujące dla wielu szeregowych członków Związku, ambicje... pozazwiązkowe. Zaraźliwie podziałał przykład przewodniczącego Romana Huli, który przyjął nominację na Komendanta Wojewódzkiego Policji w Katowicach. Zaraz zaroiło się od kandydatów w każdym województwie i pomniejszych jednostkach. – Zdarzało się, że głównym celem prowadzonej działalności związkowej było jak najszybsze osiągnięcie wysokich pozycji zawodowych – komentował nieco później następca Romana Huli na stolcu przewodniczącego Andrzej Kosiak. Bo wkrótce potem były przewodniczący awansował na stanowisko Komendanta Głównego Policji, a za nim wielu innych sięgnęło po kolejne stanowiska, i stało się to, czego chyba nikt nie był w stanie przewidzieć, związkowy karnawał został gwałtownie przerwany.

  Jeszcze nim Roman Hula został Komendantem Głównym Policji 12 lipca 1990 roku Krajowa Komisja Koordynacyjna wybiera na swego drugiego przewodniczącego st.chor. Andrzeja Kosiaka z Łodzi. - Chcę zrobić coś dla policjantów – deklaruje; obiecuje „zakończenie działań reformatorskich i podjęcie typowych związkowych działań”. W samą porę, bowiem Związek staje w obliczu rzeczywistych problemów swego środowiska, przede wszystkim fatalnej kondycji materialnej Policji i samych policjantów. Zaczyna się czas postulatów i protestów, które staną się na lata główną formą wyrażania opinii przez Związek i okresem prawdziwej walki nie tylko o płace i godziwe warunki służby, ale – kto by się tego spodziewał – o prawa związkowe.

  Największym zagrożeniem dla Związku i jego liderów stają się twórcy NSZZ P: Komendant Wojewódzki Policji Roman Hula i wspierający go, awansowani na komendantów wojewódzkich niedawni związkowcy. – Nigdy nie czułem się związkowcem – mówi Roman Hula na I krajowym zjeździe NSZZ P w październiku 1990 r., czym rozpala do białości emocje 300. delegatów. Gdy 18 lipca 1991 r. Hula zostaje Komendantem Głównym Policji rozpoczyna się prawdziwa wojna ze Związkiem. To m.in. jej konsekwencją jest próba zdobycia poselskich mandatów i wejścia związkowców do Sejmu. W wyborach kandyduje ponad 50. osób, w tym 40. policjantów z Andrzejem Kosiakiem na czele. Ostatecznie parlamentarna przygoda nie zakończy się sukcesem, ani jeden ze związkowców nie wejdzie do Sejmu. Pora wrócić do realnej i codziennej działalności związkowej.

  Z perspektywy ponad 20. lat można zaryzykować stwierdzenie, że te najtrudniejsze dwa lata, zapoczątkowane wydarzeniami w Piekarach Śl. i wielu innych jednostkach, były dobrą szkołą poznawania nie tylko Policji od wewnątrz, ale mechanizmów politycznych i społecznych państwa w warunkach rodzącej się demokracji. Począwszy od Andrzeja Kosiaka ani jeden z kolejnych liderów Związku nie dał się skusić ofertom i propozycjom zawodowych awansów za cenę odstąpienia od „związkowych ideałów”. To wtedy w 1990 i 1991 r. Niezależny Samorządny Związek Zawodowy Policjantów przekształcał się w prawdziwy Związek Zawodowy, którego głównym celem staje się realizacja zadań określonych w jego Statucie. Od tego czasu zaczyna się też prawdziwa historia NSZZ Policjantów.

   Będą kolejne zjazdy i kolejni przewodniczący: po Kosiaku p.o. Jan Mitera z Krakowa, potem Grzegorz Korytowski z Warszawy, następnie Jan Malek z Bielska-Białej, po nim Andrzej Żwański z Grodziska Mazowieckiego, Niedługie są ich kadencje, odchodzą rozczarowani i rozgoryczeni postawami zmieniających się jak w kalejdoskopie komendantów głównych Policji, szefami MSW, wreszcie politykami i posłami, a nawet swoimi kolegami ze Związku.

   Każdy rok to kolejne protesty, pikiety pod Sejmem (pierwsza 22. 11. 1990 r.) i Kancelarią Premiera (największa ze wszystkich 23. 09. 2003 r.), wygrane i przegrane boje o budżet dla Policji, o wskaźniki i płace dla policjantów, o ustawę emerytalną, o warunki służby. Związek szuka pomocy w międzynarodowej organizacji policjantów i otrzymuje wsparcie, w 1992 r. wstępuje do CESP – Europejskiej Rady Związków Zawodowych Policjantów, od 2007 r. jest członkiem Konfederacji EuroCOP, afiliowanej przy Unii Europejskiej; koordynuje swoje działania ze związkami w innych formacjach mundurowych, razem tworzą Federację Związków Zawodowych Służb Mundurowych. W 2002 r. współtworzy Forum Związków Zawodowych, półmilionową organizację, w której związkowcy policyjni zarówno w centrali jak i w terenie odgrywają pierwszoplanowe role.

  Podczas III Zjazdu NSZZ P w listopadzie 1999 r. przewodniczącym Związku zostaje wybrany Antoni Duda z Katowic. Jego kadencja będzie trwała, jak dotąd, najdłużej, do 2012 roku. Przez 13 lat będzie zręcznie kierował około pięćdziesięciotysięczną organizacją, wykazując się niezwykłą kompetencją w sprawach policyjnych, umiejętnością prowadzenia dialogu z najwyższymi przedstawicielami władz państwowych, a także łagodzenia napięć wewnątrz Związku. Uruchamia „Związkowy Przegląd Policyjny”, stronę internetową NSZZ Policjantów, organizuje uroczystości 10 i 15 - lecia Związku, odsłania obelisk pod Komendą Główną Policji dla upamiętnienia 6 tysięcy funkcjonariuszy poległych na Wschodzie...

  Organizuje w Związku „okrągłostołowe” rozmowy, uczestniczy aktywnie na forach międzynarodowych, jest gospodarzem spotkań policyjnych związkowców europejskich w Polsce (w Korbielowie i Gdańsku), jest dobrze widziany i przyjmowany w środkach masowego przekazu. Dobrze służy Związkowi, choć również za jego kadencji protest goni protest, odbywają się pikiety, wszczynane są spory zbiorowe, mają miejsce dramatyczne rozmowy z kierownictwem KGP i MSW, a w obronie praw związkowych i policyjnych kierowane są wnioski i skargi do Trybunału Konstytucyjnego, Sądu Administracyjnego i Najwyższego.

  Przez te lata Związek dorobił się nie tylko kadry znakomitych organizatorów życia wewnętrznego na każdym szczeblu, ale także kompetentnych znawców prawa, świetnych negocjatorów, fachowców w zakresie spraw policyjnych, socjalnych i logistycznych, a nawet bhp. Z satysfakcją należy stwierdzić, że praca działaczy związkowych w tym okresie doprowadziła do zdecydowanego wzrostu autorytetu organizacji. NSZZ Policjantów stał się równoprawnym partnerem rozmów i dialogu na każdym szczeblu krajowym i zagranicznym, ciesząc się wysokim zaufaniem społecznym i prestiżem. Jest dziś organizacją, która jest w stanie skutecznie zadbać nie tylko o bezpieczeństwo socjalne policjantów i ich rodzin, ale również, gdy potrzeba, wspierać demokratyczne zmiany w Policji, a tym samym wpływać na wzrost poczucia bezpieczeństwa w Polsce.

  W grudniu 2012 roku stery w Związku przejął nowy przewodniczący NSZZ Policjantów Grzegorz Nems z mazowieckiej Policji. Zapisuje się kolejny rozdział Niezależnego Samorządnego Związku Zawodowego Policjantów.

 na zlecenie ZW NSZZ Policjantów woj. warmińsko-mazurskiego napisał Sławoj Kopka

Ps. Związek Zawodowy Policjantów nie doczekał się dotąd opracowania, na jakie nasza organizacja, o blisko 100 - letniej historii zasługuje. Jedyne dotąd prace „Niebieski Związek” i „Zakazany Związek” autorstwa Sławoja Kopki, byłego redaktora „Związkowego Przeglądu Policyjnego”, aż proszą się o uzupełnienie i wznowienie, ale najbardziej pożądana byłaby historia Związku opracowana przez profesjonalnego historyka zajmującego się sprawami Policji (rekomenduję prof. Piotra Majera).

Niedawno ukazały się dwie książki: Ireneusza Sierańskiego „Wspomnienia przewodniczącego Ogólnokrajowego Komitetu Założycielskiego ZZ FMO 1981 - 1986” oraz „Glina” Romana Huli. Obie mają charakter osobistych wspomnień, stanowiąc ciekawy materiał przyczynkarski, podobnie jak liczne prace na ten temat pisane w minionych latach przez funkcjonariuszy w WSP/CSP w Szczytnie. Warto, by ktoś to „ogarnął”. Najlepiej NSZZ Policjantów we współpracy ze Stowarzyszeniem Byłych Funkcjonariuszy MO represjonowanych za Działalność Związkową i Polityczną w latach 1981 – 1989 „Godność”.

Kalendarium

Daty z historii NSZZ Policjantów

 

14 listopada 1918 r.   -   pierwsza próba założenia Związku Zawodowego Milicjantów.

 

12 grudnia 1918 r. - pierwsze zebranie związkowych delegatów Związku Zawodowego Milicjantów Komendy Miejskiej w Warszawie; pierwszym przewodniczącym związku został starszy przodownik Jan Misiewicz.

 

24 lipca 1919 r. - ustawa o utworzeniu Policji Państwowej – Sejm pozbawił funkcjonariuszy prawa do tworzenia związków zawodowych policjantów.

 

1 czerwca 1981 r. – druga próba utworzenia Związku Zawodowego Milicjantów. W hali garażowej Batalionu Pogotowia Komendy Stołecznej MO przy ul. Stalingradzkiej rozpoczęło się zebranie około tysiąca milicjantów z większości jednostek milicyjnych Kraju – powołanie OKZ ZZ FMO

 

2 czerwca 1981 r. - w Warszawie rozpoczynają się rozmowy przedstawicieli związkowców milicyjnych z Komisją Rządową pod przewodnictwem gen. Cz. Kiszczaka. Rozmowy kończą się fiaskiem i rozpoczęciem represji milicyjnych działaczy związkowych.

 

11 czerwca 1981 r. - w Sądzie Wojewódzkim w Warszawie zostaje złożony Statut ZZ FMO

 

25 września 1981 r. - pod wpływem nacisku Rządu na Sąd Wojewódzki w Warszawie zawiesza postępowanie rejestracyjne ZZ FMO. Trwają represje wobec działaczy związkowych: zwolnienia ze służby, internowanie w stanie wojennym, emigracja.

 

7 września 1989 r. - milicjanci z Piekar Śląskich kierują list z wyrazami poparcia dla premiera Tadeusza Mazowieckiego i składają legitymacje PZPR

 

We wrześniu i październiku 1989 r. – trzecia próba utworzenia Związku Zawodowego Milicjantów – w jednostkach MO zawiązują się grupy inicjatywne związków zawodowych milicjantów

 

5 listopada 1989 r. - w mieszkaniu st. sierż. Jana Jabłońskiego w Warszawie odbywa się spotkanie grupy milicjantów, którzy postanawiają powołać Niezależny Samorządny Związek Zawodowy Funkcjonariuszy Milicji Obywatelskiej. Grupa ta opracowuje Statut i składa go w Sądzie Wojewódzkim w Warszawie wraz z wnioskiem o rejestrację Ogólnopolskiego Komitetu Założycielskiego Niezależnego Samorządnego Związku Zawodowego Funkcjonariuszy Milicji Obywatelskiej

 

15 grudnia 1989 r. - w Gdańsku kilka Komitetów Założycielskich powołuje Komisję Koordynacyjną Komitetów Założycielskich i Grup Inicjatywnych NSZZ Funkcjonariuszy Milicji Obywatelskiej

 

17 grudnia 1989 r. - w Ursusie, z udziałem przedstawiciela Komendanta Głównego MO, odbywa się spotkanie kilkunastu komitetów założycielskich - rysuje się możliwość powołania jednej organizacji związkowej w Milicji

 

17 grudnia 1989 r. - w Gdańsku odbywa się msza pojednania milicji ze społeczeństwem

 

W dniach 9 i 10 stycznia 1990 r. - w Kiekrzu odbywa się pierwszy zjazd funkcjonariuszy z całego kraju; uczestniczy 267 delegatów z 49 województw. Delegaci decydują o powołaniu Niezależnego Samorządnego Związku Zawodowego Funkcjonariuszy Milicji Obywatelskiej. Ustalono, że najwyższym organem decyzyjnym Związku będzie Krajowa Komisja Koordynacyjna. Wybrano 15-osobowe Prezydium z przewodniczącym Romanem Hulą z Katowic

 

6 kwietnia 1990 r. - Sejm uchwala ustawę o Policji, w której zagwarantowano prawo funkcjonariuszy do tworzenia w Policji związku zawodowego

 

11 maja 1990 r. - rejestracja Niezależnego Samorządnego Związku Zawodowego Policjantów

 

10 - 14 października 1990 r. - w Kiekrzu odbywa się I Zjazd Niezależnego Samorządnego Związku Zawodowego Policjantów. Przewodniczącym wybrany zostaje Andrzej Kosiak z Łodzi

 

28 – 31 października 1990 r. – pierwszy kontakt zagraniczny NSZZ P: udział delegacji w kongresie związku zawodowego policjantów niemieckich

 

22 listopada 1990 r. - związkowcy policyjni pierwszy raz w historii protestują pod Sejmem przeciwko wprowadzaniu niekorzystnej ustawy emerytalnej dla policjantów

 

17 – 19 kwietnia 1991 r. – delegacja NSZZ P uczestniczy po raz pierwszy w kongresie Europejskiej Rady Związków Zawodowych /CESP/

 

22 maja 1991 r. – ogłoszenie ogólnokrajowej akcji ostrzegawczej przeciwko oszczędnościom w Policji

 

20 22 lipca 1992 r. – podpisanie porozumienia o współpracy związków zawodowych policjantów polskich i niemieckich /NSZZP i GdP/

 

9 września 1992 r. – pierwsze spotkanie NSZZ P z prezydentem RP L. Wałęsą

 

3 – 6 listopada 1992 r. – Niezależny Samorządny Związek Zawodowy Policjantów zostaje przyjęty do Europejskiej Rady Związków Zawodowych Policjantów (CESP)

 

7 grudnia 1992 roku - protest pod Sejmem przeciwko pogarszającej się sytuacji materialnej policjantów i niekorzystnej ustawie emerytalnej

 

28 - 30 czerwca 1993 r. – Nadzwyczajny Zjazd NSZZP w Legionowie. Zjazd wybiera na przewodniczącego Związku Grzegorza Korytowskiego z Warszawy

 

26 - 28 października 1994r – w Legionowie odbywa się II Zjazd Niezależnego Samorządnego Związku Zawodowego Policjantów. Przewodniczącym wybrany zostaje Jan Malek z Bielska Białej

 

28 marca 1995 r. – NSZZ P z „litanią” policyjno-związkowych problemów po raz kolejny szuka wsparcia u prezydenta RP L. Wałęsy

 

10 października 1995 r. – rozpoczęcie akcji protestacyjnej NSZZ P przeciwko ograniczeniom w budżecie Policji

 

21 października 1995 r - z inicjatywy NSZZ P przed KGP odsłonięty zostaje obelisk upamiętniający śmierć 6 tysięcy funkcjonariuszy pomordowanych na Wschodzie

 

19 – 22 marca 1996 r. – NSZZ P zostaje pełnoprawnym członkiem CESP

 

25 października 1996 r. - policyjni związkowcy podpisują w MSWiA porozumienie w sprawie wzrostu płac

 

26 listopada 1996 r.– kolejny protest pod Sejmem; 2000 związkowców walczy o wyodrębnienie budżetu dla Policji i podtrzymanie wcześniej złożonych deklaracji o zrównaniu płac policjantów z płacami żołnierzy

 

23 – 25 kwietnia 1997 r. – w Legionowie obraduje Komitet Wykonawczy CESP

 

5 - 7 października 1998 roku – w Ustroniu Nadzwyczajny Zjazd wybiera na przewodniczącego Związku Andrzeja Żwańskiego z Warszawy

 

24 - 26 listopada 1999 r. – w Zakopanem odbywa się III Zjazd NSZZP. Przewodniczącym wybrany zostaje Antoni Duda

 

18 kwietnia 2000 r. – pikiety związkowców pod budynkiem KGP i Kancelarią Premiera

 

8 maja 2000 r. – NSZZ P zapowiada „marsz milczenia” w obronie praw funkcjonariuszy

 

29 i 30 maja 2000 r. – z okazji X rocznicy powstania Związku odbywa się w Miedzeszynie Nadzwyczajny Zjazd; gościem jest prezydent CESP

 

Marzec 2001 r.– ukazuje się pierwszy numer Związkowego Przeglądu Policyjnego

 

25 – 26 września 2001 r. – w Korbielowie spotkanie organizacji związków zawodowych policjantów krajów Europy Środkowo-Wschodniej, członków CESP

 

15 kwietnia 2002 r. – NSZZP zostaje członkiem Forum Związków Zawodowych

 

29 września 2002 r. - na Jasnej Górze odbywa się uroczystość wmurowania i poświęcenia tablicy ufundowanej przez NSZZ P, upamiętniającej poległych i pomordowanych podczas II wojny światowej na Wschodzie 13 tysięcy policjantów

 

21 października 2002 r. – NSZZ P przekazuje pomoc materialną policyjnym ofiarom powodzi w Czechach

 

14 – 16 listopada 2002 r. – w Strasburgu podczas V kongresu CESP przewodniczący NSZZ P zostaje zastępcą sekretarza generalnego

 

21 listopada 2002 r. – protest związkowców pod Sejmem

 

23 września i 16 grudnia 2003 r. – największe protesty związkowców pod kancelarią Premiera i Sejmem

 

15 - 16 maja 2004 r. - w Gdańsku obraduje Komitet Wykonawczy Europejskiej Rady Związków Zawodowych Policjantów /CESP/

 

30 maja 2005 r. – w Warszawie uroczyste obchody 15-lecia NSZZ Policjantów

 

21 stycznia 2006 r. - powstaje Federacja Związków Zawodowych Służb Mundurowych

 

12 lipca 2006 r. – pierwsza manifestacja Federacji ZZ Służb Mundurowych

 

11 stycznia 2007 r. - pierwszy spór zbiorowy z ministrem spraw wewnętrznych i komendantem głównym Policji

 

17 kwietnia 2007 r. – NSZZ P podejmuje uchwałę o zawieszeniu członkostwa organizacji w CESP

 

27 – 28 sierpnia 2007 r. – NSZZ P w Luksemburgu otrzymuje status obserwatora Europejskiej Konfederacji Policji EuroCOP

 

10 marca 2008 r. – NSZZ P nawiązuje kontakty z europejską organizacją związkową EuroCOP

 

18 marca 2008 r. – działacze NSZZ P przy wsparciu Forum Związków Zawodowych przedstawiają policyjne problemy przewodniczącemu Komisji Trójstronnej ds. Spraw Społeczno-Gospodarczych, wicepremierowi W. Pawlakowi

 

13 października 2009 r. – NSZZ P podejmuje decyzję o ogólnopolskiej akcji protestacyjnej

 

1 grudnia 2009 r. – największa pikieta protestacyjna NSZZ P pod Kancelarią Premiera /uczestniczyli przedstawiciele EuroCOP i służb mundurowych MSWiA/

 

9 grudnia 2009 r. – spotkanie NSZZ P z szefem Biura Bezpieczeństwa Narodowego

 

3 czerwca 2011 r. – obchody XXX-lecia NSZZ Funkcjonariuszy MO

 

11 maja 2012 r. – Sejm przyjmuje nową ustawę emerytalną służb mundurowych

 

9 sierpnia 2012 r. – NSZZ P wszczyna kolejny spór zbiorowy z komendantem głównym Policji

 

5 – 7 grudnia 2012 r. – Nadzwyczajny Zjazd wybiera na przewodniczącego NSZZ P Grzegorza Nemsa

 

20 – 21 lutego 2013 r. – delegacja NSZZ P uczestniczy w spotkaniu związkowców policyjnych Polski, Bułgarii, Hiszpanii i Rumunii /gospodarz spotkania/

 

7 marca 2013 r. – przedstawiciele związków zawodowych służb mundurowych na spotkaniu z szefem Biura Bezpieczeństwa Narodowego